Opolszczyzna - album o zamkach i pałacach

Edyta Hanszke-Lodzińska
Bogato ilustrowane wydawnictwo można już zdobyć w księgarniach Opolszczyzny.
Bogato ilustrowane wydawnictwo można już zdobyć w księgarniach Opolszczyzny.
Nowy album Marka Gaworskiego "Zamki, pałace, dwory Opolszczyzny. Podróż w nieznane" pojawił się właśnie w opolskich księgarniach.

Gaworski - 33-letni filokartysta, fotograf i dokumentalista - na prawie dwustu stronach pomieścił wykonane przez siebie zdjęcia 196 obiektów z krótkimi opisami.

Zamkami, pałacami i dworami interesuje się i je fotografuje od kilkunastu lat. Nieskromnie przyznaje, że te na Dolnym Śląsku i Opolszczyźnie zna, jak własną kieszeń. Sam siebie nazywa zapalonym zamkowiczem. Na koncie ma już kilka publikacji o zabytkach, m.in. strzeleckim zamku i pałacu w Kamieńcu Ząbkowickim, a także tych nad niemieckim Renem. Parę lat temu założył własne wydawnictwo.

- Myślałem o tym albumie od lat - mówi. - Na jego potrzeby gromadziłem setki zdjęć wnętrz i budynków. Czasami wracałem w te same miejsca, żeby mieć fotografię o innej porze dnia, czy roku - wspomina.

Dlaczego zatem w podtytule najnowszej publikacji pojawia się dopełnienie "podróż w nieznane"?
- Bo okazało się, że jednak wszystkiego o opolskich zamkach nie wiem - odpowiada autor. - Np. tego, że ten w Woskowicach Małych, w gminie Namysłów, jest taki piękny, a mało znany. Ale to pewnie dlatego, że nie jest udostępniony dla zwiedzających, bo mieści się tam Ośrodek Leczenia Odwykowego.

Gaworski jest pod wrażeniem pracy, jaką włożył właściciel pałacu w Izbicku. Żal mu patrzeć, jak niszczeje późnobarokowy pałac w Wierzbicy Górnej pod Wołczynem, zbudowany przez hrabiego von Reichenbacha.

- W środku są jeszcze resztki przepięknych polichromii. Chciałem je pokazać w albumie, ale musiałbym zasłaniać niecenzuralne słowa, które jacyś wandale wymalowali na ścianach - ubolewa.
W gminie Wołczyn wypatrzył jeszcze jeden pałac, którego niszczenia przeboleć nie może. W Rożnowie, nieduży, neogotycki. Widział go przed pięcioma laty i wydawało się wówczas, że wystarczy meble wnieść i drzwi na klucz zamknąć, żeby tam mieszkać.
- Dziś przez dziury w dachu pada deszcz. Za kilka lat może już nie być szans na remont - obawia się Gaworski.

W Jamach prywatny właściciel nie życzył sobie rozgłosu, więc zdjęcie powstało zza płotu.
- Przecież zabytki to nasze wspólne dobro - broni się Marek Gaworski.

We wstępie do jego albumu hrabina Ingeborg von Pfeil napisała o "kochanej krzyżowickiej ojczyźnie". Do domu hrabiny, do Łomnicy pod Jelenią Górą, Marek Gaworski trafił za pośrednictwem hrabiny Amelii zu Castell, żony brata ostatniego właściciela zamku w Strzelcach Opolskich. Tę ostatnią poznał podczas pisania książki o 700-letnich dziejach strzeleckiego zamku.

- Kiedy wspomniałem o nowej książce, hrabina Amelia przypomniała sobie o kuzynce z Łomnicy i zarekomendowała mnie - relacjonuje Gaworski.

"Krzyżowice: moje serce bije radośnie na dźwięk tej nazwy" - pisze hrabina Ingeborg. Pfeilowie przeprowadzili się tu w 1934 roku do secesyjnej willi. Hrabina zapamiętała to miejsce szczególnie z powodu wielkiego parku, pełnego pachnących fiołków. Wspomina, że jej wuj Gunther, dzięki swojej afrykańskiej pasji myśliwskiej, przekształcił pałac w muzeum przyrodnicze.

"Znad schodów wejściowych patrzyła na nas głowa nosorożca z rozdziawionym pyskiem" - pisze hrabina. Jesienią 1939 roku, po śmierci wuja, majątek otrzymał w spadku ojciec Ingeborg i rodzina przeprowadziła się do pałacu "do ciotki Fredy i jej czterech jamniczków". Opowieść von Pfeil, spisana w listopadzie ubiegłego roku, jest wzbogacona zdjęciami z tamtych przedwojennych lat.

W dopiskach pod zdjęciami autor, oprócz krótkich notek historycznych, zamieszcza informacje o obecnym losie obiektów. I tak w Biskupicach, w gminie Byczyna, pałac przeszedł w prywatne ręce, a gospodarze prowadzą ośrodek agroturystyczny. Za to w Zawadzkiem dawny pałac myśliwski leży na terenie kompleksu Domu Pomocy Społecznej. Chętni do zobaczenia go powinni więc uszanować spokój mieszkańców. O zabytku w Rozwadzy, w gminie Zdzieszowice, należącym ongiś do hrabiego von Schwedera, możemy przeczytać, że jest nadzieja na jego odremontowanie.

Polska nie jest krajem, który w Europie wyróżnia się imponującą ilością zabytków. (...) Wpłynęło na to wiele przyczyn, m.in. liczne wojny (...), powstania narodowe, pożogi. (...) Nie mniejsze "zasługi" w tym dziele destrukcji miała niefrasobliwość, utracjuszostwo, bieda i zwykłe lenistwo potomków i spadkobierców zabytkowych obiektów. (...) Od 150 lat niewiele się zmieniło. (...) Nastąpiło natomiast, szczególnie w ostatnich latach, ogromne zainteresowanie od strony historycznej tymi zdewastowanymi, zniszczonymi pałacami i zamkami - pisze we wstępie do albumu strzelczanina prof. Stanisław Nicieja. W gronie tych miłośników tematu rektor Uniwersytetu Opolskiego umieszcza właśnie Marka Gaworskiego.

Strzelczanin już planuje kolejną publikację o zamkach trzech narodów: Polaków, Czechów i Niemców, w której chce pokazać budowle Śląska w dawnych granicach. Jego zdjęcia wkrótce ukażą się też w "Leksykonie zabytków architektury Górnego Śląska i Opolszczyzny" warszawskiego wydawnictwa Arkady.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska