Kopciuszek z Szombierek

Joanna Banik
Historia władania Kopicami przez ród von Schaffgotsch jest równie romantyczna, co sensacyjna.

Poszczerbione, grożące zawaleniem pozostałości po neogotyckim pałacu w Kopicach były świadkami jednej z bardziej intrygujących, a zarazem romantycznej historii na Śląsku. Śledziły, jak spełniają się marzenia kopciuszka, jak rośnie potężna fortuna właścicieli pałacu i jak potem wszystko obraca się w ruinę...
Warta miliony architektoniczna perełka przez lata należała do córki ubogiej służącej. Do dziś nie wiadomo, dlaczego kobieta została spadkobierczynią ogromnej fortuny i jakie tajemnice kryją jeszcze romantyczne ruiny. Ale... zanim przejdziemy do jednej z bardziej zagadkowych historii ostatnich wieków, kilka słów o samym pałacu.

Położone nieopodal Grodkowa Kopice od siedmiu wieków przechodziły z rąk do rąk. W 1751 r. należały do śląskiej rodziny szlacheckiej von Sierstorpff, która w latach 1783 - 1784 zainicjowała przebudowę starej siedziby na klasycystyczną rezydencję. Autorem nowego projektu był opolski architekt Jan Jerzy Rudolf.
W 1859 r. dobra w Kopicach zakupił hrabia Hans Ulrich von Schaffgotsch dla swojej siedemnastoletniej żony Joanny Gryczik von Schomberger-Godulla. W 1863 r. nowi właściciele zlecili przebudowę pałacu słynnemu architektowi Karolowi Lüdecke, który stworzył z kopickiej rezydencji dzieło niepowtarzalne, unikat w skali europejskiej.
Rezydencja otoczona była z trzech stron rozległymi stawami. W pobliżu założono hektary ogrodów kwiatowych i warzywnych, sad, oranżerię, ogród zimowy, hodowano ananasy i winorośl owocującą przez cały rok. Drzewa tropikalne w palmiarni dochodziły do 17 metrów wysokości. Przed "pałacem na wodzie" (jak nazywano rezydencję Joanny) rozpościerały się kwiatowe dywany o przeróżnych wzorach i barwach. Obok pałacu, na powierzchni 100 hektarów, rozciągał się słynny park krajobrazowy, a dbał o niego sam królewski dyrektor ogrodów Wilhelm Hempel. Ozdobą parku były m.in. stuletnie dęby, sztuczne ruiny "średniowiecznego" zamku, "mysia wieża", kaplica grobowa rodziny Schaffgotschów, niewielka świątynia dumania Diany, pawilon chiński. Pod drzewami czuwały kamienne figury zwierząt, wykute w naturalnych rozmiarach i barwach.
Atmosfery przepychu i piękna dopełniały przemyślnie wkomponowane fontanny. Na jednej ze sztucznych wysp wzniesiono altanę, obok której stanęła wysoka kolumna zwieńczona figurą anioła. W parku hrabia hodował daniele, a jego syn planował budowę pól golfowych, a nawet małego lotniska dla samolotów, które sporadycznie lądowały w Kopicach już w latach trzydziestych. W pobliżu miała pobiec nić kolei łączącej Kopice z Grodkowem. Hrabia z rodziną nigdy jednak nie mogliby sobie pozwolić na takie fantazje, gdyby nie kaprys pewnego śląskiego przemysłowca.

Historia zaczyna się 6 lipca 1849 r., kiedy to we wrocławskim hotelu "Pod Złotą Gęsią" zmarł chory na kamicę nerkową Karol Godulla, bogaty samotnik, dziwak, właściciel zamków, kopalń, hut i cynkowni.
Śląsk pierwszej połowy XIX wieku oglądał wiele wspaniałych, wywołujących zazdrość, karier. Powstające zagłębie dawało szansę wielu sprytnym i pracowitym ludziom. Wśród nich, obok przedsiębiorczych Tiele-Wincklerów z Mosznej, znalazł się Karol Godulla. W młodości pracował w majątku hrabiego Ballestrema, najpierw jako leśnik, później kasjer, zarządca, a w końcu główny ekonom dóbr hrabiego. Z przekazów wiemy, że gdy był leśnikiem, stał się ofiarą brutalnej zemsty kłusowników, którzy podobno pozbawili go męskości i powiesili nogami do góry nad mrowiskiem.
Po tym zdarzeniu coś się zmieniło w jego psychice. Zamknął się w sobie i poświęcił ciężkiej pracy, dzięki której stopniowo awansował, aż w pewnym momencie z pracownika stał się pracodawcą, a z czasem właścicielem ogromnej fortuny.
Mimo że był niezwykle bogaty, żył bardzo skromnie (podobno na kolację jadał tylko ziemniaki z kwaśnym mlekiem), w zwykłej drewnianej chacie na terenie Rudy Śląskiej, w utrzymaniu której pomagała mu służąca - Emilia Lukas. Gości przyjmował jednak we wspaniałym pałacu w Szombierkach, który posiadał 20 ogromnych pokoi wyposażonych w gustowne tapety i mahoniowe meble.
Złośliwi zazdrośnicy mówili, że zawarł pakt z diabłem, który przez komin wsypywał mu talary. Bogactwo i trudny charakter sprawiły, że nie miał wielu przyjaciół. Wszyscy się go bali oprócz jednej, małej Joasi Gryczik, która, mimo iż zupełnie obca, została spadkobierczynią niewyobrażalnej fortuny starego dziwaka. Odziedziczyła bowiem 2 huty cynku, 19 szybów galmanowych i 40 węglowych, 7 tys. morgów ziemi - słowem majątek wart 14 mln marek.

Joanna urodziła się 29 kwietnia 1842 r. we wsi Poręba nieopodal Rudy Śląskiej. Jej ojciec był komornikiem i pracownikiem w zakładzie Godulli. Gdy zmarł, wdowa ani myślała zajmować się trzyletnią Asią. W 1847 r. sąd opiekuńczy zlecił opiekę nad dziewczynką Karolowi Godulli, a jej wychowaniem zajęła się poczciwa służąca Emilia Lukas. Gdy w 1848 r. przemysłowiec ciężko zachorował, zabrał ze sobą dziewczynkę na leczenie do Wrocławia. Niestety, kuracja się nie powiodła i Godulla zmarł, sporządziwszy uprzednio testament, w którym jedyną spadkobierczynią swojej fortuny uczynił sześcioletnią Joannę Gryczik. Testament zawierał również klauzulę, w myśl której, w przypadku bezpotomnej śmierci Asi, cały majątek miał przypaść siostrzeńcom zmarłego.
Do dziś nie wiadomo, dlaczego Godulla tak postanowił. Domysły sugerujące jakoby Joasia była jego nieślubną córką nie znajdują żadnego potwierdzenia. Kto wie, może był to kaprys starego dziwaka, może chęć zrobienia na złość siostrzeńcom, którzy uchodzili za utracjuszy, a może po prostu mała dziewczynka była mu najbliższa...

Do pełnoletności spadkobierczyni majątkiem zarządzał jeden z nielicznych przyjaciół Godulli - Maksymilian Scheffler, który w obawie przed zemstą chciwych siostrzeńców ukrył Joannę w klasztorze Sióstr Urszulanek we Wrocławiu. Jako szesnastoletnia, bardzo ładna panna poznała zubożałego hrabiego Hansa Ulricha von Schaffgotsch. Miał on 25 lat, był porucznikiem regimentu husarów odznaczonym Krzyżem Maltańskim i przedstawicielem jednego z najznakomitszych rodów na Śląsku. Pochodzący z Miśni Schaffgotschowie osiedlili się na Śląsku już w XIII wieku. Należały do nich liczne majątki i rezydencje, ale młody hrabia nie figurował na liście spadkobierców żadnego z nich.
Młodzi przypadli sobie do gustu i aby uchronić Joannę przed nieakceptowanym w środowisku mezaliansem (milionerka pochodziła z nizin społecznych), Maksymilan - opiekun Joasi - wystarał się u króla pruskiego Fryderyka Wilhelma IV o nadanie jej szlachectwa i tytułu " von Schomberg- Godulla" (Godulla z Szombierek). Pokonawszy warunki stawiane przez teściów i środowisko, Maksymilian w 1858 r. wyprawił młodej parze huczne wesele. Mimo licznych plotek, jakoby hrabia ożenił się nie dla dziewczyny, ale dla jej majątku, małżeństwo okazało się szczęśliwe i udane. W 1859 r. młodzi zamieszkali w specjalnie dla nich zakupionych Kopicach, gdzie przyszedł na świat ich syn Hans Karol. Tym sposobem zakończony został wieloletni spór o fortunę jednego z najbogatszych przemysłowców Górnego Śląska.

Pod ręką Joanny pałac szybko przeobraził się w jedną z naj - wspanialszych rezydencji na Śląsku. Hrabina Joanna Schaffgotsch błyszczała. Na licznie wydawanych przyjęciach pokazywała się w specjalnie dla niej zrobionej biżuterii. Jej jedyny syn i trzy córki zawarli korzystne małżeństwa z przedstawicielami najwspanialszych rodów Europy. W swoim trwającym ponad 50 lat małżeństwie Joanna grała pierwsze skrzypce; kierowała zakładami przemysłowymi, dobierała odpowiednich doradców, decydowała o sprzedaży, zakładaniu czy kupnie nowych fabryk. Gdy odwiedzała swoje dobra, ubierała się w górnośląski strój ludowy i mówiła gwarą. Mimo że dysponowała kilkunastoma pałacami, aktywnie zajmowała się dobroczynnością. Budowała szkoły i ochronki, fundowała kościoły, w największy deszcz potrafiła iść na czele pielgrzymki.
Joanna Schaffgotsch zmarła 11 czerwca 1910 r. w ukochanych Kopicach. Pięć lat później spoczął obok niej mąż. W swym liczącym kilkadziesiąt stron testamencie nie zapomniała o nikim. Kopice, podobnie jak najcenniejszą rodową biżuterię, odziedziczył jedyny syn - Hans Karol.

Zespół pałacowy należał do Schaffgotschów aż do 1945 r. Wojna obeszła się z nim łaskawie. To tu na odpoczynek przyjeżdżali Hitler, Goering i Goebbels. Na początku lutego 1945 roku, w obliczu zbliżającego się frontu, potomkowie Joanny i Hansa musieli wyjechać za granicę. Pałac stał się łupem szabrowników... Profanowano nawet zwłoki, które wywleczono z trumien złożonych w rodzinnym mauzoleum. Dopiero z inicjatywy miejscowego księdza, na pobliskim cmentarzu stworzono grób rodziny Schaffgotsch, gdzie pochowano szczątki zmarłych.
Po wojnie posiadłość przejęło socjalistyczne państwo i Kopice spotkał los taki sam, jaki pod rządami komunistów był pisany całemu krajowi. Po kilku latach ze wspaniałej budowli zostały tylko ściany. Prawdziwa zagłada przyszła jednak w 1958 r., gdy kolejny pożar doprowadził do zawalenia się dachu i niemal wszystkich kondygnacji. Nie wiadomo, czy był to przypadek, czy celowe podpalenie... Do myślenia daje fakt, iż straż pożarna, która przyjechała gasić pożar, nie miała skąd czerpać wody, gdyż wszystkie znajdujące się w pobliżu zbiorniki wodne wcześniej zostały opróżnione... Dzieła zniszczenia dopełnił żywioł ideologiczny. Kolektywizacja w ocalałych budynkach usadowiła pegeer; czworaki i spichlerze przerobiono na stajnie i chlewy dla świń...

Dziś Kopice, mimo że znów prywatne, są właściwie bezpańskie. W 1990 r. (na dwa miesiące przed komunalizacją mienia na rzecz samorządu terytorialnego) ówczesny naczelnik miasta i gminy Grodków sprzedał resztki pałacu wraz z kompleksem parkowym biznesmenowi Andrzejowi K. z Krakowa. Wartość unikatowego zabytku wyceniono na 50 milionów starych złotych. Właściciel miał je spłacać w ratach do 2014 r. Od tamtej pory w pałacu nie zrobiono nic... Teraz nikt już nie dojdzie prawdy, dlaczego pozwolono na to, by unikalna budowla architektoniczna popadła w całkowitą ruinę. Nie wiadomo też, jak potoczą się dalsze losy rezydencji "śląskiego kopciuszka", która dziś jest tylko ostoją pijaków i marzycieli.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska