Janina Janik: Trochę mnie nosi

fot. Joanna Forysiak
Cudów nie obiecuję ani nie zamierzam ich dokonywać. Ale na pewno w NDK będzie więcej i inaczej - mówi Janina Janik.
Cudów nie obiecuję ani nie zamierzam ich dokonywać. Ale na pewno w NDK będzie więcej i inaczej - mówi Janina Janik. fot. Joanna Forysiak
Rozmowa z Janiną Janik, anglistką, miłośniczką opery, która 1 stycznia zacznie szefować Nyskiemu Domowi Kultury.

Sylwetka

Sylwetka

Janina Janik urodziła się we Lwowie, do Nysy przyjechała jako 19-latka. Skończyła wychowanie muzyczne (główny instrument skrzypce) i filologię angielską (magisterium broniła w Teacher's Training College w Londynie). Uczyła w szkole podstawowej w Skoroszycach i SP nr 1 w Nysie, od trzech lat w "rolniku“, do którego chodzą jej dwaj synowie. Mąż jest budowlańcem.

Konkurs na dyrektora NDK był wielokrotnie powtarzany. Wpłynęło sześć ofert, ale komisję przekonała koncepcja przedstawiona przez Janinę Janik. Choć za kilkanaście dni obejmuje nowe stanowisko, pani Janina robi jeszcze ostatnie przedświąteczne sprawdziany z angielskiego. Przecież z czegoś trzeba wystawić oceny na półrocze.

- Była pani zaskoczona wygraną w konkursie?
- Nie, od początku wydawało mi się, że to praca pokrewna do tego, co robię. Kontakt z ludźmi, młodzieżą, wykazywanie się aktywnością, walka o pieniądze na realizację pomysłów. Dyrektorem szkoły nie chciałabym zostać, to straszna praca, w NDK nie ma dzwonka, jest samodzielność.

- Ludzie pytają, czemu przerzuciła się pani z oświaty na kulturę.
- Szkoła z działalnością kulturalną też ma wiele wspólnego. Zawsze organizowałam chórki, zespoły, dni Unii Europejskiej, wymiany młodzieżowe. To nie jest nagła zmiana, tylko poszerzenie zakresu tego, co robiłam do tej pory. A jako dyrektor śpiewać, tańczyć i skakać po scenie nie muszę.
- Co trzeba zmienić w NDK?
- Trzeba tę machinę trochę ruszyć z miejsca. Obserwowałam tę placówkę, przejrzałam budżet. Bo ja jestem trochę kapitalista, uważam, że na gołym entuzjazmie daleko się nie zajedzie, potrzebne są pieniądze. Chcę poszerzyć ofertę NDK, zaprosić dorosłych, np. z Uniwersytetu III Wieku. Posłuchać życzeń młodych, którzy chcą festiwalu hip-hopowego. Poszukać większej ilości sal do wynajęcia.

- Kiedy zobaczymy zmiany?
- Cudów nie obiecuję ani nie zamierzam ich dokonywać. Ale na pewno w NDK będzie więcej i inaczej. Zawsze trochę mnie nosi, będę się miała gdzie wyżyć.

- A szkoły pani nie żal?
- Bardzo! Będę musiała porzucić moją klasę II h, absolutnie cudowną. Ale coś wymyślę, żeby utrzymać z nimi kontakt.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska