Liczby
Liczby
18złotych kosztuje jeden kilometr przejechany przez skład elektryczny.
8kilometów. Tyle jest z Kielczy do Zawadzkiego.
432złote kosztuje jeden kurs pociągu widmo (z wliczonymi dwoma kursami służbowymi)
21 600złotych to roczny koszt utrzymywania sobotniego połączenia z Kielczy do Zawadzkiego (bez opłacenia pracy maszynisty i kierownika pociągu)
3złote kosztuje bilet normalny z Kielczy do Zawadzkiego
- Ten pociąg jest jakby żywcem wyjęty z filmu "Miś" - mówili kolejarze.
Rusza o godzinie 7.36 rano z Kielczy. Po przejechaniu ośmiu kilometrów staje w Zawadzkiem. Po drodze zatrzymuje się na stacji w Żędowicach. Podróż trwa około 10 minut. Nikt nie wsiada, nikt nie wysiada. W środku jest 212 wolnych miejsc siedzących.
- Tak jest od wprowadzenia w grudniu nowego rozkładu jazdy - mówi kolejarz, który zawiadomił nas o całej sprawie. - Od poniedziałku do piątku codziennie jeździ tym pociągiem około 70 uczniów. Ale w sobotę - nikt. Jak oni tak mogą marnować pieniądze?
Pusty przebieg to, jak się okazuje, dopiero początek rozrzutności na PKP.
- Ten pociąg już w piątek wieczorem przyjeżdża do Kielczy. Mógłby tam zostać do soboty rana. Jednak wraca do Zawadzkiego pustym kursem służbowym, bo kierownik pociągu kończy pracę i musi złapać połączenie do Opola - opowiada kolejarz.
Przez całą noc pociągu w Zawadzkiem pilnuje maszynista. Rano dołącza do niego nowy konduktor. Obaj panowie kursem służbowym (również bez pasażerów) jadą do Kielczy. Tam o godzinie 7.36 wracają pustym pociągiem do Zawadzkiego. Bo w przypadku tego pociągu kurs służbowy niczym nie różni się od rozkładowego.
- Mówiąc wprost: pociąg trzy razy jedzie pusty po tej samej trasie, w tym tylko raz zgodnie z rozkładem.
Nie chcieliśmy wierzyć naszemu informatorowi. W minioną sobotę reporter ntopunktualnie o 7.36 stawił się w Kielczy i wsiadł do tego pociągu. Na całej trasie był jedynym pasażerem.
Najwyraźniej obsługa nikogo na stacji się nie spodziewała, bo jeszcze na dwie minuty przed odjazdem wagony miały pozamykane drzwi.
- Jestem pierwszy raz na tej trasie - mówił konduktor. - Ale jeśli tak jest zawsze, to nie wiem, po co komu taki pociąg?
- Ja jadę drugi raz - zastrzegł maszynista. - W zeszłą sobotę także nie było żywej duszy - twierdzi. - Gdyby kurs był chociaż do Fosowskiego, to może jakiś pasażer by się znalazł.
- Takie właśnie składy nazywamy pociągiem widmo - mówi Marek Szurgot, kolejarz i szef Związku Zawodowego Dyżurnych Ruchu PKP Opole, któremu opowiedzieliśmy o naszej podróży. - Organizacja to u nas problem. Likwiduje się kursy, którymi jeżdżą pasażerowie, a zostawia takie pustostany jak Kielcza - Zawadzkie - mówi.
Jerzy Machnicki, zastępca dyrektora Zakładu Przewozów Regionalnych PKP Opole, nie krył zaskoczenia.
- Obsługa pociągu powinna zdawać raporty i przekazywać informację, że w sobotę nie ma tam pasażerów. Nie wiem, dlaczego tak się nie stało! Natychmiast to sprawdzę.
Dlaczego jednak jednostka musi jeździć aż trzy razy na tej samej trasie?
- Bo obowiązuje nas kodeks pracy. Kierownik pociągu musi ją skończyć i dotrzeć do domu, stąd przejazdy służbowe - tłumaczy dyrektor Machnicki.
Andrzej Kasiura, członek zarządu województwa, zapewnił, że zażąda wyjaśnień od PKP. Urząd marszałkowski w tym roku przekaże przewozom regionalnym 23 miliony złotych dotacji.
- Ale za takie połączenia płacić nie zamierzamy - zastrzega Kasiura. - Ten przykład dowodzi, że ze sprawnym zarządzaniem na kolei jest duży problem - dodaje.
- Jeśli informacje nto się potwierdzą, kurs będzie wstrzymany - zapewnia Jerzy Machnicki. - Zrobimy to w czerwcu podczas najbliższej korekty rozkładu jazdy. Wcześniej nie pozwalają na to przepisy...
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?