Kierowcy boją się udzielać pomocy

fot. zbiory prywatne
Podczas zawodów ratownicy doskonalą swoje umiejętności. Od lewej Michał Zych i Mirosław Rząsa.
Podczas zawodów ratownicy doskonalą swoje umiejętności. Od lewej Michał Zych i Mirosław Rząsa. fot. zbiory prywatne
Co roku na polskich drogach ginie prawie 5,5 tysiąca osób. Ofiar byłoby mniej, gdyby system ratownictwa był bardziej rozwinięty.

Organizacją szkolącą ratowników jest Polski Związek Motorowy, a jednym z najsilniejszym ośrodków w kraju jest okręg opolski. Od wielu lat bezpieczeństwem zajmuje się w nim dr Aleksander Smółka. Niedawno nasi ratownicy Mirosław Rząsa i Michał Zych wywalczyli tytuł wicemistrzów Polski ratowników.

- Ojciec był kiedyś pilotem rajdowym, później jeździł na zawody ratowników, zabierając mnie, i tak się zaraziłem tą pasją - mówi Rząsa. - Starty w takich zawodach są niezwykle pożyteczne, bo nie dość, że podnosimy na nich umiejętności, uczymy się również pokonywać stres i strach.

- Widząc wypadek, ludzie boją się udzielić pomocy - dodaje Zych. - Stoją jak sparaliżowani i nie wiedzą, co robić. Tymczasem bardzo często o życiu ofiar decydują pierwsze minuty, zanim jeszcze przyjedzie fachowa pomoc medyczna.
Tego ratownicy uczą się na szkoleniach i zawodach.

- Na mistrzostwach Polski przygotowano próbę, na której bus wjechał na ludzi stojących na przystanku - kontynuuje Rząsa. - Dodatkowym utrudnieniem była kobieta w szoku, która przeszkadzała w prowadzeniu akcji. Gasiliśmy też pożar samochodu, udzielaliśmy pomocy rannemu motocykliście. Nie muszę dodawać, że te symulacje były bardzo realistyczne.

- Ludzie, widząc wypadek i wzywając pomoc, nie wiedzą nawet często, gdzie się znajdują - mówi Zych. - Ratownik musi szybko zabezpieczyć miejsce wypadku, błyskawicznie ocenić stan ofiar, zdecydować, której najszybciej potrzebna jest pomoc, i jej udzielić. Później zawiadamia służby, dokładnie podaje im kilometr drogi, na którym doszło do wypadku, i informuje o obrażeniach.
Obaj opolanie ubolewają, że udzielanie pierwszej pomocy jest po macoszemu traktowane na kursach na prawo jazdy, a w samochodzie nie wszyscy mają apteczki.

- Mamy własny sprzęt, który zawsze wozimy ze sobą - twierdzi Rząsa.
- W tym roku już dwa razy udzielałem pomocy przy wypadkach - mówi Zych. - Ratowałem ich ofiary pod Zieloną Górą i Opolem. Cieszę się, że ta pomoc okazała się bardzo skuteczna.

Już w najbliższą sobotę i w niedzielę wszyscy chętni mogą dołączyć do grona ratowników. W sobotę w Wojewódzkim Ośrodku Ruchu Drogowego w Opolu przy ul. Oleskiej 127 o godz. 8.00 rozpocznie się szkolenie z udzielania pomocy przedmedycznej. W programie: zabezpieczanie miejsca wypadku, pierwsza pomoc, zajęcia na fantomie. Szkolenie jest bezpłatne. Natomiast w niedzielę o godz. 10.00 w tym samym miejscu rozpocznie się 4. Rajd Ratownika Drogowego. Trasa wiedzie wokół Opola, będą na niej 4 próby sprawnościowe.

- Zapraszamy wszystkich zmotoryzowanych - kończy Rząsa. - Zdajmy sobie sprawę, że każdy z nas może być poszkodowany w wypadku i oczekiwać pomocy. My też możemy, wiedząc, jak to zrobić, uratować komuś życie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska