Nastoletnie prostytutki na ulicy

fot. stock.xchng
"Droga" zaczyna się często od nadużyć seksualnych w rodzinie. Od przypadkowego seksu na imprezie, od pójścia na całość ze starszym kolegą.
"Droga" zaczyna się często od nadużyć seksualnych w rodzinie. Od przypadkowego seksu na imprezie, od pójścia na całość ze starszym kolegą. fot. stock.xchng
Prostytutki bywają gwałcone i bite. Miewają myśli samobójcze. Ulica piętnuje na całe życie. W handlu własnym ciałem płeć nie ma znaczenia.

Chłopak mieszkał w małym miasteczku na Śląsku. Mama mu zmarła. Miał 17 lat. Nikt go już nie pilnował. Poszedł do łóżka z innym chłopakiem - to był ten pierwszy raz, seksualna inicjacja. Zachłysnął się życiem towarzyskim. Rozpoczął pracę - w sklepie wytrzymał rok. Ktoś powiedział mu o agencji. We Wrocławiu "nowe mięso" szybko się odnajdzie, fajnie będzie.

W agencji było rzeczywiście okay. Wreszcie konkretne pieniądze, ale też seks, jakiego przecież chciał. Polubił tę pracę, naprawdę. Kolega mówi: Warszawa! Tam są wyższe stawki.

Pojechał. W stolicy agencją rządziła mafia. Koniec ze swobodą. Nawet na zakupy chodzi się z ochroniarzem. No i ciężka harówa. Męska prostytutka ma przynosić zysk. Niech nie podskakuje, niech się nie buntuje. Niech obsługuje klientów. Niech gra w filmach porno. Coś się nie podoba? Bicie, gwałty, zastraszanie…
Chłopak przez dwa lata daremnie usiłował wyrwać się z tej Warszawy. Pewnego dnia tak go zlali, że nie da się tego inaczej nazwać jak torturami. Kumpel z agencji się zlitował, pomógł w ucieczce. Stan bardzo ciężki - takiego znalazł go ochroniarz z sąsiedniego budynku. A był to budynek sądu…

- Wtedy uruchomiona została pomoc - opowiada Przemysław Muszyński z Ośrodka Interwencji Kryzysowej w Opolu, który dobrze zna tę historię, bo chłopak trafił do nas. - Miał zeznawać przed sądem przeciwko grupie przestępczej - wyjaśnia Muszyński. - Trzeba mu było zapewnić nie tylko pieniądze, ubranie, jedzenie, bo wywlókł się przecież z tej agencji bez niczego, ale też ochronę. Zmieniono mu wygląd. Jako cenny świadek był przenoszony w różne miejsca - w tym do Opola. Zapewniliśmy mu pomoc psychologa. To przykład na to, że prostytucja, która bywa z początku świadomym wyborem, może prowadzić wprost w ręce zorganizowanych przestępców.

Nierząd jak skok na bungee
Jacek Kurzępa, doktor socjologii z Uniwersytetu Zielonogórskiego, maluje portret współczesnego nastolatka - homixa. Zmiksowana jest płeć - ni to chłopak, ni dziewczyna, bo dzisiaj każdy ma mieć "dobrze zrobioną twarz". Zrobioną - znaczy przekalkowaną, a wzorców kulturowych jest całe mnóstwo, świetnie się nadają do odgapiania twarze i zachowania lansowane w popularnych pismach dla nastolatków. Wzorce są też w grupie rówieśniczej - w szkole i na podwórku oraz w internecie.

- Jeśli brakuje doradcy - ojca, matki, takiego szermierza idei - młody człowiek czerpie w swojej cielesności z oferty kulturalnej i społecznej bez umiaru - tłumaczy socjolog. - Może zostać zachwiana u niego zdolność rozpoznawania własnej tożsamości i seksualności.
Jacek Kurzępa jest szefem wrocławskiej "Misji Dworcowej" - organizacji zajmującej się niesieniem pomocy tym, których zachwianie zaprowadziło na ulicę. Te dzieciaki mają po kilkanaście lat i uprawiają "bungee moralne". O typowej drodze na ulicę opowiedziały socjologowi same dziewczyny - młodziutkie i bardzo już doświadczone. W ubiegłym roku dr Kurzępa miał aż 90 podopiecznych. W tym samym czasie dolnośląska policja wojewódzka znała tylko 7 przypadków prostytuujących się nastolatków.

Droga zaczyna się często od nadużyć seksualnych w rodzinie. Od przypadkowego seksu na imprezie, od pójścia na całość ze starszym kolegą. Dziewczyna ulega, bo dlaczego nie, bo tak robią wszystkie, bo po co się powstrzymywać, odkładać na później, trzeba korzystać z życia, pókim młoda.

Dr Irena Dzwonkowska, psycholog z Uniwersytetu Opolskiego i WSZiA, wymienia przyczyny, dla których młodzi ludzie tak postępują: zerwane więzi w rodzinie, nie tylko wykorzystywanie seksualne przez kogoś z dorosłych, ale też ich obojętność, chłód, porzucenie dziecka w sposób dosłowny lub symboliczny. Brak tolerancji i rygor w domu, ale też alkoholizm, przemoc ojca wobec matki. Dziecko może wówczas oddzielić w sobie emocje i seksualność. Przyjąć, że te dwie rzeczy nie mają nic ze sobą wspólnego.
- Światowe badania wskazują też, że momentem krytycznym jest ucieczka z domu - zauważa Irena Dzwonkowska. - Nastolatek szukając pieniędzy, nawiązuje niebezpieczne kontakty.
Cichodajki i galerianki
Jeśli się źle ułoży, jeśli pokusy trafią na podatny grunt, małolata może zostać cichodajką. Na początku tylko weekendową. Może nie za pieniądze, ale za prezenty. Galerianką buszującą po centrach handlowych w poszukiwaniu fajnego opiekuna. Facet da na dżinsy, na dezodorant, postawi drinka na dyskotece. Imprezy są ważne. Dlatego bywa, że fanki muzyki techno "puszczają się" z ochroniarzami sprzed klubów. Żeby wejść za darmo. W handlu ciałem pieniądz nie jest jedyną walutą.
- Młodzież z natury jest dobra - Jacek Kurzępa jest o tym przekonany, chociaż niejedno widział. - Jeśli się tak zachowuje, to dlatego, że dorośli nie respektują zasad i norm.

- Nikczemność klienta jest zawsze większa niż osoby prostytuującej się - dodaje prof. Tadeusz Olewicz, etyk z Wyższej Szkoły Zarządzania i Administracji w Opolu.
Zmowa milczenia
To się zdarzyło w jednym z ośrodków dla młodzieży w okolicach Wałbrzycha. Trzech chłopców skarżyło się wychowawcy na bóle brzucha. Wychowawca lekceważył problem, w końcu zaprowadził swoich podopiecznych do lekarza. Okazało się, że 12-latkowie zostali zgwałceni. Bo jak inaczej nazwać to, że ktoś odbył stosunek seksualny z dziećmi? Do 15. roku życia to jest zawsze przestępstwo. W ośrodku sprawę jednak zatuszowano. Po co mają się dowiedzieć zwierzchnicy? Tymczasem w ślady chłopców sprzedających się obcokrajowcom w sanatoriach i hotelach poszli ich koledzy. Bo mimo wszystko pieniądze się przydadzą.

- Uderzający jest brak wrażliwości społecznej nawet wśród osób, które powinny stać na straży bezpieczeństwa młodzieży - zauważa Jacek Kurzępa. - W tych hotelach o procederze wiedzą recepcjoniści, pokojówki, taksówkarze i panuje zmowa milczenia. Każdy boi się o pracę.
Póki chłopiec jest młody i urodziwy, może się w tym całym brudzie czuć jak książę. Ma jednego wujka - sponsora. Ale jeśli sponsor się znudzi, przekaże go komuś innemu. Upływa czas. Chłopak bez żadnej pomocy z zewnątrz szybko może trafić pod miejski szalet. Będzie tam czekał na klienta. Jakiegokolwiek i za cokolwiek. Będzie miał świadomość, że wszedł do rynsztoka i śmierdzi. Poczucie grzeszności, zniesmaczenia. Wyciszą je narkotyki. Kiedy zacznie się błędne koło uzależnienia, prostytutka będzie się już sprzedawać za działkę.

Można zgwałcić prostytutkę
Nieprawdą jest, że największe zagrożenie pojawia się podczas wakacji - wykazały badania Jacka Kurzępy i dr Alicji Lisowskiej z Wyższej Szkoły Zarządzania i Administracji w Opolu. To może się zdarzyć każdego dnia w roku. Prostytuują się nastolatkowie zarówno z biednych domów, jak i z tych bogatych. W bogatych rodzice zagonieni i robiący kariery później zauważają, że coś złego się dzieje, że na przykład dzieci znoszą do domu nowe, drogie przedmioty. Nie widzą wcale nie z powodu nadmiaru dóbr, ale dlatego, że się dziećmi nie interesują.

Jakie są skutki uprawiania prostytucji? Myśli i próby samobójcze. Zakażenia chorobami wenerycznymi. Depresja, zespół stresu pourazowego, bo prostytucja prawie zawsze się wiąże z doświadczaniem przemocy.
- Nieprawdą jest, że nie można zgwałcić prostytutki - mówi dr Dzwonkowska. - Prostytutki są gwałcone średnio raz w tygodniu przez klientów, ale też przez "opiekunów" lub ich znajomych.

- Skutek może też być taki, że chłopak, który wcale nie ma orientacji homoseksualnej, ale przez kilka lat przywykł do takich zachowań, założy rodzinę, lecz jego życie z kobietą wcale nie będzie satysfakcjonujące - twierdzi Jacek Kurzępa.
- Z osobą prostytuującą się jest jak z alkoholikiem. Można nie pić, ale jest się nim do końca życia. Prostytucja nie wychodzi z człowieka - zauważa Alicja Lisowska.
Gdzie nastolatkowie szukaliby pomocy? Badania wykazały, że rodzice są na drugim miejscu po... pedagogach szkolnych. Ponad połowa poszłaby właśnie do nich. To z jednej strony dowód wielkiego zaufania, z drugiej - wielka odpowiedzialność dla nauczycieli. Jest wiele instytucji i organizacji pozarządowych, które pomogą. W większych miastach powstają hostele dla tych, którzy wyrwali się z dworców, parków, agencji. Dzięki hostelowi i terapii we Wrocławiu trzy dziewczyny z Opola właśnie stają przed szansą na nowe życie.
Jak chronić własną córkę lub syna przed taką patologią? Trzy są sposoby: bliskość, mądrość, miłość.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska