2 z 8
Poprzednie
Następne
32 lata temu doszło do największej tragedii lotniczej na Opolszczyźnie
Za dużo pasażerów!
Po katastrofie błyskawicznie zareagowali członkowie aeroklubu. Zaczęli biec do wraku z gaśnicami, w obawie, że zaraz dojdzie do wybuchu kilkuset litrów paliwa, jakie zostało w baku.
Zaczęto wyciągać ofiary, na miejscu słychać było płacz, krzyki, wszędzie ślady krwi i splątane ciała.
- Drugi pilot wyskoczył sam, ale był w takim szoku, że od razu kazałem mu się położyć na ziemię i czekać, on przeżył, podobnie jak pierwszy pilot - wspominał po latach jeden z członków Aeroklubu Opolskiego.
Niektórzy pasażerowie zaczęli się wyczołgiwać z wraku, innych trzeba było wyciągać. Od razu było widać, że jest ich zbyt wielu.
Fabryczny samolot AN-2 mógł zabrać maksymalnie 12 pasażerów i dwóch pilotów, a tymczasem we wraku było łącznie aż 26 osób!