Olesno będzie Rosenbergiem?

fot. Mirosław Dragon
- Nie będziemy wprowadzać dwujęzycznych tablic na siłę - mówi Ehrenfrid Dittmann, lider Niemców w powiecie oleskim.
- Nie będziemy wprowadzać dwujęzycznych tablic na siłę - mówi Ehrenfrid Dittmann, lider Niemców w powiecie oleskim. fot. Mirosław Dragon
- Mamy szansę być jedynym miastem powiatowym w Polsce z dwujęzyczną nazwą - mówią członkowie mniejszości niemieckiej z Olesna.

Olescy Niemcy chcą, żeby ich miasto nosiło również przedwojenną nazwę - Rosenberg.

- Mamy szansę być jedynym miastem powiatowym w Polsce, które ma dodatkowo niemiecką nazwę - mówi Bernard Kus, radny powiatowy z mniejszości niemieckiej.
Polsko-niemieckie nazwy w powiecie oleskim chcą mieć również Radłów (Radlau), Zębowice (Zem-bowitz) i Dobrodzień (Guttentag).

Jednak te gminy mają ułatwione zadanie, ponieważ ich radni już przegłosowali uchwały o wprowadzeniu dodatkowych nazw.

Olescy Niemcy nie zdołali ich wprowadzić w swojej gminie, mimo iż przez 16 lat sprawowali tu rządy. W 2006 roku, zdominowana wówczas przez Klub Radnych Mniejszości Niemieckej rada miejska przegłosowała jedynie stanowisko, w którym rajcy wyrazili chęć wprowadzenia dodatkowych nazw miejscowości. Później jednak były wybory i w nowej radzie znalazło się tylko troje radnych mniejszości. W rezultacie sprawa ucichła.

- Szkoda, bo została zaprzepaszczona szansa na wprowadzenie dwujęzycznych nazw - mówi Krzysztof Baron, obecny radny MN. - Będę przekonywał radnych, żebyśmy wrócili do tego tematu. Tylko że teraz mniejszość jest naprawdę w mniejszości.

Przeforsowanie niemieckich nazw miejscowości w gminie będzie tym trudniejsze, że wątpliwości co do tego mają nawet ci radni, którzy w poprzedniej kadencji głosowali za ich wprowadzeniem.
- Nie jest to najważnieszy problem, mieszkańcy domagają się raczej budowy nowych dróg - mówi radny Klaudiusz Małek.

- Niczego nie będziemy robić na siłę, bo to wzbudziłoby tylko protesty i agresję - dodaje Ehrenfrid Dittmann, lider mniejszości niemieckiej w powiecie oleskim.
Szef DFK w Oleśnie Klaudiusz Prochota przekonuje jednak, że dwujęzyczne nazwy są na całym świecie.

- To normalne w regionach, których przynależność państwowa się zmieniała i gdzie różne kultury narodowe odcisnęły swoje piętno - mówi Prochota. - W Unii Europejskiej nikogo to nie razi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska