Został smród

Monk
Grażyna Gądecka pokazuje bajora pełne brudnej, cuchnącej mazi. Jej zdaniem to nie były dwie, trzy beczki...
Grażyna Gądecka pokazuje bajora pełne brudnej, cuchnącej mazi. Jej zdaniem to nie były dwie, trzy beczki...
Wywar z gorzelni w Lasowicah Małych trafiał na okoliczne pola. Właściciele firmy twierdzą, że było to zaledwie kilka beczek.

Miejsce, gdzie wylewano odpady z gorzelni, można łatwo odnaleźć - po zatykającym dech w piersiach fetorze. Na polu widać wyraźnie ślady rozlewiska. Już zaorane. Dojść tam niełatwo, bo właściciele gorzelni, do których należy także pole, przeorali drogę. W kępie śródpolnych drzew widać bajora brudnej mazi. Tu wywar wolno wsiąka w ziemię.

- Wywar z gorzelni jest opadem. Nie można tak dużych jego ilości, z jakimi mamy tu do czynienia, wylewać w jednym miejscu - podkreśla Grażyna Gądecka, pracownica Urzędu Gminy Lasowice Wielkie, do którego trafiło zgłoszenie w tej sprawie.
Wcześniej wywar z gorzelni odbierali miejscowi rolnicy - na paszę. Pozostałą część miała odbierać firma z Bogdańczowic. Ale ponieważ - jak ustaliliśmy - nastąpiły jakieś problemy z tym odbiorem, odpady z gorzelni zaczęły trafiać na pole. Przy czym - jak dodaje Grażyna Gądecka - ich ilości znacznie przekraczały dopuszczalne normy. Zatem w tym wypadku właściciele powinni byli wystąpić do starostwa o stosowne decyzje regulujące gospodarowanie takim odpadem. Nie wystąpili, więc urząd gminy powiadomił o tym Wojewódzką Inspekcję Ochrony Środowiska.
Właściciele gorzelni są zdziwieni tym całym zamieszaniem.
- Wywar jest traktowany jako odpad, ale jest również wykorzystywany jako karma dla zwierząt - przekonuje Zdzisław Czajkowski, jeden z właścicieli gorzelni w Lasowicach. - Zimą i jesienią rolnicy go od nas odbierają. Nie mamy z tym problemów. Są wręcz kolejki. Teraz rozpoczęły się prace polowe i nastąpiły zakłócenia z odbiorem. A ponieważ mamy 850 hektarów nieużytków, to postanowiliśmy odpady jakoś zagospodarować. I wylaliśmy tam w jednym miejscu może 2 - 3 beczki tego wywaru. Poza tym już wybronowaliśmy ten kawałek pola i wygląda przyzwoicie...

Właściciele gorzelni podkreślają, że wywar nie zaszkodził glebom, gdyż jest to odpad organiczny.
- To nie były dwie, trzy beczki, tylko znacznie więcej, niż przewidują dopuszczalne normy - upiera się Gądecka. - Konkretną opinię w tej sprawie wyda inspektor ochrony środowiska z Opola.
Czajkowski jest zaskoczony reakcją gminy. Jego zdaniem, w gminie jest wiele innych przypadków, znacznie bardziej wymagających interwencji Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska niż ich sprawia.
Tomasz Białaszczyk, naczelnik wydziału ochrony środowiska w Starostwie Powiatowym w Kluczborku: - Wywar z gorzelni jest traktowany jako odpad. Muszą więc być zachowane wymogi dotyczące gospodarowania odpadami. Niezależnie od tego, czy wywar trafia do rolników, czy gdzie indziej. Do tego muszą być dołączone badania. Wystarczy, że właściciele zwrócą się, w zależności od ilości tych odpadów, do starostwa lub do gminy. Z tego co mi wiadomo, odprowadzali wywar bez wymaganych decyzji. A tak robić nie można.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska