Dość żartów. Te bakterie zabijają!

Małgorzata Fedorowicz Jarosław Staśkiewicz
Katarzyna Citowicz, mikrobiolog wojewódzkiego sanepidu, przeprowadza testy na obecność bakterii meningokoków.
Katarzyna Citowicz, mikrobiolog wojewódzkiego sanepidu, przeprowadza testy na obecność bakterii meningokoków.
Atakuje nas niebezpieczny szczep meningokoków typu C. Są niezwykle zakaźne, działają piorunująco na organizm człowieka, często doprowadzając do śmierci.

Nie można w kółko uspokajać ludzi, bo są powody do niepokoju. Musimy znaleźć źródła tych zakażeń - apeluje dr Józef Bojko, koordynator wojewódzki ds. leczenia sepsy.

Trzeba w końcu ludziom powiedzieć prawdę: mamy do czynienia z bardzo zjadliwym rodzajem bakterii - meningokokami typu C, a nie zasłaniać się ciągle stwierdzeniem, że ktoś zachorował z powodu obniżonej odporności organizmu - podkreśla dr Józef Bojko, koordynator wojewódzki ds. leczenia sepsy, ordynator Oddziału Anestezjologii i Intensywnej Terapii Szpitala Wojewódzkiego w Opolu. - Ten typ meningokoków jest niezwykle zakaźny, wywołuje niezwykle gwałtowne reakcje w organizmie człowieka. W bardzo krótkim czasie doprowadza do niewydolności podstawowych narządów wewnętrznych człowieka, uniemożliwia krzepnięcie krwi. Często prowadzi do śmierci.
- Przez ostatnie dziesięć lat, aż do teraz, nie zaobserwowaliśmy w województwie tak dużej zachorowalności na zapalenie opon mózgowo-rdzeniowych wywołanych meningokokami typu C, powodującymi tak piorunujący przebieg choroby - alarmuje dr Bojko. - Nie można ludziom ciągle powtarzać, że nie ma powodu do niepokoju, bo jest taki powód. Zaatakował nas bardzo niebezpieczny szczep bakterii. Musimy koniecznie znaleźć źródła zakażeń.
W Brzegu, gdzie pod koniec ubiegłego tygodnia wykryto dzień po dniu trzy przypadki zarażenia meningokokami typu C, u dwóch braci oraz u ich kolegi - ludzie szturmują przychodnie, miejscowy sanepid oraz oddział zakaźny w Opolu. Chcą się natychmiast zaszczepić. Tymczasem na Opolszczyźnie nie ma szczepionek przeciwko meningokokom. Krajowe zapasy przejęło wojsko.
- W aptekach szczepionki mają się pojawić dopiero na początku marca - informuje Aleksandra Burek, kierownik hurtowni Polskiej Grupy Farmaceutycznej w Opolu.

Ostatnia seria zachorowań zaczęła się 15 lutego. Na Oddział Anestezjologii i Intensywnej Terapii Wojewódzkiego Centrum Medycznego w Opolu został przyjęty 17-letni chłopiec z Brzegu z podejrzeniem sepsy, diagnoza to potwierdziła.
- Dobrze, że pacjent ten trafił do nas stosunkowo szybko, gdy był jeszcze przytomny, już w pierwszej godzinie zaczęliśmy mu podawać białko C (lek na sepsę - przyp. red.) - relacjonuje dr Maciej Gawor, zastępca ordynatora oddziału. - Na szczęście jego mama, widząc w nocy, że syn źle się czuje, natychmiast zareagowała. Odwiozła syna do brzeskiego szpitala, a stamtąd natychmiast przetransportowano go karetką do nas.
Stan pacjenta gwałtownie zaczął się pogarszać, doszło do ostrego rzutu sepsy, objawiającego się m.in. piorunującą plamicą. Wystąpiła niewydolność narządów wewnętrznych. Od czwartku lekarze nieustannie walczą o jego życie.
- Jest pewna poprawa, pacjent ten oddycha już samodzielnie, ale jego organizm dopiero "zbiera się" po ciężkiej sepsie - powiedział wczoraj po południu dr Maciej Gawor. - Przestaliśmy mu już podawać białko C, jednak za wcześnie jeszcze mówić o sukcesie, o wyleczeniu. Leczenie trwa nadal.
Z wywiadu lekarskiego wiadomo, że 17-latek dwa tygodnie wcześniej przeszedł infekcję. Mógł jej nie doleczyć lub organizm był jeszcze osłabiony po chorobie, co utorowało drogę bakteriom. Badania potwierdziły, że chłopiec zaraził się meningokokami typu C.

W nocy z 16 na 17 lutego na Oddział Zakaźny Szpitala Wojewódzkiego w Opolu trafił 19-letni mężczyzna, także z Brzegu. Miał gorączkę, bóle głowy, mięśni, na jego ciele pojawiły się charakterystyczne plamki, tzw. wybroczyny. Lekarze zaaplikowali mu maksymalne dawki antybiotyków, które na szczęście zadziałały.
- Stan pacjenta się poprawił, mam nadzieję, że wszystko będzie szło ku dobremu - oznajmiła wczoraj dr Wiesława Błudzin, ordynator oddziału.

Dobę później, z 18 na 19 lutego, na Oddział Anestezjologii i Intensywnej Terapii Szpitala Wojewódzkiego w Opolu trafił trzynastolatek, brat 19-latka. U chłopca rozwinęła się ciężka sepsa. Chory dostaje białko C.
- Jego stan nadal jest bardzo ciężki, ale stabilny - poinformował wczoraj dr Bojko. - Okresowo udaje się z nim nawiązać kontakt.
Na podstawie wywiadu, który przeprowadziła ordynator oddziału zakaźnego, okazało się, że wszyscy trzej chorzy dobrze się znają, utrzymywali kontakty towarzyskie, byli m.in. razem na meczu.
- Mam to samo odczucie co doktor Bojko - że te wszystkie zachorowania są niepokojące i trzeba wreszcie podjąć jakieś działania - podkreśla dr Wiesława Błudzin. - Na oddziale zakaźnym jesteśmy skupieni na leczeniu, nie możemy zajmować się wypisywaniem recept na antybiotyki w celach profilaktycznych, o co nas proszą spanikowani ludzie. Przyjeżdżają tu, dzwonią. Profilaktyką i akcją uświadamiającą powinny się zająć służby sanitarne.
19-letni chory przyznał się, będąc już na oddziale zakaźnym, że gdy usłyszał o zachorowaniu 17-letniego kolegi, poszedł do lekarza i zaczął zażywać antybiotyk.
- Widocznie było już za późno albo lek jednak w jakimś stopniu zadziałał, skoro nie doszło u niego do gwałtownego ataku sepsy - przypuszcza dr Błudzin.
W minioną sobotę przedstawiciele brzeskiego sanepidu dotarli do rodziców chorych braci. Dostali oni profilaktycznie antybiotyki. Reszta mieszkańców Brzegu na wieść o sepsie zaczęła jednak szukać pomocy na własną rękę. Ludzie byli wyraźnie zagubieni. Tymczasem służby sanitarne zrobiły sobie weekend. Dopiero wczoraj miały zacząć ustalać listę osób, które kontaktowały się z zakażonymi.
- W przypadku chemioprofilaktyki liczy się czas - podkreśla dr Bojko. - Powinno się podać antybiotyk do 24 godzin. Przy czym to do służb sanitarnych należy decyzja, kto powinien go przyjąć i kiedy.
Dr Bojko wystosował pismo do wojewody, aby w regionie rozważono konieczność zaszczepienia personelu medycznego.

Wolimy dmuchać na zimne

Rodzice na początku są roztrzęsieni, ale po jakimś czasie uspokajają się - mówi Jadwiga Skalska, sekretarz w szkole podstawowej nr 3 w Brzegu. To tutaj uczy się chory 13-latek, który trafił do szpitala z podejrzeniem sepsy. Wczoraj od rana pracownicy szkoły siedzieli z dziennikami i wydzwaniali do rodziców.
- Do rodziców wszystkich uczniów z klasy tego chłopca i osób, które mogły się z nim kontaktować. Każdy wie, że ma pójść do lekarza. A w szkole każdy nauczyciel na swoich lekcjach jeszcze raz przypominał o zasadach higieny, zrezygnowaliśmy też z ostatkowych dyskotek - dodaje Jadwiga Skalska. - Wiem, że to może przesada, ale wolimy dmuchać na zimne.

Starszy z dwóch braci, którzy leżą w opolskim szpitalu, trafił tam w nocy z piątku na sobotę. Młodszy - kolejnej nocy, z soboty na niedzielę. Powiadamianie ich kolegów ze szkół rozpoczęło się jednak dopiero w poniedziałek.
- Szpital ma 24 godziny na powiadomienie nas o takich przypadkach i dostaliśmy o nich informację w niedzielę o 7.30 rano - mówi Beata Rozmus, dyrektor sanepidu w Brzegu. - Od razu zastosowaliśmy chemioprofilaktykę wobec rodziny, ale w niedzielę nie było możliwości dotarcia do ich kolegów z klasy.
W poniedziałek zarówno w podstawówce, jak w i Zespole Szkół Ekonomicznych, gdzie uczy się zakażony sepsą 19-latek, brat walczącego o życie 13-latka, nauczyciele poważnie przejęli się sprawą.
- I bardzo dobrze! - mówi Małgorzata Nowak, matka Adriana i Mateusza, uczniów "trójki". Wczoraj po południu po wyjściu z gabinetu lekarskiego przez komórkę zdawała relację mężowi. - Jeden z synów chodzi do tej samej klasy co zarażony chłopiec i po telefonie ze szkoły przyszliśmy do lekarza. A przy okazji wzięłam drugiego syna - w końcu nie zaszkodzi się zbadać. Niestety, lekarka przyjęła nas dość oschle - skarżyła się kobieta. - A przecież my też mamy prawo się denerwować i przyszliśmy rozwiać nasze obawy.
We wszystkich brzeskich przychodniach panował wczoraj tłok. - Tak jest od samego rana. Rozumiem rodziców, ale myślę, że w większości wypadków to jednak przesadna reakcja - oceniała lekarka Dorota Kęcka, szefowa przychodni przy ul. Ofiar Katynia, gdzie po godz. 17 była pełna poczekalnia ludzi. Niektórzy lekarze ograniczali się tylko do badania dzieci, które miały kontakt z chorymi.
- A mój syn tylko witał się z tamtym kolegą, podał mu rękę, ale dostał na wszelki wypadek antybiotyk - mówił ojciec ucznia z brzeskiego "ekonomika".
W Zespole Szkół Ekonomicznych część uczniów poszła do przychodni już w czasie lekcji.
- Rano zrobiliśmy zebranie z uczniami. Wszyscy koledzy z klasy zarażonego ucznia oraz każdy, kto miał z nim jakikolwiek kontakt, zostali wysłani do lekarzy rodzinnych - mówi Maria Pyra, dyrektor ZSE.

Po południu szkoła zorganizowała specjalne zebranie dla rodziców. Pracownicy brzeskiego sanepidu odbierali wczoraj setki telefonów od zaniepokojonych mieszkańców. - Odpowiedzi udzielał nasz dział epidemiologiczny i telefony tam były często zajęte - mówi dyrektor Rozmus. - Dlatego proszę wszystkich o wyrozumiałość.
Wszyscy trzej zarażeni chłopcy mieszkają na jednym podwórku. - Wszyscy nas teraz postrzegają jako źródło zarazy. To nie jest przyjemne - mówi mama 17-latka. - Na szczęście mamy pełną opiekę ze strony lekarzy.

Nie lekceważ tych objawów

Krwawa wysypka to jeden z typowych objawów sepsy.

Powodzenie w leczeniu sepsy zależy od szybkiego jej rozpoznania.

Do objawaów wskazujących na sepsę należą:

gorączka, powyżej 39 stopni C (ale może jej nie być)
szybki oddech, objawy duszności
bóle głowy, bóle brzucha, bóle mięśni, np. łydek
fatalne ogólne samopoczucie, szybko się pogarszające
podejrzana wysypka, plamy na ciele
utrata przytomności, poważne kłopoty z oddychaniem.
- W takich wypadkach trzeba natychmiast wezwać pomoc lub zawieźć chorego do najbliższego szpitala.

Antybiotyki powinny otrzymać jak najszybciej osoby z najbliższego otoczenia osoby zakażonej meningokokami.
Są do wyboru 3 antybiotyki, które podaje się w zależności od wieku i potrzeb, np. jednorazowo w zastrzyku lub w tabletkach.
U osób z grup ryzyka pobiera się wymaz z noso-gardzieli i bada na obecność meningokoków. Jeśli ktoś chce sprawdzić, czy nie jest przypadkiem nosicielem meningokoków, może to zrobić w sanepidzie, płacąc za takie badanie 40 zł. Należy jednak pamiętać, że wynik dotyczy momentu pobrania próbki.

- Takie badanie niczego nie gwarantuje - zaznacza Jadwiga Heffner, kierownik działu laboratoryjnego wojewódzkiego sanepidu. Równie dobrze można być zarażonym w chwili odbioru pozytywnego wyniku.
Na Opolszczyźnie jest wytypowanych 6 oddziałów anestezjologii, które zajmują się leczeniem sepsy i dysponują najnowocześniejszym lekiem do jej zwalczania, tzw. ludzkim rekombinowanym białkiem C. W Opolu: w WCM i w Szpitalu Wojewódzkim, w Nysie, Kędzierzynie-Koźlu, Strzelcach Op. i Oleśnie. Najważniejsze jest jej szybkie rozpoznanie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska