Wyjeżdżamy. Nic nas tu nie trzyma

Maciej T. Nowak Mariusz Jarzombek
Opolanie w wieku 18-25 lat pracujący za granicą.
Opolanie w wieku 18-25 lat pracujący za granicą.
Młodzi ludzie uciekają z Opolszczyzny, a wsie pustoszeją. Za granicą pracuje już 80 procent dwupaszportowców do 25. roku życia.

Opinia

Opinia

Jacek Suski, dyrektor Wojewódzkiego Urzędu Pracy w Opolu:

- Emigracja młodych wynika z trudności w zakładaniu swoich firm, ale przede wszystkim z niskich zarobków. Dopóki nie podniosą się do poziomu zbliżonego do Zachodu, żadne doraźne środki nie pomogą. Z drugiej strony w województwie mamy w tej chwili około 45 tysięcy bezrobotnych, a ofert pracy jest 17 tysięcy. Nikt ich nie bierze, bo łatwiej wyjechać, niż zarobić tysiąc złotych. W niektórych branżach widać brak rąk do pracy, ale dopóki koszty pracy będą tak wysokie, przedsiębiorcy nie podniosą stawek.
Badanie emigracji zarobkowej zleciliśmy zespołowi prof. Jonczego, aby poznać skalę problemu i spróbować temu zaradzić. Pod koniec października będą gotowe wnioski. W przyszłym roku dostaniemy z Unii pieniądze, które będą wypłacane bezrobotnym chcącym założyć własny interes. Każdy będzie mógł dostać nawet 40 tysięcy złotych bezzwrotnej dotacji.

Wwioskach młodych już prawie nie ma - mówi Bronisław Kurpiela, wójt Strzeleczek. - Co ma ich tu zatrzymać? Na pewno nie rządowe programy ani żadne inkubatory przedsiębiorczości. Uczeń po gimnazjum idzie do zawodówki. Zaraz po niej wyjeżdża za granicę. Lepiej zarabiać tysiąc euro niż tysiąc złotych. Przecież tutaj nikt nie da im więcej.
W Strzeleczkach zaprzestano już nawet organizowania zabaw tanecznych. Powód: nie ma komu tańczyć, sala świeciła pustkami.

Prof. Romuald Jończy z Uniwersytetu Opolskiego zbadał migracje ludności Opolszczyzny. Wyniki jego raportu mogą przerażać: po wejściu Polski do Unii Europejskiej wyjazdy zarobkowe znacznie się nasiliły, a nasze województwo się wyludnia. Wyjeżdża głównie młodzież.
Czterech z pięciu pracujących Ślązaków z niemieckim paszportem, którzy nie skończyli jeszcze 25 lat, pracuje za granicą. Wśród Polaków wypłatę w euro lub w funtach bierze co trzeci, ale z roku na rok jest ich coraz więcej.
- Jak tylko skończę szkołę, wyjeżdżam do Niemiec do pracy - zapowiada Piotr Kotula z Osowca.
Podobny plan mają jego koledzy z III klasy Zespołu Szkół Zawodowych w Opolu. Jak tylko będą mieli w rękach fach stolarza, ruszają na Zachód.
Powodem takich życiowych decyzji są pieniądze.

- Tutaj, jak zarobię półtora tysiąca na rękę, to będzie dobrze. Najczęściej płacą ledwie po tysiąc. Tam dostanę kilka razy więcej - tłumaczy Adam Żurek z Osowca.
Około 80 tysięcy Opolan pracuje za granicą na stałe. To oznacza, że wśród pracujących wyjeżdża co piąta osoba. Młodzi stolarze deklarują, że nie chcą wyjeżdżać na zawsze, tylko na dwa, trzy lata.
- Myślę o tym, by zarobić na mieszkanie i samochód - mówi Marcin Marciniak z Tarnowa Opolskiego. - Potem wrócę, by tu założyć rodzinę. Za 1,5 tys. zł w Polsce można już żyć. Ale za taką pensję na mieszkanie i auto nie wystarczy na pewno.
- Później wrócimy, bo nasze dziewczyny są ładniejsze - mówią chórem młodzi stolarze.

Tylko że realia nie zawsze pokrywają się z planami.
- Moja córka studiowała kilka semestrów w Irlandii. Jak skończy naukę, na pewno do nas nie wróci - mówi z żalem wójt Strzeleczek Bronisław Kurpiela. - Ona ma porównanie i dla niej praca w naszych warunkach jest nie do przyjęcia.
Młodzi nie chcą mieć takiego życia jak ich rodzice. Po wielu latach pracy kiepska wypłata, która ledwo wystarcza do pierwszego.
- Ojciec zrobił ostatnio prawo jazdy na ciężarówkę. Teraz zarabia lepiej. Ale co z tego, jak go cały tydzień nie ma w domu - żali się Marcin Marciniak.
Wójt Strzeleczek przyznaje, że na terenie jego gminy brakuje rąk do roboty. Są zakłady, które do pracy ściągają ludzi z całej Polski, albo nawet zza wschodniej granicy.

Opolanie w wieku 18-25 lat pracujący za granicą.

- Ślązacy wolą wyjechać za granicę i pracować swoje osiem godzin, niż zakładać firmę w Polsce - tłumaczy Bronisław Kurpiela. - Boją się rejestrowania w KRUS-ach, ZUS-ach i innych urzędach, gdzie jest masa papierkowej roboty.
Obywatel, który pracuje za granicą, dużo kosztuje. Dlaczego? Nie płaci podatków w gminie, a jego dzieci uczą się i leczą w Polsce. Do tego bierze jeszcze często zasiłek dla bezrobotnych.
W Strzeleczkach żony owych "bezrobotnych" podjeżdżają pod pośredniak najlepszymi samochodami w okolicy.

Łukasz Koziołek z Zębowic mieszka i pracuje w Opolu. Właśnie kończy studia na Politechnice Opolskiej. Ma dwa paszporty: - Ludzi w moim wieku prawie w ogóle u nas nie ma. Z kolegami ze szkoły spotykamy się tylko w trakcie kolejnych świąt.
Łukasz kiedyś też wyjeżdżał za granicę, by zarobić na studia.
- Dlaczego zostałem? Tutaj mam rodzinę - tłumaczy. - Jeśli skalkuluje się życie tam z tym, że całymi tygodniami jest się poza domem, to wcale nie jest tak różowo. Rozumiem jednak tych, co wyjeżdżają: tam w dalszym ciągu jest łatwiej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska