Maria z Nysy na ołtarze

fot. Paweł Stauffer
Po śmierci Marii Merkert przełożona generalna Franciszka Werner wykonała relikwiarze ze zdjęciem matki Marii, puklem jej włosów i nitką z jej habitu.
Po śmierci Marii Merkert przełożona generalna Franciszka Werner wykonała relikwiarze ze zdjęciem matki Marii, puklem jej włosów i nitką z jej habitu. fot. Paweł Stauffer
Watykan uznał cud uzdrowienia dokonany za wstawiennictwem Marii Merkert. Być może jeszcze przed Wielkanocą papież zakończy jej beatyfikację.

Arcybiskup Alfons Nossol ma nadzieję, że założycielka zakonu elżbietanek zostanie beatyfikowana już we wrześniu 2007 roku.

- Jest pragnieniem diecezji opolskiej, jak i władz Zgromadzenia Sióstr Świętej Elżbiety, by uroczystość wyniesienia Marii Merkert na ołtarze odbyła się w Nysie, gdzie się urodziła, pracowała i założyła dom macierzysty swego zgromadzenia - mówi ks. arcybiskup. - Mam nadzieję, że na uroczystości w nyskiej katedrze, poszerzonej za pomocą telebimów na rynek, przyjadą elżbietanki i czciciele błogosławionej z całego świata. Myślę, że beatyfikacji dokona prefekt Kongregacji ds. Kanonizacyjnych.

Proces beatyfikacyjny Marii Merkert rozpoczął się 19 lutego 1985 roku. Jego pierwszy etap zakończono jesienią roku 1997 opublikowaniem liczącego blisko 3 tysiące stron tomu akt dokumentujących jej życie i działalność. Przełomem w procesie było uznanie przez komisję teologów i komisję kardynalską cudu dokonanego za przyczyną Marii Merkert.

Portret

Portret

Maria Merkert urodziła się w Nysie w 1817 roku. We wrześniu 1842 razem ze swoją rodzoną siostrą Matyldą, Klarą Wolff i Franciszką Werner postanowiły pielęgnować chorych w domach i złożyły śluby oddania przed obrazem Najświętszego Serca Pana Jezusa. W 1850 roku założyły Stowarzyszenie Sióstr św. Elżbiety, które w 1859 zostało przekształcone w zgromadzenie zakonne. Elżbietanki pielęgnowały chorych w domach i opiekowały się bezrobotnymi i biednymi bez względu na ich narodowość i wyznanie. Maria zmarła 14 listopada 1872 roku. Za jej życia w całej Europie powstało 90 klasztorów, w których pracowało 500 elżbietanek.

- Szczegóły dotyczące okoliczności cudu objęte będą tajemnicą aż do zakończenia procesu - dodaje ks. abp Alfons Nossol. - Proces zakończy podpisanie przez papieża dekretu, który potwierdzi, że nysanka może być wyniesiona na ołtarze. Znajdzie się w nim też data uroczystości beatyfikacyjnych. Mam nadzieję, że Ojciec św. podpisze dekret jeszcze przed Wielkanocą.

Maria Merkert ze swoim pomysłem pomagania wszystkim bez względu na wyznanie, narodowość i płeć wyprzedziła swoją epokę. Nie zraził jej nawet opór wrocławskiego biskupa.

Gdy wraz z czterema młodymi nysankami chciała przekształcić świeckie stowarzyszenie charytatywne w zgromadzenie zakonne, władze kościelne kazały dziewczynom wstąpić do nowicjatu boromeuszek w Pradze i tam poznać zasady życia zakonnego. Boromeuszki opiekowały się chorymi w szpitalach, a Maria chciała, by jej siostry pomagały biednym i ubogim w domach.

Kiedy zorientowała się, że praski klasztor nie jest dla niej, nysanki kolejno z niego uciekły. Biskup wrocławski zagroził, że prywatne stowarzyszenie założone przez byłe nowicjuszki nie zostanie nigdy uznane przez Kościół.

Nie zniechęcona tymi przeszkodami Maria Merkert zarejestrowała w 1850 roku listę członkiń i statuty swego zrzeszenia w... nyskim magistracie. W 1859 roku biskup, pod wrażeniem pracy przyszłych elżbietanek, uznał Zrzeszenie Sióstr Szarych św. Elżbiety, a Maria została ich pierwszą przełożoną.

Siostra Weronika pokazuje talerz - pozostałość po zastawie, jaką Maria Merkert wniosła w posagu do zakonu. Założycielka elżbietanek była wrażliwa na ludzką biedę, toteż do zgromadzenia przyjmowała także te dziewczyny, których nie było stać na posag.
(fot. fot. Paweł Stauffer)

Biednym pomagała spontanicznie. Jedna z sióstr pamiętających matkę założycielkę zanotowała, że pewnego dnia Marię zatrzymała przy furcie jakaś kobieta i skarżyła się, że nie ma butów. Przełożona bez wahania oddała jej swoje.

- Maria Merkert wprowadziła wielkie zmiany w opiece nad chorymi - mówi abp Nossol. - Siostry otaczały opieką ambulatoryjną w domach nie tylko kobiety, ale i mężczyzn, co na tamte czasy było pomysłem rewolucyjnym. Była też prekursorką działań integracyjnych na Śląsku. Do swego zgromadzenia przyjmowała nie tylko Niemki, ale też Polki, choć władze pruskie tego nie pochwalały. Jestem przekonany, że jej wyniesienie na ołtarze przyczyni się do wzrostu powołań do zgromadzeń żeńskich. Jej zdrowy wzorzec życia jest aktualny do dziś.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska