Kupcy zniknęli

Monika Kluf
Takiego zakonu nie ma - odpowiedział Episkopat Polski na pytanie władz gminy Lasowice Wielkie o Bractwo Jerozolimskie.

Gmina chciała sprawdzić wiarygodność bractwa, które było zainteresowane zakupem budynku po byłej szkole w Lasowicach Małych.
Miesiąc temu przedstawiciele Bractwa Jerozolimskiego, zwanego też Zakonem Joannitów Polskich - tak się przynajmniej przedstawiali - pojawili się najpierw w kluczborskim starostwie, a potem w urzędzie gminy w Lasowicach, żeby nabyć budynek, który nadałby się na coś w rodzaju domu modlitwy. Mówili urzędnikom w gminie, że zakon pochodzi z Palestyny, że po kilkuset latach wraca na ziemie polskie, że chcą tu założyć swoje placówki. A na jedną z nich idealnie nadawałby się budynek po lasowickiej podstawówce.

Urzędnicy przyklasnęli tym planom, bo od pięciu lat próbowali pozbyć się obiektu, który coraz bardziej niszczał. Zainteresowani kupcy spadli im jak z nieba.
- Przyjechali, oglądali, nawet sfilmowali budynek i stwierdzili, że są zainteresowani jego nabyciem i że spełnia on ich oczekiwania - wspomina Joachim Smolnik, sekretarz gminy. - Zostawili numer telefonu, faks i adres internetowy. Powiedzieli, że mają tymczasowe biuro w Warszawie. Umówiliśmy się, że przedstawimy ich ofertę radnym na sesji i jak najszybciej dobijemy targu.
Gmina była gotowa odstąpić budynek nawet za symboliczną cenę, biorąc pod uwagę, na co szkoła miała być przeznaczona. Radość z pojawienia się kupców to jedno, ale sprawdzenie, z kim ma się do czynienia, to drugie - uznał jednak zarząd gminy. Sekretarz gminy został zobowiązany do zebrania informacji na temat oferentów.

- To normalne, kiedy złożony został już wniosek w sprawie kupna i kiedy chodzi o majątek gminy - mówi Joachim Smolnik. - Tym bardziej że poza ofertą nie przekazali nam o sobie żadnych informacji. Próbowałem szukać ich w internecie. Ale to też było za mało. A chcieliśmy dowiedzieć się nieco więcej o siedzibie i czym dokładnie się to bractwo zajmuje.
Najpierw był telefon do kurii w Opolu. - Nic o takim bractwie nie wiedzieli - mówi Smolnik. To samo usłyszał w biurze Episkopatu Polski. Kolejny telefon. Tym razem do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji. W departamencie do spraw wyznań poinformowano mnie, że Bractwo Jerozolimskie, które używało też nazwy Zakon Joannitów Polskich, nie jest zarejestrowane ani jako zakon rzymskokatolicki, ani żadnego innego wyznania. I że być może jest to zakon świecki, zerejestrowany w sądzie jako stowarzyszenie - mówi sekretarz.

Smolnik próbował też zasięgnąć informacji u źródła, czyli w siedzibie bractwa. Kiedy po dłuższym czasie udało się nawiązać kontakt pod podanymi numerami telefonów, na prośbę o wyciąg ze statutu, zgodę na założenie zakonu z właściwej dla nich kurii diecezjalnej, druga strona zareagowała oburzeniem.
- Usłyszeliśmy - wspomina Smolnik - że czują się dotknięci sposobem potraktowania, że prowadzimy jakieś dochodzenie na ich temat. W międzyczasie do gminy przyszło oficjalne pismo z biura Episkopatu Polski, w którym poinformowano nas, że wspomniany zakon joannitów bezprawnie posługuje się nazwą tego katolickiego zakonu i że jeden z przedstawicieli posługiwał się fałszywymi pieczęciami Sekretariatu Episkopatu.
Przedstawiciele bractwa nie pojawili się więcej w urzędzie gminy, nie przyjechali też na sesję, gdzie mieli być przedstawieni radzie. Przez kilka dni nie odpowiadali na telefony pod podanymi numerami. W końcu oświadczyli, że wobec takiego potraktowania ich przez gminę rezygnują z kupna budynku. Podali też nowy adres siedziby i żadnych numerów telefonów.

- A my znów mamy kłopot na głowie - mówi o niszczejącym budynku szkoły wójt Eugeniusz Grzesik. - Ale może większy kłopot społeczny mamy już z głowy. W całej tej sprawie pierwszy raz coś mnie zastanowiło, kiedy sam szukałem informacji dotyczących zakonu joannitów w katolickich źródłach i przeczytałem, że, owszem, taki zakon istnieje i działał na terenie Polski. Byłem zadowolony, że mają zamiar wrócić na te tereny. Ale po porównaniu nazwy jednego i drugiego zakonu zacząłem mieć wątpliwości, czy to ci sami joannici. Dlatego kazałem wszystko dokładnie sprawdzić. A na szkołę zorganizujemy kolejny przetarg. Są już potencjalni kupcy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska