Ojciec Pio - stygmaty były fałszywe?

Redakcja
Ojciec Pio zawsze był kontrowersyjny.
Ojciec Pio zawsze był kontrowersyjny.
Włoski historyk zarzucił ojcu Pio fałszowanie stygmatów. Na odwołanie kanonizacji słynnego kapucyna jednak się nie zanosi.

Sergio Luzzatto oskarżył ojca Pio z Petrelciny, że był szarlatanem. W książce "Ojciec Pio, cuda i polityka XX wieku", powołując się na dowody z archiwum watykańskiego, zarzucił zakonnikowi, że jego stygmaty były fałszerstwem, a dłonie, stopy i bok nie goiły się latami, bo zakonnik rozjątrzał rany kwasem fenolowym. Na dowód przytacza zeznania Marii de Vito, kuzynki aptekarza z Foggii, która w 1919 roku odwiedziła San Giovanni Rotondo, gdzie działał ojciec Pio. Kiedy wróciła do rodzinnego miasta, przekazała aptekarzowi pozdrowienia od zakonnika i poprosiła w jego imieniu o stumililitrową buteleczkę kwasu fenolowego potrzebnego do odkażania. Miała ją dostarczyć w wielkim sekrecie.

- Jeśli potrzebował jej do odkażania, po co ten sekret? - pyta retorycznie historyk.
Ojciec Pio nie jest dogmatem

Sensacyjne odkrycia Luzzatto wywołały we Włoszech burzę. Przeciw jego hipotezom zaprotestował Pietro Stiffi, przewodniczący Katolickiej Ligi przeciw Zniesławieniu. Powołał się przy tym na nieomylność papieża, który dokonał aktu beatyfikacji i kanonizacji.

Zdaniem ks. prof. Tadeusza Doli, dziekana Wydziału Teologicznego UO, w dyskusji wywołanej zarzutami Sergio Luzzatto nie należy używać argumentu o papieskiej nieomylności.

- Beatyfikacje i kanonizacje nie są prawdą podaną przez Ojca św. do wierzenia. To, co nazywa się papieskim charyzmatem trwania w prawdzie, dotyczy tych prawd wiary, które decydują o tym, że się katolikiem jest lub nie. Są nimi np. wiara w Chrystusa czy w Trójcę Świętą. Natomiast, nie oddając czci ojcu Pio czy innemu świętemu, można być katolikiem. Teoretycznie można sobie nawet wyobrazić cofnięcie decyzji o czyimś wyniesieniu na ołtarze. Ale po "odkryciach" Luzzatto z pewnością to nie nastąpi.

Choćby dlatego, że wątpliwości dotyczące prawdziwości stygmatów ojca Pio nie są niczym nowym. Z polecenia władz kościelnych badano je wielokrotnie za życia zakonnika, podejrzewając, że mogą być fałszywe. A wszelkie wątpliwości dotyczące jego biografii roztrząsano raz jeszcze podczas procesów - beatyfikacyjnego i kanonizacyjnego. O. Pio był postacią bardzo kontrowersyjną, a kult, który go otaczał już za życia, budził podejrzenia miejscowego biskupa i zakonnych przełożonych. Z powodu tej nieufności odbierano mu czasowo prawo do korespondowania z wiernymi poza klasztorem, a nawet do odprawiania publicznie mszy.

Watykański lekarz wysłany, by zbadać, czy stygmaty zakonnika są prawdziwe, podejrzewał, że o. Pio podtrzymuje rany w sposób sztuczny. Kazał więc szczelnie obwiązać dłonie kapucyna, a bandaże zapieczętować, by nikt nie mógł manipulować przy ranach. Mimo tych zabiegów miesiąc później okazało się, że stygmaty się nie zagoiły. Dochodzenie umorzono.

Włosi lubią ojca Pio
Włoskiemu historykowi oberwało się mocno od internautów, bo o. Pio we Włoszech jest nie tylko świętym, ale także elementem popkultury. Jego podobizna zdobi talerzyki, breloczki i abażury. Sam zakonnik drwił za życia ze swojej popularności. Kiedy widział, jak pielgrzymi tłoczą się, by nabyć jego podobiznę za parę lirów, mówił, że różnica między nim i Chrystusem jest taka, że Pana Jezusa sprzedano za niewielką sumę, a ojca Pio kupują.
Ale rewizja procesu kanonizacyjnego czy anulowanie wyniesienia na ołtarze jest mało prawdopodobne także dlatego, że ani ojciec Pio, ani żaden iny święty nie został wyniesiony na ołtarze tylko ze względu na to, że był stygmatykiem. Wprawdzie papież Jan Paweł II w homilii na mszy beatyfkacyjnej wspominał o jego stygmatach, ale Kościół nigdy w sposób oficjalny nie wypowiadał się na temat ich prawdziwości. Czynił to zresztą zaledwie kilka razy w historii, potwierdzając np. autentyczność stygmatów św. Franciszka z Asyżu. O świętości o. Pio zdecydowały jego pobożność, heroiczna służba w konfesjonale i opieka nad chorymi i cierpiącymi.

- Bardziej od "cudów" ojca Pio liczy się liczba tych, których zachęcił do modlitwy i nawrócenia - tłumaczył przed kanonzacją o. Raniero Cantalamessa, kaznodzieja Domu Papieskiego.

Za życia zakonnika do San Giovanni Rotondo przyjeżdżały tłumy nie tylko zaangażowanych chrześcijan, ale i zdeklarowanych niedowiarków. Wielu z nich ustawiało się w kolejce do spowiedzi u o. Pio, który nie był spowiednikierm łagodnym. Mówił, że nie daje cukierków temu, kto potrzebuje środków przeczyszczających. Chętnych było tylu, że w konfesjonale spędzał nawet po 19 godzin dziennie Trzeba było stworzyć system zapisów. Dzięki niemu wiadomo, że wyspowiadał około 800 tysięcy kobiet i blisko 600 tysięcy mężczyzn.

Sławę przyniósł mu także szpital, który nazwał Domem Ulgi w Cierpieniu. Pierwszy szpital o. Pio zbudował w roku 1925. Trzynaście lat później zniszczyło go trzęsienie ziemi. Rozpoczął od nowa w roku 1956. Dziś Dom Ulgi w Cierpieniu należy do najbardziej renomowanych włoskich szpitali. Mieści się tam 60 specjalistycznych oddziałów, w których czeka na chorych 1200 łóżek.

Uzdrawiał i rozmnażał
O popularności zakonnika decydowała m.in. towarzysząca mu przez całe życie aura cudowności. Jego biografowie notują, że zdarzało mu się bilokować, czyli przebywać w dwóch miejscach równocześnie, rozmnażać chleb i uzdrawiać chorych. Jednym z najbardziej znanych cudów ojca Pio jest przywrócenie wzroku Gemmie Di Giorgi, która urodziła się niewidoma i bez źrenic. Dziewczynka zaczęła widzieć po przyjęciu Komunii św. z rąk o. Pio. - Nie mieszajcie mnie w tę sprawę. To nie ja, to Matka Boska - mówił o tym zdarzeniu sam zakonnik.

O modlitwę w intencji ciężko chorej na raka Wandy Połtawskiej, lekarki i swej przyjaciółki, matki czworga dzieci, prosił listownie o. Pio bp Karol Wojtyła w roku 1962. Wanda Połtawska wyzdrowiała tuż przed planowaną operacją chirurgiczną. Właśnie Karol Wojtyła - jako papież Jan Paweł II - beatyfikował (1999) i kanonizował (2002) o. Pio z Petrelciny. W uroczystościach uczestniczyło pół miliona wiernych z całego świata.

- Kanonizację o. Pio poprzedził bardzo silny kult wiernych przekonanych, że powinien być ogłoszony świętym, bo był człowiekiem niezwykłym - mówi ks. prof. Dola. - Tę presję można porównać do okrzyków "święty natychmiast" wznoszonych przez tłum podczas pogrzebu Jana Pawła II.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska