Brzeski ortopeda uratował mu stopę

fot. Jarosław Staśkiewicz
Noga jest pocięta, boli, ale chodzę! - cieszy się Jacek Grabowski.
Noga jest pocięta, boli, ale chodzę! - cieszy się Jacek Grabowski. fot. Jarosław Staśkiewicz
Jacek Grabowski szukał pomocy w Szwecji. Stopę uratował mu w końcu ortopeda Andrzej Rosiński z Brzeskiego Centrum Medycznego.

Opinia

Opinia

Marek Bratkowski, ordynator oddziału ortopedii w Brzeskim Centrum Medycznym:
- W innych ośrodkach nie chciano się podjąć operacji, ale nie dziwię się, bo koledzy nie podchodzą do sprawy na zasadzie: nie ma sprawy, my to zrobimy i będzie dobrze. Każda operacja jest przecież obciążona ryzykiem.
Dla nas była ona kolejnym etapem prowadzonego w Brzegu leczenia ciężkiego urazu. Pacjent miał uszkodzone kości kolana, więzadła, mięśnie i nerwy. Podczas długiego okresu rehabilitacji i usprawniania nogi pan Jacek przekonał się do nas i nabrał zaufania, więc kiedy doktor Rosiński zaproponował operację, zgodził się.
Nie ukrywam, że nasz oddział ma dobrą markę, a takich umiejętności nie nabywa się z dnia na dzień.
Trzeba mieć wiedzę, doświadczenie, odpowiedni sprzęt i to procentuje zaufaniem ze strony pacjentów.

Mężczyzna miał groźny wypadek podczas pobytu w Szwecji u swego znajomego. Dwa i pół miesiąca przeleżał w tamtejszym szpitalu, a opis choroby sporządzony przez szwedzkich lekarzy przypomina grubą kiążkę.

- Groziła mi już nawet amputacja nogi, ale na szczęście do tego nie doszło - opowiada brzeżanin.

Na tym jednak leczenie się nie skończyło.

- Mięśnie i nerwy były uszkodzone tak, że stopa sama mi opadała - mówi Grabowski. - Jeździłem wszędzie: byłem w Piekarach, w klinice wojskowej we Wrocławiu, a w końcu trafiłem do kliniki w Otwocku, gdzie zebrało się całe konsylium profesorów.

Lekarz Andrzej Rosiński powiedział mu, że jak nie tam, to nigdzie już mu nie pomogą.

- Ale i tamci lekarze pokiwali tylko głowami - przypomina pan Jacek. - Wróciłem do Brzegu z przekonaniem, że już nic się nie da zrobić. ZUS wysyłał mnie już z resztą na rentę. A lekarze radzili tylko, żeby kupić taki zapiętek, który będzie podtrzymywał stopę. Na szczęście doktor Rosiński zawziął się i nie dał mi pozostać kaleką.
Lekarz przeprowadził rzadką operację transpozycji mięśnia. Mówiąc prostym językiem: odczepił mięsień z łydki i przyczepił go tak, żeby podtrzymywał stopę.
Rehabilitacja trwała wiele miesięcy, ale dziś Grabowski może już chodzić, jeździć autem, a dwa dni temu założył but.

- Tylko mózg musiał się przestawić, bo ten mięsień służył wcześniej do opuszczania stopy, a teraz za jego pomocą podciągam ją do góry - śmieje się pan Jacek. - Cała noga jest pocięta, jeszcze boli, ale będę mógł odrzucić kule i wrócić do prowadzonej działalności gospodarczej. Pomagało mi mnóstwo osób - kolega Bogdan Nesterowicz, brat Roman, rehabilitantka Ewa Rupental, wspierała mnie żona i cała rodzina. Ale bez lekarzy z brzeskiej ortopedii, a w szczególności doktora Rosińskiego nic by z tego nie było.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska