Kolej ma nas w nosie

Fot. Tomasz Dragan
Namysłowski dworzec to nieciekawe miejsce. Nie ma nawet poczekalni, więc oczekujący na spóźniony pociąg podróżni muszą stać na dworze.
Namysłowski dworzec to nieciekawe miejsce. Nie ma nawet poczekalni, więc oczekujący na spóźniony pociąg podróżni muszą stać na dworze. Fot. Tomasz Dragan
Pasażerowie z Namysłowa są źli, bo pociągi notorycznie się spóźniają. Po południu na kurs do Wrocławia czeka się nawet 20 min. dłużej.

Itak jest od miesiąca, czyli od zmiany rozkładu jazdy - alarmują zdenerwowani podróżni.

Chodzi o cztery popołudniowe kursy składów jeżdżących w kierunku Wrocławia przez Namysłów i Oleśnicę. Zamiast o 13.16, 15.16, 17.16 oraz 19.16 pociągi przyjeżdżają co najmniej z kilkunastominutowym opóźnieniem.

- Wyjątkowo w piątek pociąg spóźnił się tylko pięć minut, ale to i tak przekracza ludzkie pojęcie - skarży się Dorota Podurgiel, która popołudniowymi kursami wraca z pracy w Namysłowie. - Niemal każdego dnia przyjeżdża minimum dziesięć minut lub nawet kwadrans po czasie. Raz czekaliśmy na pociąg aż pół godziny!
Pasażerka wspólnie z innymi osobami dojeżdżającymi do pracy w Namysłowie już kilkakrotnie interweniowała u przewoźnika. Do tej pory bezskutecznie.

- Pracownicy kolei tłumaczą, że po zmianie rozkładu jazdy w grudniu mają - jak to określają - kumulację na odcinku Kluczbork-Namysłów. Dlatego pociągi się spóźniają. Ale przecież to nie wina pasażerów, że tak, a nie inaczej ułożono rozkład jazdy - dodaje pani Dorota.

Niestety, pracownicy opolskiego Zakładu Przewozów Pasażerskich Polskich Kolei Państwowych również i przed nami bezradnie rozkładają ręce. Nie potrafią powiedzieć, kiedy wreszcie pociągi zaczną jeździć punktualnie.
- Mamy ogromny problem z dopasowaniem połączenia pociągów jadących od Lublińca z tymi w kierunku Namysłowa i Wrocławia - usprawiedliwia się Andrzej Szwed, dyrektor zakładu. - To wina prowadzonych tam robót kolejowych, które nie wiadomo kiedy się skończą. Aby zapewnić podróżnym możliwość złapania szybkiego połączenia pociągu, musimy niestety opóźniać wyjazd składów w kierunku Namysłowa. Nie wiem, jak długo to potrwa. Ale staramy się, by opóźnienia były nie większe niż dziesięć minut.

Pasażerowie, z którymi rozmawialiśmy na dworcu, są oburzeni. Ich zdaniem kolej powinna przynajmniej po południu zapewnić jeden pociąg przyjeżdżający o czasie.

- To jakaś bzdura, by ludzie dojeżdżający do pracy, a potem wracający do domów, musieli się spóźniać, bo kolej nie może sobie poradzić z robotami na torowisku - denerwują się podróżni.

Andrzej Szwed otwarcie przyznaje, że z ostatnim pociągiem odjeżdżającym o 19.16 z Namysłowa nie da rady nic zrobić.

- Musimy go opóźniać o kilka minut. To ostatni pociąg do Wrocławia i musimy dać szansę na przesiadkę innym podróżnym.

Jeśli chodzi o pozostałe połączenia, to pociągi mają już jeździć o czasie.

- Postaramy się, by w ciągu kilku najbliższych dni wszystko wróciło do normy, a przynajmniej żeby dwa pociągi jeździły punktualnie - obiecuje dyrektor.

Do sprawy będziemy wracać w najbliższych wydaniach nto.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska