Dekret Bieruta przeszkodą w budowie stacji

fot. Klaudia Bochenek
Piotr Chrobak z głuchołaskiego magistratu zapewnia, że gmina jest gotowa do wybudowania w tym miejscu przystanku.
Piotr Chrobak z głuchołaskiego magistratu zapewnia, że gmina jest gotowa do wybudowania w tym miejscu przystanku. fot. Klaudia Bochenek
Na przeszkodzie rozwoju polsko-czeskich połączeń kolejowych stanął dekret z 1948 roku. Nie wiadomo, co będzie z przystankiem w centrum Głuchołaz.

Komentarz

Komentarz

Sama nie wiem, czy śmiać się, czy płakać. Od dwóch miesięcy jesteśmy w Schengen, od kilku lat w Unii, a 19 lat temu zmienił się nam ustrój. No ale wygląda na to, że bierutowe dekrety pierestrojkom się nie dają. Diabli wiedzą kogo winić za bałagan - rząd, że nie zmienił konwencji, kolejarzy, że wcześniej nie zauważyli, czy samorządowców, że się nie domyślili. Bierut przewraca się w grobie ze śmiechu, a my? My dusimy się w oparach absurdu.
Klaudia Bochenek

To jakiś absurd! - denerwuje się Edward Szupryczyński, burmistrz Głuchołaz. - Dziesięć lat walczyliśmy o utworzenie przejścia kolejowego na granicy. Teraz kiedy granice zniknęły, zrobienie przystanku w śródmieściu przy ul. Powstańców Śląskich jest prawie niemożliwe przez komunistyczny dekret. Paranoja!

Dekret podpisany przez Bolesława Bieruta i prezydenta ówczesnej Czechosłowacji mówi o tym, że czeskie koleje mogą korzystać z polskiego odcinka torów aż do stacji w Głuchołazach na zasadzie tranzytu. Wsiadać ani wysiadać do pociągu jednak nie wolno. Wprawdzie dwa lata temu podpisano notę dyplomatyczną, dzięki której przejście kolejowe zostało otwarte, ale dotyczy ona tylko i wyłącznie dworca oddalonego od centrum o 2,5 km.

- Chcieliśmy uruchomić też maleńką stację w śródmieściu, żeby ludziom ułatwić podróż i ożywić ruch turystyczny. Bo zawsze to wygodniej wsiadać i wysiadać w centrum niż na peryferiach - tłumaczy Piotr Chrobak z głuchołaskiego wydziału planowania, rozwoju i pozyskiwania funduszy.
Przystanek miał być otwarty w wakacje. Znalazły się pieniądze na remont wiaty i całego peronu, ale kolejarze przypomnieli sobie, że bierutowego dekretu z ubiegłego wieku nikt nie zniósł. Turyści i mieszkańcy chcąc dostać się do Czech, będą więc musieli przespacerować się najpierw 2,5 km na dworzec.

- Nie możemy nic zrobić - mówi Piotr Krywult, zastępca dyrektora do spraw eksploatacji Zakładu Linii Kolejowych w Opolu. - Przecież nie obalę międzynarodowej konwencji. Jak będzie nota rządowa to w 12 godzin możemy zrobić tam przystanek.

Samorządowcy z Głuchołaz czekają teraz na oficjalne pismo od PLK w sprawie przystanku i bierutowego dekretu. Jak już je będą mieli, to wystąpią do ministerstwa o zmiany w przepisach.

Ale pismo gdzieś zaginęło. W Opolu twierdzą, że jeszcze nie dostali go z Warszawy, a w biurze prasowym warszawskiego PLK odsyłają do Wrocławia. Tamtejszy dyrektor jednak uważa, że przez jego ręce żaden dokument nie przechodził i radzi pytać w Opolu. A najlepiej w Warszawie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska