Rak nie może czekać

Małgorzata Fedorowicz [email protected]
Zbigniew B. z Ozimka był operowany z powodu raka nerki. Musi kontynuować leczenie, ale nagle okazało się to niemożliwe.

Pod koniec grudnia ubiegłego roku Dolnośląskie Centrum Transplantacji Komórkowych we Wrocławiu, którego pacjentem jest Zbigniew B., wysłało do opolskiego oddziału Narodowego Funduszu Zdrowia pismo, w którym prosi o sfinansowanie leczenia tego pacjenta mało znaną u nas jeszcze metodą - immunoterapii. Jeden cykl, który trwa 8 tygodni, kosztuje 21 tys. 500 zł. I o taką kwotę na razie chodziło.
- Chociaż od tamtej pory minęło już pięć tygodni i chociaż chodzi o tak ciężką chorobę, nie dostaliśmy do tej pory z funduszu żadnej odpowiedzi - żali się Jolanta B., żona chorego. - Dzwoniłam tam już kilka razy, ale za każdym razem słyszałam, że już, lada moment, odpowiedź nadejdzie. Albo: że wniosek leży już u dyrektora na biurku i jest to kwestia jednego podpisu. Po czym - następowała cisza. I tak jest do tej pory.

Jolanta B. próbowała sprawdzić na własną rękę, jaka będzie odpowiedź. - Dowiedziałam się nieoficjalnie, że mój mąż tych pieniędzy nie dostanie, bo wniosek zaopiniował negatywnie konsultant wojewódzki w dziedzinie onkologii klinicznej. Oficjalnego potwierdzenia tego na piśmie jednak nie mam. Gdyby nam ktoś powiedział na początku, że nie, to byśmy zaczęli szukać innych możliwości. Jak można tak bezdusznie zwlekać?
Zbigniew, 41 lat, miał usuniętą nerkę na oddziale urologii wiosną ubiegłego roku. Konsylium lekarzy z Wojewódzkiego Ośrodka Onkologii w Opolu zadecydowało potem, że musi się on poddać naświetlaniom. Państwo B. udali się do onkologa prywatnie, który potwierdził taką konieczność, ale jako miejsce wykonywania radioterapii wskazał Gliwice. Tam też Zbigniew jeździł przez całe lato. Jesienią, w trakcie kontrolnych badań, okazało się jednak, że pojawiły się zmiany w płucu.

Lekarzem, który przyjmował Zbigniewa prywatnie, jest Cezary Juda, który wcześniej pracował w Wojewódzkim Ośrodku Onkologii, a od roku jest zatrudniony w Dolnośląskim Centrum Transplantacji Komórkowych we Wrocławiu, gdzie działa m.in. oddział onkologii. On też wysłał pismo do opolskiego funduszu w sprawie pieniędzy na leczenie Zbigniewa.
- Odpowiedzi jeszcze nie dostałem, ale spodziewam się, jaka będzie - mówi dr Cezary Juda. - W funduszu uważają, że immunoterapia to nowatorska metoda i nie mają dla niej zrozumienia. Ja natomiast jestem przekonany, że w przypadku nowotworu nerki jest to jedyna terapia, która daje 50 procent szansy na wyleczenie. Immunoterapia jest popularna na Zachodzie i w Stanach Zjednoczonych, natomiast w Polsce nie uzyskała jeszcze akceptacji. We wrocławskim ośrodku jesteśmy jednak krok do przodu i stosujemy więcej nowatorskich metod w leczeniu raka.

Immunoterapia polega na podawaniu pacjentowi podskórnie trzech leków, w tym interferonu i jednego z cytostatyków. Chory powinien przejść minimum 2 cykle leczenia - po 8 tygodni.
Dr Robert Urbańczyk, naczelnik wydziału gospodarki lekami i spraw ubezpieczonych w opolskim oddziale NFZ twierdzi, że odpowiedź do państwa B., jak i do lekarza, który formułował wniosek, została wysłana (potem okazało się, że stało się to dopiero 2 lutego, w dniu, w którym "NTO" zaczęła interesować się sprawą, więc państwo B. jeszcze jej nie otrzymali). Nie chce jednak ujawnić żadnych szczegółów, gdyż - jak podkreśla - jest to prywatna sprawa pacjenta, do którego była adresowana.
- Mąż z powodu choroby jest na rencie - podkreśla Jolanta B. - Siedzi teraz w domu, ale nie ma żadnego leczenia. A czas ucieka.
Dr Kazimierz Drosik, konsultant wojewódzki w dziedzinie onkologii klinicznej, jest zdziwiony, że państwo B. nie otrzymali jeszcze odpowiedzi.

- Wystawiłem opinię negatywną, gdyż niestety nie mogła ona być inna - mówi konsultant. - Immunoterapia stosowana w terapii guza nerki jest bowiem metodą o niskiej skuteczności, daje minimalny efekt, a jest bardzo nieprzyjemna dla pacjenta. Wiem, że fundusz zasięgał też opinii u doc. Macieja Krzakowskiego, konsultanta krajowego w tej dziedzinie, i całkowicie pokrywała się ona z moją. Profesor uważa, że jest to kontrowersyjny program leczenia, który powinien być przedmiotem badań klinicznych, a na jego standardowe stosowanie jest jeszcze za wcześnie.
Odpowiedź od konsultanta krajowego nadeszła 21 stycznia. Nie wiadomo, dlaczego fundusz zwlekał z powiadomieniem państwa B. aż 11 dni.
- Wiem, że fundusz poprosił wrocławski ośrodek o podanie dotychczasowych wyników leczenia tą metodą - dodaje dr Drosik. - Do tej pory nie otrzymał jednak odpowiedzi.
Dr Juda zapytany o to samo - odpowiada: - Na Zachodzie jest to udokumentowane w piśmiennictwie medycznym.
Co ma teraz począć Zbigniew B.? - Najlepiej, żeby zgłosił się on jak najszybciej do naszego ośrodka - twierdzi dr Drosik. - Zrobimy mu badania i ustalimy jakieś postępowanie. Coś musi się dla niego znaleźć.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska