Kto w Polsce wymyśla kawały?

Starszy śledczy: Zbigniew Górniak [email protected]
Pisarze z nudów? Studenci dla hecy? Władza, żeby rozładować napięcie w narodzie? Kto w naszym kraju wymyśla kawały? Jednoosobowa komisja śledcza "NTO" próbowała rozwikłać tę zagadkę. Oto efekty jej działań.

To było do przewidzenia

Wynik śledztwa komentuje dr Dorota Brzozowska z Uniwersytetu Opolskiego, autorka książki o dowcipach polskich i angielskich oraz licznych publikacji na temat humoru:

- To było do przewidzenia, że niczego się nie ustali, bo nikt jeszcze nie przyłapał dowcipu na tym, jak przychodzi na świat. Czeski humorysta Capek powiedział kiedyś, że kawały są jak komety: znikają i wracają po latach, aby znów błysnąć. Zmieniają się w nich tylko okoliczności i osoby. W swej pracy badawczej pochylałam się kiedyś nad zbiorkiem starożytnych kawałów greckich. Tam wystarczy pozmieniać tych antycznych greckich bohaterów na blondynki albo na policjantów i mamy gotowe kawały. Bo głupota jest ponadczasowa i ponadczasowe są kpiny z niej. Jedyną osobą, o której wiem, że układa kawały, jest mój 10-letni synek. No, ale one nie funkcjonują w społecznym obiegu i śmieszą jedynie jego. W USA są osoby, które próbują układać komputerowe programy do wymyślania kawałów. Ale to się nie sprawdzi.

Notatka służbowa wstępna
Działając na zlecenie kierownictwa "NTO", które zażądało w trybie pilnym ustalenia składu personalnego grupy wymyślającej i wprowadzającej w obieg na terenie kraju dowcipy mówione, zwane popularnie kawałami, podjąłem następujące czynności. Po pierwsze wytypowałem grono osób najbardziej w sprawie podejrzanych. Po drugie ustaliłem listę ewentualnych świadków. Po trzecie - ustaliłem potrzebne mi numery telefonów, korzystając z pomocy współpracowników tajnych i jawnych, usadowionych w redakcjach oraz agencjach artystycznych.
Grupą najbardziej podejrzaną o wymyślanie kawałów jest moim zdaniem środowisko krajowych satyryków. Oni to bowiem zabawiają od lat lud polski dowcipami, w które albo u kogoś muszą się zaopatrywać, albo wymyślać je osobiście. Wychodząc z takiego założenia, rozpocząłem serię przesłuchań.

Notatka z przesłuchania podejrzanego Jana Pietrzaka
Jan Pietrzak, twórca słynnego kabaretu "Pod Egidą", stwierdził, że - cytuję - "nie ma jednej fabryki w tej branży". Wskazał ogólnie na kabareciarzy jako producentów kawałów, lecz nie potrafił podeprzeć się w swej opinii żadnym konkretnym nazwiskiem. Sam też przyznał się, że wymyśla czasem kawały, ale nie był w stanie przypomnieć sobie ani jednego dowcipu z grupy tak zwanych klasycznych kawałów opowiadanych, którego byłby autorem. Powiedział tylko, że pewien dowcip o śrubokręcie i Wałęsie był jego autorstwa, lecz moim zdaniem, jako śledczego, wersję tę należy uznać za mało wiarygodną, gdyż autor nie umiał sobie przypomnieć szczegółów. Podczas rozmowy odbiegał od tematu, opowiadając o monologach i skeczach scenicznych, które wyszły spod jego pióra. Zapytany o najlepszy polski dowcip, jaki ostatnio słyszał, odparł: "O pałac kultury w Warszawie rozbiła się motolotnia. Jaki kraj, tacy terroryści" - i obaj się roześmialiśmy, z tym, że ja służbowo. Nie potrafił jednak wskazać pierwotnego źródła pochodzenia tego dowcipu.

Notatka z przesłuchania podejrzanego Jerzego Skoczylasa
Jerzy Skoczylas, współtwórca znanego wrocławskiego kabaretu "Elita", okazał się bardzo chętnym do współpracy obywatelem, z tym, że nie umiał zachować należytej powagi przed niniejszą komisją śledczą. Najpierw powiedział, że istnieje w Polsce olbrzymie zagłębie wymyślaczy kawałów, a tworzą je te same istoty, które szczają nam do mleka, czyli krasnoludki. Poproszony o nazwiska lub choćby pseudonimy, wymówił się niewiedzą. "Może to się wydać dziwne w ustach kabareciarza, ale ja nie znam nikogo, kto wymyśla kawały w Polsce" - oświadczył i przedstawił kolejną swoją teorię na temat powstawania kawałów, niestety, również mocno bajkową. Otóż według Skoczylasa kawały wymyśla jakaś tajemna siła wyższa. A robi to, żeby nam tu, na ziemi, żyło się wesoło. Na pytanie, czy tą siłą wyższą jest jakaś grupa trzymająca władzę nad humorem, nie potrafił konkretnie odpowiedzieć.
Jerzy Skoczylas podzielił się także cennymi uwagami na temat ogólnej sytuacji w temacie "kawały polskie". Dla niego, który jest autorem dłuższych scenicznych form satyrycznych, kawał biesiadny, jest - jak powiedział - wyższą szkołą jazdy. Czasem zdarza mu się opowiadać takie kawały ze sceny, ale robi to rzadko, gdyż, jak twierdzi, publiczność wpada w rozdrażnienie, gdy sprzedawać jej to, co słyszała już na imieninach u szwagra. Skoczylas twierdzi też, że dziś bardzo łatwo stać się kawalarzem ze względu na internet oraz mnogość wydawnictw z kawałami na rynku. Wystarczy się nauczyć na pamięć, a nawet zrobić sobie ściągę.
Melduję, że zamierzałem również przesłuchać w charakterze podejrzanego wspólnika Skoczylasa z "Elity", niejakiego Stanisława Szelca, ale pod jego numerem telefonu witały mnie nieodmiennie radosne pohukiwania nagrane na automatyczną sekretarkę.Notatka z przesłuchania podejrzanego Leszka Kuriaty
Leszek Kuriata, lider kabaretu "Rżysko" z Nysy, stwierdził początkowo, że to on jest jednym z tych, którzy wymyślają w Polsce kawały. Po uściśleniu, zaprzeczył jednak i wyjaśnił, że myślał, iż śledczemu chodziło o dowcip kabaretowy w ogóle. Kuriata powiedział, że sam często, jako człowiek zarabiający na chleb humorem, zastanawiał się nad fenomenem dowcipu. Zaznaczył, że nie zna nikogo osobiście, ale jego zdaniem kawały w Polsce wymyślają trzy grupy społeczne: więźniowie, którzy mają dużo czasu, studenci, którym nie chce się uczyć, i urzędnicy państwowi, którzy nie mają nic do roboty. Jako śledczy byłem zobowiązany pójść każdym z tych tropów.

Stenogram z przesłuchania świadka majora Leszka Tomczuka z Okręgowego Inspektoratu Służby Więziennej w Opolu
"Jako oficer więziennictwa zajmuję się twórczością pisaną więźniów, a są to głównie skargi. Wiele z nich to skargi na nas, czyli tych, którzy więźniów pilnują. Owszem, zdarzają się czasem w tej twórczości jakieś dowcipy, ale są to zawsze dowcipy mocno już wyeksploatowane, w których blondynki zastąpiono klawiszami. Uważam, że ciężka atmosfera więzienia wyklucza powstawanie w nim kawałów. Tą trudną sztuką słowa zajmują się ludzie wolni i subtelni".

Stenogram z przesłuchania świadka Elżbiety Rutkowskiej, wojewody opolskiej
"To nieprawda, że państwowym urzędnikom tak się nudzi, że z tych nudów wymyślają kawały! Nie znam nikogo, kto w godzinach pracy lub poza nimi parałby się tą arcytrudną sztuką. Sama nie potrafię zapamiętać nawet kawału, ale mój kolega, wojewoda zachodniopomorski, jest fantastycznym kawalarzem. Zna kawały na każdą okoliczność, z tym że nie wymyśla ich sam" - wobec powyższego zrezygnowałem z przesłuchania w charakterze świadka wspomnianego w protokole wojewody zachodniopomorskiego.

Stenogram z przesłuchania tajnego współpracownika ulokowanego w środowiskach akademickich
"Studenci? Kawały? Oni potrafią tylko wymyślać bajeranckie usprawiedliwienia, jak nie napiszą w terminie prac albo jak chcą przełożyć kolokwium".

Notatka służbowa
Z uwagi na zawarte w zeznaniach świadków oraz TW informacje, postanowiłem powrócić do pierwotnie obranego kierunku poszukiwań i nadal prowadzić rozpoznanie w środowisku satyryków. Podjąłem próbę dotarcia do kultowej postaci polskiego kabaretu, Zenona Laskowika. Gdy zerwał on ze sceną, pracował jako listonosz. Moim zdaniem wieloletnia praca na świeżym powietrzu i wśród ludzi sprzyja twórczemu i dowcipnemu interpretowaniu własnych obserwacji obyczajowych. Niestety, Laskowik stroni od rozmów z obcymi, a jego menedżer i przyjaciel Zbigniew Kruger, którego poprosiłem o przekazanie Laskowikowi pytania "Kto wymyśla kawały w Polsce?", odpowiedział mi, że mistrz nie ma czasu na zeznania, gdyż zajęty jest organizowaniem oprawy turnieju tenisowego w Poznaniu. Przesłuchałem więc kolejnych podejrzanych.

Stenogram przesłuchania podejrzanego Marcina Dańca
"Ja? Ja jestem podejrzany?! A to dobre! No więc jako podejrzany chciałbym zakablować innych! W Polsce mamy prawie 40 milionów kawalarzy! Te ich kawały wymagają tylko lekkiego oszlifowania i nadają się do opowiadania. Bo moim zdaniem nie ma, powtarzam, nie ma jednego ośrodka wymyślającego kawały. To nie są konkretne osoby, to nie są konkretne nazwiska. To z sytuacji, w jakich znajdują się normalni ludzie, rodzą się potem śmieszne historie. Komuś coś się zdarzy zabawnego, opowie to najbliższym, oni opowiedzą innym, coś dodadzą, coś ubarwią i już jest kawał, że palce lizać! Oto dowód z mojego życia. Niedawno po występie podchodzi do mnie dziewuszka, mocno zdenerwowana. Czy mogę sobie z panem zrobić zdjęcie? - pyta. Oczywiście, że tak! A ona wtedy: - A ma pan aparat? I teraz wystarczy przerobić tę dziewczynę na blondynkę i gotowe. To jest moja teoria powstawania kawałów.
Wie pan, skoro już tak kabluję, to powiem jeszcze i to, że my, Polacy, jesteśmy narodem kawalarzy. Nie ma miejsca, żebym nie był zaczepiany przez chojraków od opowiadania kawałów. Czy to na dworcu, czy pod kościołem, czy w teatrze, podchodzą do mnie zupełnie nieznani mi faceci z nieodmiennym powitaniem: Nie wiem, czy pan to zna... Po czym następuje kawał, który na ogół znam, ale dla grzeczności mówię, że nie.
A wracając do źródeł kawałów, to oprócz tego, że wymyśla je samo życie, to są one na ogół przeróbkami o światowym zasięgu. Jakiś kawał wyśmiewa głupotę ogólnoludzką. Potem tę głupotę ktoś przypisze na przykład tylko Polakom. Potem tylko milicjantom. Z milicjantów się zrobią blondynki i tak to leci...
No dobra, na koniec przyznam się, że raz w życiu się zawziąłem, zamknąłem w pokoju i udało mi się wymyślić kawał. To leci tak: Rybak złowił złotą rybkę, a ona mówi, no dobra, jestem złotą rybką, ale ja mam dla ciebie tylko jedno życzenie. On się wścieka: nie tak było w bajkach, to niesprawiedliwe, miały być trzy życzenia!.. Ale w końcu, myśli sobie, lepsze jedno niż żadne i mówi: słucham. A rybka: - Puść mnie."

Notatka z przesłuchania podejrzanego Krzysztofa Piaseckiego
Podejrzany jest kabareciarzem, współautorem telewizyjnego programu "Ale plama...", który prowadzi z Januszem Rewińskim. Zeznał, że przez długi okres PRL był przekonany, że kawały wymyśla specjalnie do tego powołany sztab przy Komitecie Centralnym PZPR, aby wraz ze śmiechem uchodziły ze społeczeństwa, jak przez wentyl bezpieczeństwa, złe emocje, jakie budziła wtedy władza. Ale ta teoria nie wytrzymała próby czasu.
- Już dawno by się tacy mistrzowie ujawnili, choćby po to, żeby zarobić na wspomnieniach - zauważył przytomnie Piasecki. Na pytanie, kto w takim razie wymyśla kawały w Polsce, powiedział: - Sam chciałbym wiedzieć. Jak już skończycie to śledztwo, to mi powiedzcie. Kiedyś próbowałem wymyślić jakikolwiek kawał, ale mi nie wyszło, bo to mistrzostwo świata jest.
Poproszony o wskazanie pomocnych w śledztwie tropów, wygłosił miniwykład na temat humoru Polaków, który przytaczam, kierowany służbową sumiennością:
"Bo my, Polacy, dzieliliśmy się kiedyś na partyjniaków i resztę, ale z kawałów o PZPR śmiali się wszyscy równo, i czerwoni, i reszta. A teraz łatwo kogoś obrazić, bo się namnożyło grup społeczych i jeszcze więcej obrońców tych grup. Można podpaść i to mocno za opowiadanie kawałów o homoseksualistach, Murzynach, Żydach i inwalidach. Oczywiście, takie kawały nie mogą być obleżywe. Ja jestem normalny i staroświecki, więc nie mogę udawać, że ktoś ma dwie nogi, kiedy on ich tak naprawdę nie ma. Mój kolega pracuje w szkole dla niewidomych i mówił mi, że ci inwalidzi robią sobie nawzajem straszne jaja ze swojej ślepoty. Ja mogę mieć przegwizdane, jeżeli raport ze śledztwa "NTO" ujrzy światło dzienne, ale ja mogę się śmiać nawet z papieża. Skoro możemy z Wałęsy i Glempa. A dlaczego jest tak mało kawałów o Aleksandrze Kwaśniewskim? Bo kawały opowiada się o ludziach wyrazistych, a Kwaśniewski jest nijaki."

Notatka z przesłuchania podejrzanego Janusza Rewińskiego
Janusz Rewiński, jak przystało na aktora komediowego i artystę kabaretowego oraz współautora programu "Ale plama...", znajdował się w stanie mocnego rozbawienia. Stwierdził, że wszelkie wysiłki komisji śledczej powinny się skupić na osobie reżysera Marka Piwowskiego oraz jego najbliższych współpracowników.
- To Piwowski trzyma ten biznes. Ja się u niego zaopatruję, nawet drogo nie bierze.

Notatka służbowa końcowa
Informacje uzyskane od podejrzanego Rewińskiego nie znalazły, niestety, potwierdzenia w pracach operacyjnych komisji śledczej: to nie Piwowski trzyma biznes z kawałami. W związku z tym oraz na podstawie ustaleń ze śledztwa komisja stwierdza, że nie sposób dziś ustalić, kto w Polsce wymyśla kawały oraz kto wchodzi w skład grupy trzymającej u nas poczucie humoru.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska