7-osobowa rodzina straciła dom w pożarze. W potrzebie nie została sama

Jarosław Staśkiewicz
Jarosław Staśkiewicz
Po pożarze prawie całe wyposażenie mieszkania Grzegorza i Agnieszki Konefałów nadaje się na śmietnik.
Po pożarze prawie całe wyposażenie mieszkania Grzegorza i Agnieszki Konefałów nadaje się na śmietnik. Jarosław Staśkiewicz
Pożar w Lubskiej wybuchł tydzień temu, w nocy ze środy na czwartek. Prawdopodobnie najpierw zapaliła się sadza w kominie, a wkrótce ogień zajął cały strop. 7-osobowa rodzina spod Wilkowa straciła mieszkanie.

- Dzieci zapakowaliśmy do samochodu, udało się wynieść trochę ubrań, ale kiedy panele zrobiły się czerwone, trzeba było uciekać - mówi Grzegorz Konefał.

- Zamykamy chyba tylko odruchowo, bo nie ma tu czego kraść - dodaje, gdy przekręca klucz w zamku, żeby pokazać spalone stropy i zamokłe podłogi.

Ustawiony na podwórku kontener wypełniony jest po brzegi spalonymi albo zalanymi sprzętami, obok leżą resztki wersalek i łóżek.

Konefałowie razem z piątką dzieci w wieku od 4 do 15 lat jeszcze w nocy znaleźli schronienie w niewielkim mieszkaniu u mamy Agnieszki Konefał, 20 km od Lubskiej.
- Ale chcemy tu szybko wrócić, bo tu jest nasz dom - mówi pani Agnieszka.
Nie będzie łatwo, bo rodzina spłaca jeszcze kredyty, które zaciągnęła na kupno mieszkania. Na szczęście ludzi dobrej woli nie brakuje.

Już nazajutrz po pożarze zbiórkę zrobili nauczyciele z gimnazjum w Wilkowie, gminni radni przekazali pogorzelcom swoje diety za ostatnią sesję, do zbiórki dołożyli się sołtysi i gminni urzędnicy, pomoc obiecał szef namysłowskich wodociągów. Do pani Agnieszki dzwonią też całkiem obcy ludzie, którzy oferują m.in. meble.

- Na czas remontu znaleźliśmy rodzinie mieszkanie zastępcze w budynku przedszkola w Wilkowie - mówi wójt Bogdan Zdyb. - Pomożemy też w remoncie spalonego mieszkania i najpewniej sfinansujemy pokrycie dachowe. Rodzina może również liczyć na zapomogi z opieki społecznej.

Niektórzy radni uważają jednak, że gmina działała zbyt opieszale. - Takie rzeczy jak mieszkanie czy zasiłek z opieki trzeba załatwiać nazajutrz po pożarze, szczególnie że idą święta - ocenia radny Edward Jaśnikowski.

- Byłem na miejscu już w nocy w czasie pożaru i uzgodniliśmy, że państwo Konefałowie póki co zamieszkają u rodziny, a my spokojnie znajdziemy mieszkanie. I słowa dotrzymuję - przypomina wójt.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska