Kto się przejedzie na opolskiej A4?

Mariusz Jarzombek
Prószkowskim odcinkiem autostrady A4 jeździmy już od siedmiu lat, a końca sporu o zwrot kary nie widać.
Prószkowskim odcinkiem autostrady A4 jeździmy już od siedmiu lat, a końca sporu o zwrot kary nie widać.
Przez opieszałość ministra środowiska urząd marszałkowski być może będzie musiał zapłacić 2,5 mln złotych. - Ale to nie my zawiniliśmy - zapewnia marszałek.

Wszystko przez sprawę, która miała miejsce w 1999 roku, podczas budowy opolskiego odcinka autostrady A4. Budująca go spółka Ilbau Kirchner A4 Motorway Contructions wydobywała w gminie Prószków piasek i żwir służący jako podbudowa drogi.

Kiedy podczas kontroli okazało się, że materiału pobrano więcej, niż przewidywała koncesja, spółka została ukarana przez wojewodę karą w wysokości 2,5 mln zł. Minister środowiska nieco ją zmniejszył. 60 procent tej sumy otrzymała gmina Prószków, pozostałe 40 procent dostał Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Po zapłaceniu kary spółka odwołała się jednak od decyzji wojewody i wygrała, bo... minister nie skierował pism do wszystkich jej wspólników. Wtedy Ilbau wystąpił o zwrot pieniędzy.

Kiedy przed dwoma laty pisaliśmy o sprawie, zagrożona poważnym uszczerbkiem była kasa gminy Prószków, bo to od niej miano ściągnąć należność (WFOŚiGW spłacił swoje zobowiązanie). Wtedy pomiędzy samorządem wojewódzkim, gminą a ministerstwem zaczął się spór o to, kto ma zwrócić pieniądze.
- W prawie podatkowym jest zapis, że pieniądze powinien zwrócić organ podatkowy, który otrzymał pieniądze, ale w tej sytuacji my nie byliśmy takim organem - kara nie była przecież podatkiem - tłumaczy Róża Malik, burmistrz Prószkowa, która zwróciła się o wyjaśnienie sporu do Trybunału Konstytucyjnego. - Ten przyznał rację nam i zalecił zmianę przepisów. Niestety, od tego czasu - mimo naszych rozmów z ministrem środowiska - nic się nie zmieniło.

Ostatecznie spółka Ilbau złożyła w Wojewódzkim Sądzie Administracyjnym w Warszawie skargę na bezczynność ministra. Jej prawnicy domagają się od państwa, czyli od ministra środowiska, zwrotu kary w wysokości 1,8 mln zł oraz odsetek, w sumie 2,5 mln.

Ale na tym nie koniec. Przed tygodniem do opolskiego urzędu marszałkowskiego wpłynęła podobna skarga. Tym razem na bezczynność marszałka, który począwszy od ubiegłego roku przejął od wojewody sprawy dotyczące koncesji na wydobywanie kruszców. Teraz jednak spółka nie chce już pieniędzy od gminy Prószków, a jedynie od marszałka.

- Dostaliśmy tę sprawę w spadku i przyznaję, że materia jest bardzo skomplikowana. Nie potrafię się w tej chwili odnieść do niej szczegółowo i wyczerpująco - mówi Józef Sebesta, marszałek województwa. - Zleciłem już naszym służbom wykonanie opinii prawnej.
Według zapowiedzi marszałka sprawa ma zostać omówiona na poniedziałkowym posiedzeniu zarządu województwa.
- Jesteśmy na etapie analiz, ale wstępnie możemy powiedzieć, że to nie my powinniśmy płacić - dodaje Bronisław Ociepa, radca prawny urzędu marszałkowskiego.
- Na pewno będziemy szukać sprawiedliwego rozwiązania problemu, bo nie może być tak, że ci, którzy wówczas zawinili, nie poniosą żadnej odpowiedzialności - dodaje Sebesta.

Mariusz Jabczyński, radca prawny Ilbau, do momentu wyroku warszawskiego WSA nie chce komentować sprawy. Wyrok ma zapaść w ciągu najbliższych dwóch tygodni. Natomiast opinia prawna urzędu marszałkowskiego będzie gotowa do 19 grudnia.
W ministerstwie środowiska nie udało się nam otrzymać żadnego komentarza.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska