Zwolnione z Kauflanda skarżą dyrektora sklepu

Monika Kluf
Byli pracownicy marketu szukają sprawiedliwości w sądzie pracy.
Byli pracownicy marketu szukają sprawiedliwości w sądzie pracy.
Byłe pracownice twierdzą, że szef znęcał się nad nimi psychicznie. Miał też zmuszać do sprzedawania przeterminowanych produktów.

Więcej w nto

Więcej w nto

O sprawie czytaj w piątek (16 maja) w Nowej Trybunie Opolskiej

O godz. 14.00 początek posiedzenia sądu pracy w sprawie zwolnienia pracownicy z kluczborskiego marketu. Świadkami w tej sprawie są dwie zwolnione stamtąd na początku maja kobiety - Ewa Sałanowska i Barbara Gabrysiak. Obie złożyły kilka dni temu pozwy do sądu pracy o znęcanie się moralne i psychiczne przez dyrektora kluczborskiego "Kauflanda" Jacka Różańskiego i nieuzasadnione zwolnienie. Jedna z nich żąda odszkodowania w wysokości 10 tys. zł.

Kobiety poinformowały też prokuraturę i Państwową Inspekcję Pracy o tym, że dyrektor zmuszał je do pracy po godzinach, kazał ciągnąć palety wyładowanych towarem, o wadze wielokrotnie przewyższającej wszelkie dopuszczalne normy. Kobiety mówią, że były zmuszane do pracy w dni wolne, do odrabiania przerw w pracy. Opowiadają, że pracownicy marketu pracowali w różnych działach bez wymaganego przeszkolenia.

To tylko część zarzutów. Najbardziej bulwersujący dotyczy zmuszania pracowników do sprzedawania przeterminowanych produktów.
- Mocno nieświeże mięso i wędliny, które zaczynało śmierdzieć kazał nam myć i moczyć w wodzie - opowiadają były pracownice. - Nieświeże mięso było krojone na kawałki i sprzedawane jako mięso na gulasz, albo dodawano je do świeżego, przyprawionego mięsa na grilla. Mrożonki po terminie były przesypywane do innych opakowań i sprzedawane na wagę jako świeże. O myszach biegających po stoisku z wędlinami i serami nie wspomnę.

Ewa Sałanowska wspomina, że kiedy nie dawała rady ciągnąć przeładowanych palet, krzyczał na nią, że nie nadaje się do pracy.
- Poniżał przy klientach wyśmiewał. Po czym na początku maja wręczył wypowiedzenie. Bez podania przyczyny.

Gdy spytała dlaczego ją zwolnił usłyszała: "Dla przykładu".

Jacek Różański, dyrektor kluczborskiego "Kauflanda" odmówił nam komentarza i odesłał do rzecznika prasowego sieci.

O bulwersujących praktykach w "Kauflandzie" jeden z byłych pracowników marketu dużo wcześniej informował m.in. Państwową Inspekcję Pracy. Ale jego interwencja pozostała wówczas bez odzewu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska