Władza pachnie drapieżnie

fot. Archiwum
Pani Agata od lat zgłębia tajemnice powstawania perfum, zarówno tych najbardziej ekskluzywnych, jak i tych zwanych sobowtórami.
Pani Agata od lat zgłębia tajemnice powstawania perfum, zarówno tych najbardziej ekskluzywnych, jak i tych zwanych sobowtórami.
Z Agatą Wasilenko, autorką książek o perfumach rozmawia Iwona Kłopocka-Marcjasz.

- W kinach niedawno gościł film "Pachnidło" - ekranizacja wspaniałej powieści Süskinda, a pani właśnie wydała "Tajemnice pachnidła". To przypadek?
- Nie, moja książka o perfumach została zainspirowana "Pachnidłem". Ten film świetnie opisuje fascynujący proces powstawania perfum. Pomyślałam, że interesująca byłaby opowieść o tajemnicach perfumiarstwa, do których kluczem i punktem wyjścia byłyby sceny z filmu i analiza procesu tworzenia zapachów przez Grenouille'a, jego głównego bohatera. Pamięta pani na przykład, jak kilkuletni Grenouille, dziecko autystyczne, wypowiedział pierwsze słowo, leżąc na stosie drewna, przeznaczonego do opalania domu? On sam nie wykorzystał jego zapachu do produkcji pachnidła. Czasy perfum drzewnych to czasy współczesne - wykorzystują zapach wilgotnej ziemi albo świeżo przepiłowanego drewna. Mężczyźni w Polsce bardzo lubią zapamiętany z dzieciństwa zapach drewnianego piórnika. Tym zamiłowaniem do drzewnych woni należy pewnie tłumaczyć ogromną popularność u nas Fahrenheita Diora, łączącego nuty drzewne z zapachami balsamicznymi i kwiatowymi.

- To pani trzecia książka o perfumach. Jak ta pasja się zaczęła?
- Pierwsze teksty o perfumach zamieszczałam w krakowskim "Dzienniku Polskim". Był to miły przerywnik dla dziennikarki działu miejskiego, która jednego dnia musiała napisać o dziurze w jezdni, a drugiego o pękniętej rurze. Perfumy to był bardzo pociągający temat, ale w Polsce nie było wówczas żadnych materiałów źródłowych. Brakowało mi przede wszystkim leksykonu, który by porządkował wiedzę o zapachach, firmach, markach. Postanowiłam więc napisać go sama. Część informacji znalazłam w internecie, nawiązałam też korespondencję z producentami. Słynne firmy bardzo chętnie przysyłały mi niezbędne dane. Udało mi się też dotrzeć do Polaka pracującego w małej rodzinnej firmie, wytwarzającej esencje zapachowe w Grasse we Francji, i do kilku znanych perfumiarzy. Chętnie pomagali. I tak powstał pierwszy na świecie leksykon perfum opisujący 600 zapachów.

- Wszystkie ja pani poznała?
- Większość. W domu mam 400 flakonów.

- Jaki jest najcenniejszy eksponat w tej kolekcji?
- Flakon "Guerlinade", najbardziej tajemniczego pachnidła w dziejach perfumiarstwa, którego zapach można odnaleźć w większości perfum firmy Guerlain. Jego receptura na zawsze pozostała rodzinnym sekretem, nie została nawet udostępniona nowemu właścicielowi marki.

Pod lupą

Pod lupą

Grodkowianka Agata Wasilenko od 10 lat pisze o perfumach. Artykuły zamieszczała w tygodniku "Wprost", w "Przekroju", a ostatnio w "Rzeczpospolitej". Napisała też trzy książki - "Leksykon perfum", "Świat perfum" i "Tajemnice pachnidła". Tę ostatnią wydała we własnym - założonym wspólnie z mężem - Wydawnictwie Grodkowskim. Nakładem tego wydawnictwa ukazała się także jej "Dieta horoskopowa".

- Taką tajemnicę chyba nietrudno jednak rozgryźć, sądząc po wielości perfum "oryginałopodobnych".
- Co innego receptura, która jest pilnie strzeżona, a co innego zapach, który nie podlega ochronie prawnej. Ten sam zapach można uzyskać dzięki różnym recepturom. Dla zwykłego nosa różnica jest niewyczuwalna. Mówimy wtedy o sobowtórach i nie należy ich mylić z podróbkami, które prawo ściga. Wielkie marki nie protestują przeciw sobowtórom, traktując ich ilość jako miarę sukcesu własnego produktu. Sobowtóry robi wielu wybitnych perfumiarzy na emeryturze. Poza tym wiele zapachów ze średniej półki robią prawdziwi mistrzowie, którzy mają na swym koncie arcydzieła. Np. popularne kilkadziesiąt lat temu "Soir de Paris" zrobił twórca słynnego zapachu "Chanel no 5". A więc ceną nie warto się kierować, bo i za kilkadziesiąt złotych można kupić zapach wielkiego perfumiarza.

- Jakie najdroższe perfumy widziała pani w Polsce?
- Ostatnio trafiły do naszego kraju 3 flakony Faberge z limitowanej serii. Kosztowały 11 tysięcy złotych. Stały, stały, aż przyjechał pewien pan z Włoch i kupił wszystkie.

- Kobiety spryskują się perfumami m.in. po to, by podnieść swoją atrakcyjność, wydać się bardziej seksowne. Co najbardziej pobudza nasze zmysły?
- Kiedyś sądzono, że zwierzęce substancje - ambra i piżmo, ale okazało się, że jest inaczej. Współcześni perfumiarze mają do dyspozycji naukowe badania o wpływie zapachów na człowieka. Wiedzą, jakie nuty najbardziej lubią mieszkańcy poszczególnych krajów, jakie aromaty preferują dojrzali mężczyźni, a jakie nastolatki. Np. dla Amerykanów najbardziej podniecającą wonią jest mieszanina nuty ciasta dyniowego i lawendy. Skuteczny jest też aromat pączków i lukrecji. Bardzo podniecający jest zapach pomarańczy, a nawet zapach Coca-Coli połączony z lukrecją.

- A czym powinna pachnieć władza?
- Czymś drażniącym, wyzywającym, drapieżnym. Szef musi budzić dystans. Lepiej się pracuje, gdy każdy wie, jakie jest jego miejsce.

- Jak należy wybierać perfumy dla siebie?
- Powoli. Największy błąd to spryskać nadgarstek i z tym pierwszym wrażeniem polecieć do kasy. Nie wolno dać się zwieść reklamie i hostessie w sklepie. Należy zostawić portfel w domu i dopiero iść do perfumerii, a tam marudzić i wybierać. Warto spryskać zapachem bloter, czyli paseczek papieru, i nosić przy sobie np. w zeszycie, by wąchać go w różnych porach dnia. Dobrze jest kupować perfumy na początku wiosny. Teraz jest najlepsza pora - póki jest jeszcze dosyć chłodno, a wilgotne powietrze dobrze roznosi zapach. Perfumy wybieramy w domu, nie w sklepie. Najsłynniejszy perfumiarz świata, Jean Paul Guerlain, kreuje perfumy w laboratorium, ale testuje u siebie, zabiera zapach i chodzi z nim po domu.

Chanel no 5 - jeden z najbardziej znanych zapachów na świecie
(fot. fot. Archiwum)

- Czy perfumiarstwo to branża zarezerwowane dla mężczyzn?
- Jednym z najwybitniejszych twórców perfum jest Sophia Grojsmann, absolwentka liceum w Gliwicach. Po wojnie wyjechała do Ameryki. Pracowała przy produkcji aromatów spożywczych, spożywczych i tam dostrzeżono jej niezwykły talent. Jej największym dziełem są perfumy "Tresor" firmy Lancome. Podstawą był zapach zasypki dla niemowląt. Grojsmann była przekonana, że zapach przywodzący skojarzenia z macierzyństwem będzie dla kobiet niezwykle pociągający i nie myliła się. Perfumy zrobiły furorę.

- Należy zwracać uwagę na opakowanie?
- Tak. Między zapachem a flakonem jest bardzo ścisły związek. Jego stylistyka, kolor wiele mówi o tym, czego możemy spodziewać się w środku. Obecnie w tym biznesie najlepiej opłacani są designerzy od flakonów i kartoników. Kreatorzy chodzą po nowojorskich galeriach sztuki i szukają najbardziej obiecujących rzeźbiarzy, by zamówić u nich projekt flakonu. A wszystko dlatego, że ludzie są wzrokowcami.

- Perfumy to popularny prezent, panowie chętnie kupują go swoim wybrankom. Czy powinni się kierować własnym nosem, czy lepiej, gdy podpytają kobietę?
- Obie metody są dobre. Jeśli jednak mężczyzna sam wybierze zapach, to kobieta otrzymuje sygnał, czego on od niej oczekuje. Ludzie kupują perfumy podświadomie, w ten sposób wychodzi wiele ukrytych w podświadomości pragnień. Jeśli mężczyzna wybiera perfumy zmysłowe, to znaczy, że chciałby, aby jego partnerka wyeksponowała swoją kobiecość. Jeśli kupuje łagodne, grzeczne, to może oczekuje, że ona stanie się skromniejsza i np. przestanie się wyzywająco ubierać. Warto się zastanowić nad taką sugestią.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska