Ryś na prezydenta!

Redakcja
Dziś na ekrany wchodzi "Ryś”, dalszy ciąg przygód prezesa Ochódzkiego. Opolanie liczą, że znowu nas rozśmieszy.
Dziś na ekrany wchodzi "Ryś”, dalszy ciąg przygód prezesa Ochódzkiego. Opolanie liczą, że znowu nas rozśmieszy.
Miś, jak Lenin - jest wiecznie żywy. Ma twarz Stanisława Tyma. Starszą o 26 lat, ale to nie przeszkadza. Dziś na ekrany wchodzi "Ryś", ciąg dalszy "Misia".

Cytaty z "Misia"

Cytaty z "Misia"

To jest miś na skalę naszych możliwości.
Panie kierowniku, panie kierowniku, oczko mu się odkleiło, temu misiu.
Narodziła się nowa, świecka tradycja.
Jedziecie do stolicy kraju kapitalistycznego, który to kraj ma być może nawet tam i swoje plusy, rozchodzi się jednak o to, żeby te plusy nie przesłoniły wam minusów.
Nie mogę wysłać tej depeszy! Nie ma takiego miasta - Londyn. Jest Lądek, Lądek Zdrój.
Będzie mi tu kłaki rozrzucał! Panie. Tu nie salon damsko-męski. Tu jest kiosk "Ruchu". Ja... ja tu mięso mam.
Widzisz synku? Tak wygląda baleron.
Parówkowym skrytożercom mówimy NIE.
Jestem wesoły Romek, mam na przedmieściu domek, a w domku wodę, światło, gaz, zaśpiewam zatem jeszcze raz (głos z tłumu: Nie bój się, odetną ci!)

"Wszystkie Ryśki to porządne chłopaki" - z czego ten cytat? Ryszard Wilczyński, polityk PO, członek Zarządu Województwa Opolskiego, nie zastanawia się ani przez chwilę: - Oczywiście z filmu "Miś". "Miś" jest kultowy.

Film powstał w siermiężnym roku 1980. Dialogi autorstwa Stanisławów dwóch - reżysera Barei i satyryka Tyma, weszły do polskiego języka potocznego. "Łubudubu, łubudubu, niech żyje nam prezes naszego klubu, niech żyyyjeee naam!" - śpiewa w "Misiu" lizus - Jarząbek Wacław, trener klubu sportowego Tęcza, bo z prezesem Ochódzkim Ryszardem warto mieć dobre układy.

- To "łubudubu" jest genialne i ponadczasowe! - zachwyca się Wilczyński. - Do dziś podobne sytuacje powtarzają się w różnych okolicznościach w wykonaniu różnych osób.
- Jedna rzecz była w tamtych czasach pozytywna, mieliśmy w Polsce dobrych trenerów, podczas gdy prezesów cechowała niekompetencja - komentuje Gerard Piechota, prezes naszego klubu, czyli Gwardii Opole. - Tacy jak Ryszard Ochódzki, nie byli menedżerami, byli za to mistrzami w produkowaniu pucharów dla samych siebie. Ten "Miś", tak jak "Piłkarski poker", wyciągał na jaw tejemnice poliszynela i ubierał ponurą rzeczywistość w fabułę.

Czy Ochódzki się spodoba?
Dzisiaj na ekrany kin wchodzi "Ryś", reżyseria, dialogi, scenariusz - Stanisław Tym. I jeszcze jedno - rola Ryszarda Ochódzkiego - Misia, który postarzał się o 26 lat.
- To dobry pomysł, żeby sprawdzić, co się dzieje z bohaterami "Misia" - komentuje Wilczyński, który na "Rysia" się wybiera, chociaż nie liczy, że film będzie równie dobry jak PRL-owskie dzieło duetu Tym - Bareja.
- Bareja - wyjaśnia Ryszard Wilczyński - był mistrzem, nikt mu nie dorówna. - Ale "Ryś" to podobno wcale nie jest "Miś 2", obejrzę go z takim właśnie nastawieniem.

Anna Jaszczyk, szefowa Kinoplexu, mówi, że Opolanie od wielu dni pytają o "drugiego Misia".
- Ja jestem sceptyczna - przyznaje Anna Jaszczyk. - Wtedy wiedzieliśmy dokładnie, w jakiej rzeczywistości żyjemy. Nie wiem, czy obecne czasy będzie można tak dobrze zidentyfikować. Obawiam się też o młodą widownię. Mój 16-letni syn oglądał tylko fragmenty "Misia", cały film go nie wciągnął. Podobnie może być z "Rysiem".
Marta Kamińska z Brzegu jest nastolatką, oglądała "Misia", bo rodzice ją do tego namówili, ale niewiele z filmu zrozumiała.

- Na przykład ta scena z miskami w barze, albo na planie filmowym, to jakiś abstrakcyjny humor, Monty Python - mówi dziewczyna. - Polska nie mogła tak wyglądać.

Takie mamy czasy
26 lat temu polskie dzieci wychowywały się z misiami.
- Produkowano je według wyobrażeń projektantów, dziś dominuje chińszczyzna i tandeta - wzdycha Jan Ciupik, właściciel Przedsiębiorstwa Wielobranżowego "Ciupik" w Strzelcach Opolskich. - Misie sprzedają się umiarkowanie, bo świat zabawek jest szeroki jak Ocean Atlantycki. Misie mają konkurencję - żaby, krokodyle, i bohaterów kreskówek, ale może film nakręci koniunkturę?

Prezes Ochódzki w IV RP robi karierę polityczną.

Pan Jan pamięta "Misia" sprzed lat (wesoły był, rubaszny), ale do kina na "Rysia" się nie wybiera, poczeka, aż go puszczą w telewizji. Powody prozaiczne: mało czasu i... brak kina.

Komedią w polityków
"Ryś" opowiada o nowych czasach. O układach, o karierowiczostwie. Sam bohater - Ryszard Ochódzki - niewiele się różni od samego siebie sprzed lat. Taki sam cwaniak, jakim był i w "Misiu", i w "Rozmowach kontrolowanych" w 1991 roku nakręconych przez duet Stanisław Tym i Sylwester Chęciński.
W swoim nowym filmie Tym ostro kpi sobie z polityków. Rysio-Misio Ochódzki zostaje parlamentarzystą, a nawet - za namową gangstera Kredy (gra go Marek Kondrat) - kandydatem na prezydenta RP. Takie mamy bowiem czasy, że każdy może zostać politykiem. - Ochódzki - wyjaśnia Tym w wywiadach - jest człowiekiem układów i dobrze się czuje w takim świecie.

Opolski poseł Samoobrony Józef Stępkowski nie słyszał o "Rysiu", a "Misia" oglądał raz kiedyś i ledwie ten film kojarzy.
- Każda komedia, która pociesza człowieka, jest dobra - uważa poseł. - Trzeba mieć odskocznię od szarej rzeczywistości.
Czy posła śmieszą dowcipy z polityków? Poseł bardzo długo milczy, zastanawia się. W końcu odpowiada:
- Jestem dość mocno zapracowany, więc mam mało czasu, żeby się tym zajmować.
Stanisław Tym: - "Ryś" nie ma być ani terapią, ani szopką polityczną, ani filmem z kluczem, w którym bohaterowie odpowiadają konkretnym osobom. Chciałbym po prostu, żeby ludzie się śmiali, kiedy przyjdą do kina.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska