Dla kogo ten pociąg

Fot. Roman Baran
Kamil Waśko codziennie odprowadza Jolę Górak na pociąg jadący z Brzegu do Nysy. Takich pasażerów jest jednak niewielu, a rozkład jazdy nie zachęca do podróży koleją.
Kamil Waśko codziennie odprowadza Jolę Górak na pociąg jadący z Brzegu do Nysy. Takich pasażerów jest jednak niewielu, a rozkład jazdy nie zachęca do podróży koleją. Fot. Roman Baran
Brzeg, Nysa. 11 grudnia przybędzie pociągów jeżdżących między Brzegiem a Nysą. - Ten rozkład jazdy wzięli chyba z sufitu - denerwują się jednak pasażerowie.

Do marca bez zmian

Do marca bez zmian

Piotr Rymaszewski, naczelnik działu marketingu opolskiego Zakładu Przewozów Regionalnych

- Pasażerowie z Nysy i Brzegu boją się, że linia zostanie zamknięta.
- Obawy mnie nie dziwią. Ale na razie wprowadzamy trzecią parę pociągów, a jak trasa zostanie podremontowana, to może pojawi się kolejna.

- Nowy pociąg z Nysy będzie jechał przed 12.00. Kto ma nim jeździć? Robiliście ankiety?
- Ankiet nie było. Kilka lat temu kolej została sprowadzona do roli taksówkarza, którego klientem jest urząd wojewódzki.

- To znaczy, że urząd tak powiedział, a wy wprowadziliście pociąg do nowego rozkładu?
- Można zaryzykować takie twierdzenie.

- Średnio 30 pasażerów w pociągu to bardzo mało. Może by ich skusić promocyjnymi cenami biletów?
- Nie możemy prowadzić samodzielnej polityki finansowej. 50 km w całej Polsce musi kosztować tyle samo.

- To linia zostanie zamknięta z powodu małej rentowności.
- Tego nie komentuję. Do końca marca nie będzie żadnych zmian.

Dwa nowe pociągi mają uzupełnić przedpołudniową lukę w rozkładzie jazdy. Pierwszy wyjedzie z Brzegu o godz. 7.32 (w Nysie będzie o 8.54), drugi z Nysy o godz. 11.56 (w Brzegu o 13.18).
- Nowy pociąg do południa? Naprawdę by się przydał - ucieszyła się Jolanta Górak, która z koleżanką z Chróściny Nyskiej dojedża codziennie do szkoły w Brzegu. - Jeździmy pociągiem, bo bilet miesięczny jest znacznie tańszy niż w PKS-ie, a w dodatku nie musimy się przesiadać w Grodkowie.

Dziewczęta należą jednak do wyjątków. Większość pasażerów korzysta z jednorazowych biletów i rzadko jeździ tą trasą. W_efekcie do jednego pociągu między Brzegiem a Nysą wsiada średnio 30 osób. A jeszcze pięć lat temu korzystało z niego nawet 150 pasażerów.
- To bardzo mizerne wyniki - mówi Marek Szpirko z Biura Koordynacji Komunikacji Kolejowej. Ta instytucja pracuje dla Urzędu Marszałkowskiego i m.in. opiniuje nowe rozkłady jazdy. A właśnie do tych rozkładów najwięcej pasażerów ma zastrzeżenia, co widać choćby po naszym forum internetowym (patrz: ramka obok).
- Po otwarciu linii w lutym liczyliśmy, że wróci do nas młodzież - przyznaje Jolanta Kościukiewicz, naczelnik sekcji przewozów pasażerskich w Nysie. - Mieliśmy mnóstwo telefonów, czy można kupić bilet miesięczny do Brzegu i z powrotem. Nie można. Linia jest jednotorowa i pociągi nie mają się jak wyminąć. Uczniom podróż pociągiem w jedną stronę i powrót autobusem się nie opłaca.
Nyscy studenci z wrocławskich uczelni, którzy kiedyś w Brzegu łapali połączenie do Wrocławia, dziś o takim rozwiązaniu nawet nie myślą.
- Wolę zapłacić 11 złotych za bus, w półtorej godziny jestem na miejscu bez przesiadek - wyjaśnia Jakub Koper. - Poza tym ostatni pociąg wyjeżdża już o 16.00, zdecydowanie za wcześnie.
- Razem z dwoma kolegami dojeżdżamy z Nysy do pracy w Brzegu jednym samochodem, bo tak jest taniej - mówi Waldemar Czepil, jeden z potencjalnych pasażerów, który jednak z kolei na tej trasie raczej nie będzie korzystał. - Rano połączenie jeszcze nawet pasuje, ale już po południu musiałbym się zwalniać z pracy albo czekać na pociąg prawie dwie godziny.
Kolejarze zaobserwowali, że większą popularnością cieszył się szynobus - nowoczesny, estetyczny, przestronny. Po otwarciu nowej linii do Kluczborka został zabrany, a na tory wróciła stara lokomotywa z wagonami. A to słaba reklama borykającej się z problemami linii. - W dodatku autobus na szynach jest dużo bardziej ekonomiczny, zwłaszcza że lokomotywę musimy wynajmować z Wrocławia - mówi naczelnik Kościukiewicz.

Wczoraj o 14.34 z Brzegu do Nysy odjechało tylko 17 pasażerów. - Ten pociąg powinien odjeżdżać po 15.00, tak żeby mogło na niego zdążyć więcej młodzieży ze szkół i ludzie z zakładów pracy - mówił obserwujący prawie pusty pociąg Waldemar Matkowski.
- Z rozkładem sobie nie poszarżujemy - tłumaczy jednak Szpirko. - Po pierwsze, przyjazdy i odjazdy trzeba skomunikować z pociągami na linii Brzeg-Wrocław, po drugie, na tej linii zwykłe składy mają ograniczenie prędkości do 50 km/h, a do tego trzeba dołożyć czas na obrócenie lokomotywy.
Najważniejszy problem to jednak brak możliwości minięcia się pociągów, więc jednocześnie na trasie może być tylko jeden pociąg.

- Brak "mijanki" kładzie cały rozkład - przyznaje Szpirko. - Ponowne uruchomienie nastawni w Grodkowie i zatrudnienie obsługi to koszt 800 tys. zł rocznie. W przyszłości może będzie to możliwe, ale wtedy musiałoby się znaleźć jeszcze odpowiednio dużo lokomotyw. Spółka PKP Cargo nie ma ich zbyt wiele, a problem jest szczególnie zimą, bo tylko niektóre są przystosowane do ogrzewania wagonów.
PKP wprowadza nowe połączenia, a jednocześnie nie ukrywa, że w przyszłym roku będzie chciało zlikwidować nierentowne linie, jeśli urząd marszałkowski nie zwiększy dotacji z 15 do 35 milionów złotych. Połączenie Brzeg-Nysa na liście do zamknięcia wymieniane jest w pierwszej kolejności.
- Znowu mówią o likwidacji? Te pociągi naprawdę są bardzo potrzebne - zaniepokoiła się Kaja Baranowska, która wczoraj jechała z Brzegu do Nysy, gdzie studiuje. - Są trochę wolne i jest ich za mało - przydałby się np. wieczorny z Nysy. Ale dobrze, że w ogóle jeżdżą.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska