Zgromadzenie Sióstr św. Elżbiety
Zgromadzenie Sióstr św. Elżbiety
Strój: czarny habit, czarny welon i medal z wizerunkami św. Elżbiety i Matki Bożej Niepokalanej.
Hasło: Przykazuję wam, abyście się wzajemnie miłowali.
Data założenia: 27 września 1842 w Nysie.
Założycielki: Maria Merkert, Matylda Merkert, Franciszka Werner i Klara Wolff.
Liczebność zgromadzenia: 1787 sióstr (z czego 1234 w Polsce) w 236 domach zakonnych (183 w Polsce).
Placówki elżbietanek: w Polsce (sześć prowincji), w Niemczech, Norwegii, Włoszech, Szwecji, na Litwie, w Brazylii, Rosji i na Ukrainie.
Polskie elżbietanki za granicą: na misjach - Brazylia - 7 sióstr i Izrael (Jerozolima) 16 sióstr. 100 polskich sióstr pracuje za granicą. Najwięcej we Włoszech - 30, w Niemczech - 22, w Szwecji i Rosji - po 9.
Kiedy Kongregacja Spraw Kanonizacyjnych w Rzymie uzna domniemany cud dokonany za jej wstawiennictwem, pozostanie czekać już tylko na decyzję papieża. Szczegóły dotyczące cudu są do czasu zakończenia procesu objęte tajemnicą. Wiadomo jedynie, że chodzi o uzdrowienie kobiety z nieuleczalnej choroby, które dokonało się w połowie XX wieku.
Jan Paweł II podpisał w grudniu 2004 dekret o heroiczności cnót Marii Merkert, co bardzo przybliżyło beatyfikację. Kościół zazwyczaj nie spieszy się z podobnymi decyzjami, ale wydaje się, że zakończenie procesu w 2005 roku - równo 20 lat po jego rozpoczęciu - jest bardzo prawdopodobne.
Zakonnice rewolucjonistki
Droga Marii Merkert na ołtarze zaczęła się 27 września 1842 roku. Wtedy Maria razem ze swoją rodzoną siostrą Matyldą, Klarą Wolff i Franciszką Werner postanowiły pielęgnować chorych w domach i złożyły przed obrazem Serca Pana Jezusa akt oddania. Odtąd zamieszkały w jednym pokoju oddanym im przez biskupa w domu altarzystów. Stamtąd co dzień ruszały do miasta. Pomagały wszystkim potrzebującym, bez względu na pochodzenie społeczne, płeć, wyznanie i narodowość. Opiekowały się chorymi, gotowały posiłki dla bezrobotnych i biednych. W czasach XIX-wiecznej surowej obyczajowości dziewczyny chodzące po domach, w których mieszkają mężczyźni, były niemal rewolucjonistkami.
- Jak bardzo matka Maria wyprzedziła swoją epokę, widać po tym, że aż do wybuchu II wojny światowej przełożona generalna sióstr elżbietanek musiała prosić Stolicę Apostolską o możliwość opieki nad chłopcami w domach dziecka prowadzonych przez zakonnice - mówi siostra Margarita Cebula, odpowiedzialna ze strony Zgromadzenia Sióstr św. Elżbiety za prowadzenie procesu beatyfikacyjnego na szczeblu diecezjalnym.
Maria i jej pierwsze współsiostry zbudowały w Nysie, a potem w kolejnych miejscach, gdzie zakładano domy elżbietanek, model pełnej opieki nad chorymi. Wzywały lekarza, pielęgnowały chorego, dbały o jego higienę, rozmawiały z pacjentami, by podnieść ich na duchu, kupowały lekarstwa, czuwały nocą przy chorych, zaopatrywały ich w odzież, a kiedy było trzeba, towarzyszyły przy śmierci chorego i wspierały materialnie i psychologiczne jego rodzinę po pogrzebie.
Uciekły od boromeuszek
Kiedy Maria chciała przekształcić świeckie stowarzyszenie charytatywne w zgromadzenie zakonne, władze kościelne kazały młodym nysankom wstąpić do nowicjatu sióstr boromeuszek w Pradze i tam poznać podstawowe zasady życia zakonnego. Boromeuszki pracowały w szpitalach, a Maria chciała, by jej siostry opiekowały się chorymi i ubogimi w domach. Nysanki, widząc, że nie tędy droga, kolejno uciekły z praskiego nowicjatu. Nie spodobało się to biskupowi wrocławskiemu, który zagroził, że prywatne stowarzyszenie założone przez byłe nowicjuszki, nigdy nie zostanie zatwierdzone przez Kościół. Wobec tego Maria Merkert i Franciszka Werner złożyły w 1850 roku listę członkiń i statut swego zrzeszenia w... nyskim magistracie. Żeby przekonać do swej działalności biskupa, Maria wysłała Franciszkę do Wrocławia, by i tam opiekowała się chorymi. Plan się powiódł. W 1859 roku biskup uznał Zrzeszenie Sióstr Szarych św. Elżbiety, a Maria Merkert została jego przełożoną.
Życie potwierdziło słuszność decyzji biskupa. Jeszcze za życia założycielki w całej Europie powstało około 90 klasztorów, w których pracowało około 500 sióstr. Wszędzie tam siostry nie tylko opiekowały się chorymi, ale też wydawały trzy posiłki dziennie biednym. Siostry prowadziły też 6 domów starców, 12 sierocińców, szkoły zawodowe dla dziewcząt, kilkanaście szpitali - prywatnych, miejskich, wiejskich i wojskowych. Na Śląsku Opolskim były to szpitale w Nysie, Prudniku, Głubczycach i Niemodlinie.
Do klasztoru bez posagu
Czas spędzony u boromeuszek nie okazał się jednak stracony. Przez trzy i pół roku Maria nie tylko poznała z bliska życie zakonne, ale nauczyła się też pielęgniarstwa, pracując przez cały ten czas w szpitalu. Doświadczenie procentowało. W prowadzonych przez siebie szpitalach elżbietanki były prekursorkami nowoczesnej higieny. Dbały, by pacjenci mieli osobne talerze, łyżki, ręczniki i pościel.
Maria Merkert myślała nowocześnie o Kościele. Na sto lat przed Soborem Watykańskim II zaczęła przyjmować kandydatki bez posagu i postulowała, by zakonnice zarabiały na utrzymanie pracą własnych rąk. Sama wniosła posag. W nyskim klasztorze do dziś zachował się talerz z jej zastawy z monogramem MM.
- Na taki posag wynoszący 200 talarów składała się zwykle cała rodzina - mówi siostra Margarita. - Ponadto kandydatka wnosiła do klasztoru talerze, sztućce, bieliznę osobistą, pościel, słowem wszystko, co musiała mieć panna młoda przed ślubem.
Równie nowocześnie przyszła błogosławiona myślała o świecie. W macierzystym domu w Nysie wprowadziła oświetlenie gazowe, wówczas (1865 rok) zupełną nowość. Korzystała też - do korespondencji urzędowej - z otrzymanej w darze od rosyjskiego ambasadora kopiarki.
Nietoperze o sercach aniołów
Biednym pomagała spontanicznie, bez zastanowienia. Jedna z sióstr zanotowała, że kiedy pewnego dnia Marię zatrzymała przy furcie jakaś kobieta i skarżyła się, że nie ma butów, przełożona bez wahania dała jej swoje. Gdy przychodzili po ziemniaki, dawała ostatnie wiaderko, kiedy potrzebowali chleba - ostatni bochenek.
Równie spontanicznie posłała siostry do pielęgnowania żołnierzy rannych w wojnach prowadzonych przez Prusy w 1864, 1866 i 1870 roku. Elżbietanki opatrywały nie tylko rannych Niemców, ale także Polaków, Rosjan, Austriaków i Greków. Zarówno chrześcijan, jak i muzułmanów. Ówczesny strój elżbietanek nie różnił się zbytnio od szarych sukni śląskich kobiet. Na głowę zakładały biały czepiec, do pasa przypinały różaniec. Żołnierze mówili o siostrach, że wyglądają jak nietoperze, ale mają serca jak anioły. Większość przyznanych jej za opiekę nad żołnierzami odznaczeń Maria sprzedała, a pieniądze przeznaczyła na biednych.
Sława świętości
Maria Merkert zmarła 14 listopada 1872, choć według oficjalnego dokumentu urzędowego o dzień później. Wszystko dlatego, że władze pruskie nie pozwalały przechowywać ciała w domu dłużej niż trzy dni, a siostry nie chciały grzebać matki założycielki w niedzielę. W dniu pogrzebu przed nowo wybudowanym domem macierzystym ustawiały się długie kolejki nysan, którzy chcieli dotknąć jej ciała lub włożyć do trumny różaniec, z nadzieją, że Maria zaniesie ich prośby do Boga. Mówili o niej "Kochana Matka wszystkich". Jej ciało pochowano na cmentarzu Jerozolimskim. Dopiero w 1964 przeniesiono je do nyskiej katedry. Od września 1998 roku trumna ze szczątkami Marii Merkert znajduje się w tamtejszej kaplicy Świętej Trójcy.
Sława świętości nyskiej zakonnicy trwa do dziś. Elżbietanki otrzymują z całego świata świadectwa ludzi, którzy piszą o łaskach otrzymanych za wstawiennictwem Marii Merkert.
- Są to m.in. świadectwa o nawróceniach, połączeniach rozbitych rodzin, narodzinach długo oczekiwanego potomka, wymodlonym odnalezieniu cennych, a utraconych rzeczy - dodaje siostraMargarita. - Otrzymujemy je nie tylko ze Śląska i innych regionów Polski, ale też z Rosji, Niemiec, a nawet z Indonezji i Stanów Zjednoczonych.
Do zbudowanego przez matkę Marię domu macierzystego w Nysie przyjeżdżają chętnie nie tylko elżbietanki z całego świata, ale też wojacy. Pamiątki po zakonnicy oglądały m.in. grupy żołnierzy Bundeswehry i armii amerykańskiej. Na co dzień w domu mieszka ponad 20 sióstr, które kontynuują dzieło założycielki. Dwie z nich co dzień wyruszają do chorych i potrzebujących opieki w mieście. Robią zastrzyki i opatrują rany. Codziennie z posiłku u sióstr - zupy i chleba - korzysta około 50 nyskich bezdomnych. Dwadzieścia obiadów siostry zanoszą potrzebującym do domów. W weekendy elżbietanki prowadzą też świetlicę dla dzieci z rodzin zaniedbanych. Korzysta z niej ponad 80 dzieciaków, które mogą liczyć nie tylko na pomoc w nauce, zorganizowanie zabawy, ale też na solidne wymycie się i wypranie ubrań. Ponadto siostry uczą katechezy, prowadzą grupy parafialne, odwiedzają więźniów. W diecezji opolskiej elżbietanki m.in. opiekują się chorymi w domach, pracują w stacjach opieki Caritas, szpitalach, domach pomocy społecznej, domu matki i dziecka i w kurii diecezjalnej.
- Nasz zakonny charyzmat jest aktualny także dzisiaj. Poziom życia w stosunku do wieku XIX bardzo się podniósł, ale chorych i samotnych ludzi mamy zawsze - mówi siostra Margarita.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?