Z rodziców i nauczycieli niepełnosprawnych dzieci policjanci zrobili terrorystów

Radosław Dimitrow
Radosław Dimitrow
Sceny rozegrały się w urzędzie w godzinach pracy, więc widziały je dziesiątki urzędników i gapiów.
Sceny rozegrały się w urzędzie w godzinach pracy, więc widziały je dziesiątki urzędników i gapiów. Radosław Dimitrow
Policja w Strzelcach Opolskich ćwiczyła odbijanie starostwa z rąk... opiekunów niepełnosprawnych dzieci z pobliskiej szkoły. - To paskudne - uważają rodzice.

W ruch poszły pałki szturmowe, a policjanci wypchnęli protestujących ze strzeleckiego starostwa niczym pseudokibiców. Sceny rozegrały się w urzędzie w godzinach pracy, więc widziały je dziesiątki urzędników i gapiów. Scenariusz ćwiczeń zakładał, że agresorami byli rodzice niepełnosprawnych dzieci oraz nauczyciele szkoły specjalnej w Strzelcach Opolskich, która znajduje się naprzeciwko starostwa - w ich rolę wcielili się policjanci w cywilnych ubraniach.

Protestujący zablokowali urząd, bo byli niezadowoleni z tego, że radni zdecydowali o likwidacji szkoły. Zgodnie ze scenariuszem urzędnicy wezwali policję. Ale protestujący zdążyli jeszcze w odwecie... podpalić budynek. Na miejsce wezwano straż pożarną i ratowników medycznych.

Nauczyciele i rodzice nie mogą uwierzyć, że policja wymyśliła taki scenariusz. - Jesteśmy w szoku! Jak można było zrobić z nas terrorystów? - pyta ze łzami w oczach Joanna Makówka, mama niepełnosprawnego Artura. - Policja wymierzyła nam policzek.

Szkoła, którą wytypowali funkcjonariusze, to bardzo mała placówka. Jej nauczyciele przyznają, że po policyjnych ćwiczeniach ludzie zaczepiają ich na ulicy, pytając "dlaczego chcieli podpalić starostwo". - Będziemy się domagać wyjaśnień od policji i starostwa, komu zależało na tym, żeby przedstawić nas w negatywnym świetle - dodaje Iwona Szotek, prezes stowarzyszenia, które prowadzi szkołę.

Scenariusz policyjnych ćwiczeń był częściowo oparty na wydarzeniach z 2013 r. Wtedy rada powiatu strzeleckiego rzeczywiście zdecydowała o likwidacji szkoły dla niepełnosprawnych dzieci. Protesty rodziców wyglądały jednak zupełnie inaczej - zbierali podpisy pod petycją, pisali do kuratorium, a na sesji po prostu prosili radnych, by zrozumieli ich potrzeby. Gdy to nie pomogło, rodzice i nauczyciele założyli stowarzyszenie "Ósemka", które wzięło szkołę pod swoje skrzydła - przez pierwsze miesiące pracowali w niej zupełnie za darmo.

- Wszystkie rozmowy na temat szkoły odbywały się pokojowo - przypomina Ewa Sękowska, dyrektor placówki. - Nie rozumiem, dlaczego teraz zostaliśmy pokazani jako osoby, które zagrażają życiu i zdrowiu innych.
Waldemar Gaida, wicestarosta strzelecki, który brał udział w ćwiczeniach zapewnia, że powiat nie miał wpływu na ich przebieg. - Z pewnością można było wybrać inny temat ćwiczeń - uważa Gaida, ale po komentarz odsyła do policji, która była organizatorem.

Sławomir Nowak, naczelnik Wydziału Prewencji i Ruchu Drogowego w strzeleckiej komendzie, zapewnia, że ćwiczenia nie miały nikogo urazić. - Chcieliśmy jedynie sprawdzić, w jaki sposób przebiegnie współpraca między różnymi służbami - tłumaczy. - O wyborze takiego scenariusza zdecydowało natomiast bliskie sąsiedztwo szkoły i budynku starostwa.

Ten argument nie przekonuje jednak osób związanych z niepełnosprawnymi dziećmi. Wczoraj zapowiedzieli, że będą domagać się oficjalnych wyjaśnień od komendy powiatowej i wojewódzkiej. Nie wykluczają także interwencji u wojewody i Rzecznika Praw Dziecka.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska