Na maturze łatwo z matematyką nie będzie

Małgorzata Kroczyńska
- Matury z matematyki nie trzeba się bać, ale nie wolno jej lekceważyć - mówi Maria Romanowska.
- Matury z matematyki nie trzeba się bać, ale nie wolno jej lekceważyć - mówi Maria Romanowska.
Maria Romanowska, nauczycielka matematyki w II LO w Opolu.

Za dwa lata matematyka wraca na maturę jako przedmiot obowiązkowy. Przyszli maturzyści już wpadają w popłoch, ale MEN ich pociesza, że zadania będą łatwiutkie. Więc to ma być zabawa czy poważny egzamin?

- Jeśli coś jest powszechne, to z założenia już nie może być na najwyższym poziomie. Na tym podstawowym jednak wszyscy uczniowie matematykę zdawać powinni. Nie muszą udowadniać, że potrafią liczyć, bo od tego są dziś kalkulatory, jest komputer. Muszą natomiast wykazać się umiejętnością logicznego myślenia, wnioskowania. I na tym będzie polegał ten sprawdzian. Jestem za, chociaż... trochę się niepokoję.

- Dlaczego?
- Bo mam wątpliwości, czy wszyscy nauczyciele właściwie przygotowują uczniów pod kątem tej matury z matematyki, czy wiedzą, czego i jak uczyć. Młodsi nie mają jeszcze doświadczenia, a z kolei tych z długim stażem pracy czasem gubi rutyna. Na egzaminie nacisk kładzie się na zadania z tzw. kontekstem realistycznym, a one, niestety, nie zawsze są ćwiczone na lekcjach.

- Taki wniosek nasuwa się po wynikach matury z matematyki uczniów, którzy dotąd sami ten przedmiot wybierali?
- Właśnie. Przypominam, że dwa lata temu na przykład Opolszczyzna ze swoimi wynikami była na szarym końcu w kraju. Nie chciałabym, żeby historia się powtórzyła, kiedy egzamin z matematyki będzie już powszechny.
- Ale fakt, że samo ministerstwo edukacji daje młodzieży do zrozumienia: nie taki diabeł straszny, też jest raczej mało motywujący do pracy.
- To rzeczywiście zły sygnał. Przestrzegałabym uczniów, którzy tak niedojrzale podejdą do sprawy, uznają, że skoro ma być łatwo, to nie ma się co wysilać. Boleśnie się rozczarują, kiedy się okaże, że nie zdali matury i zamiast wymarzonych studiów czeka ich poprawka. Dlatego uczulam: nie bać się, ale nie lekceważyć. Trzeba się do tego egzaminu rzetelnie przygotować, a nauczyciel powinien wskazać uczniom kierunek tych przygotowań.

- Matematyka nigdy nie należała do ulubionych przedmiotów. Ci, którzy kiedyś ją zdawali, bo musieli, dziś mówią, że i tak nic nie pamiętają. I po co był ten stres?
- Nie pamiętają, co to był rachunek różniczkowy, ale potrafią zasady matematyczne stosować w życiu. Choć nie zawsze zdają sobie z tego sprawę. Nie posługują się matematycznym językiem, ale właśnie dzięki temu, że kiedyś się go nauczyli, potrafią logicznie myśleć.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska