Biegali po hucie z karabinami

rys. Andrzej Czyczyło
rys. Andrzej Czyczyło
Mieli kominiarki i broń maszynową. Buszowali nocą po Hucie Andrzej, postawili na nogi policję, a potem zniknęli bez śladu.

Około godziny 23.40 w poniedziałek do Komisariatu Policji w Zawadzkiem zadzwonili wystraszeni ochroniarze z Walcowni Rur "Andrzej", mówiąc, że po zakładzie biega jakichś dwóch osobników, prawdopodobnie uzbrojonych w broń maszynową. Zarejestrowały ich dwie z siedmiu kamer monitorujących teren huty.

- Na miejsce udali się nasi ludzie, którzy obejrzeli nagranie z kamer, i uznali, że faktycznie sytuacja może być groźna, a osoby zarejestrowane przez kamery rzeczywiście mogą mieć broń - mówi Mirosław Kutynia, zastępca komendanta powiatowego policji w Strzelcach Opolskich. - Ponieważ sytuacja w związku z zagrożeniem terrorystycznym w Polsce i na świecie jest poważna, to nie mogliśmy tego zlekceważyć. Wezwano posiłki, w tym grupę specjalną z Opola.

W sumie teren huty przetrząsało w nocy kilkunastu policjantów. Po trzech godzinach akcji nikogo nie złapali. Nie znaleziono też żadnych śladów włamania ani kradzieży. Nie zakłócona została praca trzeciej zmiany (około 250 pracowników) walcowni.

Kogo mogły zarejestrować kamery? Raczej na pewno nie byli to zwykli złodzieje. Dwie wersje są najbardziej prawdopodobne - komandosi albo ktoś udający komandosów. Wojsko jednak zaprzecza, aby miało coś wspólnego z zamieszaniem w Hucie Andrzej.

- Nie robimy tego rodzaju ćwiczeń - zapewnia sierżant Konrad Karaś z sekretariatu dowództwa I Pułku Specjalnego Komandosów w Lublińcu. - To na pewno nie byli nasi żołnierze. Ktoś się pewnie bawił w wojsko.

Ekspert

Ekspert

Płk Leszek Drewniak, były zastępca dowódcy jednostki specjalnej GROM:

- Przeniknąć na teren huty? A jakiż to problem - wejść niepostrzeżenie na taki duży teren i z niego potem uciec? Tylko po co, skoro to nie jest obiekt strategiczny? Na pewno komandosi nie ćwiczą w ten sposób. A już z całą pewnością nie ci z Lublińca, bo oni akurat byli wtedy na Wybrzeżu, gdzie brali udział w manewrach "Anakonda". Owszem, prowadzi się na przykład obserwacje strategicznych obiektów, ale to, co się działo u was, wygląda mi na zabawę młodzieży. Teraz pełno jest różnego rodzaju grup i organizacji paramilitarnych organizujących takie manewry.

Opolscy miłośnicy paintballu (strzelanie kulkami z farbą) też uważają, że po hucie raczej na pewno nie biegał nikt z ich grona.
- Jeżeli wchodzi się na czyjś obiekt, to obowiązkowo ustala się to z właścicielem terenu - mówi Piotr Szyszko, organizator imprez paintballowych. - Zabawa w paintball w nocy jest jednak bez sensu, bo mało co widać.

Do huty mogli się natomiast zakraść amatorzy tzw. ASG (air soft gun). Urządzają oni manewry ubrani w mundury komandosów i oddziałów antyterrorystycznych. Posługują się wiernymi imitacjami broni, które nawet z bliska wyglądają jak prawdziwe. Strzelają też kulkami z farbą (mniejszymi niż w paintballu). Na Opolszczyźnie bawią się w ASG głównie kilkunastoletni chłopcy.

Właściciele walcowni i szefostwo ochraniającej walcownię agencji Alfa z Lublińca nabrali wczoraj wody w usta i nie chcieli w ogóle rozmawiać na temat nocnego incydentu. Ochroniarze na widok aparatu fotograficznego chowali się wręcz w oknach portierni.

- Nagranie z kamer poddane będzie obróbce i analizie w Komendzie Wojewódzkiej Policji w Opolu - zapowiada komendant Kutynia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska