Holendrzy mają nas dość

fot. sxc
Władze lokalne Holandii nie radzą sobie z przybyszami z Polski, którzy piją, są hałaśliwi i urządzają w nocy głośne imprezy.
Władze lokalne Holandii nie radzą sobie z przybyszami z Polski, którzy piją, są hałaśliwi i urządzają w nocy głośne imprezy. fot. sxc
Część Polaków pracujących za granicą coraz bardziej uprzykrza życie obywatelom gościnnych krajów UE. Piją, kradną, są hałaśliwi.

Pod lupą

Pod lupą

Według szacunkowych danych za granicą pracuje 1,5 mln Polaków. Ostatni raport europejskiego ośrodka badawczego ECAS (European Citizen Action Service) z połowy ubiegłego roku mówi o ok. 1,15 mln naszych rodaków pracujących w krajach Unii Europejskiej.

Z danych zebranych przez ECAS wynika, że najwięcej Polaków wyjechało do pracy w:

Niemczech - 534,9 tys.
Wielkiej Brytanii - 264 tys.
Holandii 120 tys.
Irlandii - 100 tys.
Francji - 90 tys.
Włoszech - 72,2 tys.
Austrii - 12,6 tys.
Czechach - 6,6 tys.
Hiszpanii - 6,1 tys.
Szwecji - 3,8 tys.,
Belgii - 3 tys.
Danii - 2,6 tys.
na Węgrzech - 1,5 tys.

Robert Bos, Holender, który od kilku lat mieszka w Opolu i prowadzi tu agencję pośrednictwa pracy, twierdzi, że złe opinie o Polakach są nieco przesadzone i uogólnione.

- Nie można generalizować, media opisują zazwyczaj skrajne sytuacje z udziałem Polaków, ale przecież to nie jest tak, że piją i łamią prawo tylko Polacy - ocenia Robert Bos. - Aż tak dużych różnic kulturowych między Polakami i Holendrami nie ma.

Coś jednak jest na rzeczy, skoro w ostatnią środę w Rotterdamie samorządowcy z całej Holandii zjechali na szczyt (Polen Top) poświęcony problemom z Polakami. Bo władze lokalne nie radzą sobie z przybyszami z Polski, którzy piją, urządzają w nocy głośne imprezy, nie rozumieją, co mówią do nich policjanci, nie potrafią się porozumieć z pracodawcami, bo nie znają języka niderlandzkiego.

Polacy jako pracownicy mają za granicą dobrą opinię. Ale to już nie wystarcza na całościową dobrą opinię o nas.
- Nie wystarcza - potwierdza Małgorzata Bos-Karczewska, redaktor naczelny portalu Polonii holenderskiej Polonia.NL. - Niektórzy po pracy czują się i zachowują, jak by byli na wakacjach. Polacy potrzebują edukacji, podniesienia świadomości i kultury społecznego współżycia. Musimy budowować mosty porozumienia między Polakami i Holendrami. To nasza wspólna obywatelska sprawa.
Redaktor Bos-Karczewska nie widzi żadnej przesady w reakcji władz Holandii na zachowania naszych rodaków. Mówiąc wprost - Holendrzy mają dosyć przybyszów zza Odry. Bywa, że do miejscowości liczącej 500 mieszkańców przyjeżdża nagle 200 Polaków, którzy zaczynają rozrabiać. I nadawać ton życiu wsi czy miasteczka. Trudno ich zdyscyplinować, bo nie rozumieją, co mówią do nich stróże porządku. I nie chodzi tu tylko o dyscyplinę. Polaków trzeba nauczyć inaczej żyć i funkcjonować, bo tak jak nasi rodacy potrzebują zarobić w Holandii, tak Holendrzy potrzebują polskich rąk do pracy.

- Ci, którzy pytają, po co Polacy przyjeżdżają w takiej liczbie do Holandii, nie zdają sobie sprawy, że gdy idą do marketu, kupują warzywa, owoce i mięso pakowane właśnie przez Polaków - wyjaśnia Robert Bos. - Jeśli pracownicy nie przyjadą do nas z zagranicy, to holenderskie koncerny przeniosą się do innych krajów, w których nie brakuje rąk do pracy. To nie byłoby dobre dla naszej gospodarki. A holenderskie społeczeństwo się starzeje. Mamy bardzo niskie bezrobocie, ale w niektórych zawodach jest wysoki deficyt pracowników. Holandia potrzebuje Polaków, dlatego władze tak poważnie podchodzą do tej sprawy i naradzają się, jak problem rozwiązać.
Tymczasem władze Polski usilnie zabiegają o otwieranie rynków pracy w kolejnych krajach UE, ale potem już nie interesują się losem rodaków.

- I to jest wielki błąd, bo niby dlaczego Holendrzy mają wychowywać Polaków? - mówi Małgorzata Bos-Karczewska. - Niech państwo polskie weźmie odpowiedzialność za swoich obywateli. Władza powinna też patrzeć na sprawę bardziej perspektywicznie. W tej chwili mamy do czynienia z migracją zarobkową, którą z Polski wypycha brak jakichkolwiek perpsektyw na szybsze lepsze jutro. W efekcie powstają niedobory na polskim rynku pracy. Wkrótce Polska będzie musiała sama pójść w ślady Holandii i ściągać obce ręce do pracy. Wtedy sama posmakuje tych problemow, które dziś ma Holandia. Dlatego w żywotnym interesie Polski powinno być więc stworzenie dla nich systemu zachęt do powrotu do kraju, czy to podatkowych, prawnych, czy socjalnych. Rozwój przedsiębiorczości i warunków, aby młodzi ludzie mogli szybko stanąć na nogi, a nie emigrować.

Zapytaliśmy rzecznika Ministerstwa Spraw Zagranicznych, czy opracowuje jakiś program pomocy Polakom nieradzącym sobie za granicą albo sprawiającym kłopoty. Piotr Paszkowski odpowiedział nto, że w tej chwili nic nie potrafi na ten temat powiedzieć. Poprosił o pytania na piśmie i obiecał skierować je do Departamentu Konsularnego MSZ.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska