Zlikwidują połączenie kolejowe Nysa-Brzeg?

Jarosław Staśkiewicz
Jarosław Staśkiewicz
- Szynobusem z Brzegu do Nysy jeździ bardzo dużo ludzi - mówili wczoraj pasażerowie z Grodkowa i  podpisywali się pod apelem przeciw planom likwidacji tych połączeń.
- Szynobusem z Brzegu do Nysy jeździ bardzo dużo ludzi - mówili wczoraj pasażerowie z Grodkowa i podpisywali się pod apelem przeciw planom likwidacji tych połączeń. Jarosław Staśkiewicz
Pasażerowie zbierają podpisy pod protestem przeciw likwidacji połączeń. A urząd marszałkowski liczy, czy starczy pieniędzy na dotacje do pociągów.

Zapowiedź zlikwidowania od 1 czerwca nawet 30 pociągów zelektryzowała pasażerów w całym województwie. Zwłaszcza że urząd marszałkowski, który dopłaca do lokalnych połączeń kolejowych, nie ujawnił, które kursy miałyby trafić pod nóż. Z jednym wyjątkiem: jako przykład możliwego cięcia wymieniono parę szynobusów na trasie Brzeg - Nysa. To wystarczyło, by pasażerowie wzięli sprawy w swoje ręce.

- Mam już kilkadziesiąt podpisów pod apelem do marszałka - pokazuje Damian Kapinos, grodkowianin, który działa w Obywatelskim Komitecie Obrony Kolei na Opolszczyźnie. OKOKO cztery lata temu skutecznie walczyło o reaktywację linii Brzeg - Nysa. Teraz walczy o utrzymanie połączeń na tej linii.

- Ja zbieram podpisy w Grodkowie, kolega w Nysie - mówi Kapinos. - Likwidacja jednej pary pociągów sprawi, że z miejsca ubędzie pasażerów, których kolej już zdobyła dzięki taniemu i wygodnemu połączeniu. Jedni nie będą mieli jak dojechać do pracy, inni stracą możliwość powrotu do domu, ktoś inny nie załapie się na przesiadkę. Liczba pasażerów spadnie i w końcu kiedyś dojdzie do kolejnego zamknięcia tej linii.

Również kolejarze przyznają: - Jeżeli nawet trzeba oszczędzać, to należy opracować całkiem nowy rozkład jazdy, a nie wyciągać pojedyncze cegiełki, bez których cała konstrukcja się zawali.
Oszczędzać trzeba, bo wzrosły koszty utrzymania połączeń. I choć władze województwa chcą w tym roku dopłacić do regionalnych pociągów tyle samo co w 2011 r. - 44 miliony złotych - to ta kwota już nie wystarczy na wszystkie połączenia. Zabraknie około 5 mln złotych.

- Takich pieniędzy dziś w budżecie nie ma, dlatego powstał ten plan cięć - tłumaczy wicemarszałek Tomasz Kostuś.

Wczoraj pojawiło się jednak światełko w tunelu. - Mamy wyliczenia wpływów z podatku CIT za styczeń, są większe, niż przewidywaliśmy. Jeżeli ta tendencja się utrzyma, to być może w kwietniu-maju moglibyśmy przeznaczyć dodatkowe pieniądze na kolej. I żadne połączenia w 2012 roku nie zniknęłyby z rozkładu - mówi marszałek Kostuś.

Diabeł jednak tkwi w szczegółach, a dokładniej - w terminach. Z jednej strony można czekać - bo samorząd ma czas do końca maja na podpisanie aneksu do umowy w sprawie dotacji do kolejowej spółki. Z drugiej - Opolskiemu Zakładowi Przewozów Regionalnych zostały tylko dwa dni, by przekazać do centrali w Warszawie korektę rozkładu jazdy.

Jeśli władze województwa zaplanują cięcia, a potem będą chciały się z nich wycofać, to za każdy kilometr przejechany przez pociągi na ponownie wprowadzanych połączeniach trzeba będzie płacić dodatkowo. To zasada, która ma dyscyplinować przewoźników, by za często nie zmieniali rozkładów.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Co dalej z limitami płatności gotówką?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska