Tanie i urocze domki w Czechach

fot. Krzysztof Strauchmann
Grażyna Zajączkowska i jej dom w Zlatych Horach. Kosztował panią Grażynę nieco ponad 100 tys. zł.
Grażyna Zajączkowska i jej dom w Zlatych Horach. Kosztował panią Grażynę nieco ponad 100 tys. zł. fot. Krzysztof Strauchmann
- Zawsze myślałam o domu blisko gór - mówi Grażyna Zajączkowska z Głuchołaz. Swoje marzenia spełniła w czeskich Zlatych Horach.

Od dwóch lat mam coraz więcej klientów z Polski - przyznaje Pavel Szimon, właściciel biura nieruchomości w Jeseniku. - Część z nich jest już po udanych transakcjach. Polacy dopytują się o stare domy do remontu i działki z możliwością budowy domu. Interesują się przede wszystkim terenami górskimi w Jesenikach i Beskidach, zwłaszcza w sąsiedztwie stacji narciarskich.

- Polakom jest teraz łatwiej kupić nieruchomość w Czechach niż Czechom w Polsce - mówi Beata Brukova z biura pośrednictwa nieruchomości w Czeskim Cieszynie. - Zgłaszają się do nas przede wszystkim osoby pracujące w Czechach lub gotowe rozszerzyć tu swoją działalność handlową czy usługową. Interesuje ich przede wszystkim rejon Karkonoszy, Praga i inne duże miasta.

Nasi mieszkają już np. w Białej Wodzie koło Paczkowa, kupują dom w Ondrejovicach koło polskiego Podlesia. Kilka lat temu Jarnołtówek pod Kopą Biskupią przeżył najazd mieszkańców Górnego Śląska, budujących domki wypoczynkowe w górach. Z ich perspektywy jeszcze parę kilometrów do Czech nie robi różnicy, a wybór jest znacznie większy.

- Kiedy zaczęłam się rozglądać za czymś własnym w Czechach, ceny domów były tu o połowę niższe niż w sąsiednich Głuchołazach - mówi Grażyna Zajączkowska. - Gdy przed rokiem finalizowałam zakup domu, ta różnica spadła do ok. 30 procent. Wybudowanie nowej stacji narciarskiej w Zlatych Horach znacznie podniosło w okolicy ceny nieruchomości.
Sytuacja pani Grażyny jest nietypowa. Od 2004 roku pracuje w szkole artystycznej w Zlatych Horach jako nauczycielka muzyki. Początkowo dojeżdżała 6 kilometrów na rowerze, potem przez 2,5 roku wynajmowała mieszkanie w bloku. Dzięki stałemu zatrudnieniu policja ds. cudzoziemców w Jeseniku natychmiast wydała jej kartę pobytu w Republice Czeskiej. To umożliwiło jej już m.in. zarejestrować samochód w Czechach.

- Bardzo szybko zaczęłam się rozglądać za domem bliżej miejsca pracy - opowiada nauczycielka. - Wypytywałam znajomych, nawet chodziłam po wioskach i pytałam miejscowych. Co ciekawe, w szkole wszyscy znajomi mówili mi, że to będzie prawnie niemożliwe, bo muszę najpierw przepracować w ich kraju trzy lata.
Dopiero miejscowy prawnik, zajmujący się pośrednictwem w handlu nieruchomościami, pomógł pani Grażynie odnaleźć właściwy przepis w ustawie dewizowej. Wynika z niego, że prawo do nabywania nieruchomości w Czechach mają cudzoziemcy - obywatele Unii Europejskiej, którzy posiadają bezterminowe prawo pobytu albo stałe zatrudnienie w Republice Czeskiej. Z taką podstawą prawną nawet czeski bank udzielił jej wieloletniego kredytu na zakup domu, potrącając teraz raty z nauczycielskiej pensji.

- Rok załatwiałam wszystkie formalności - opowiada dzisiaj z uśmiechem, choć wtedy kosztowało ją to sporo nerwów. - Czeskie urzędy też nie są zbyt rychliwe.
Pośrednik pomógł jej znaleźć wymarzony dom w bocznej uliczce Zlatych Hor. Razem z nią jeździł do urzędu katastralnego w Jeseniku, sprawdzić sytuację prawną nieruchomości. Dom był współwłasnością małżeństwa po rozwodzie. Eksżona chciała go szybko sprzedać i zainkasować pieniądze. Eksmąż chciał mieszkać w budynku jak najdłużej, a jednocześnie nie stać go było na spłacenie roszczeń małżonki. Dom już był wystawiany na licytację przez komornika sądowego. Pani Grażynie przydała się znajomość czeskiego, żeby w standardowej umowie sprzedaży zapewnić zapisy, że zapłaci dopiero po wyprowadzeniu się lokatora. Samo podpisanie umowy było bardzo proste. Odbyło się w kawiarni, w obecności pośrednika, bo w Czechach wizyta w kancelarii notariusza okazała się niepotrzebna.

Polak coś wykombinuje
Dom w dobrym stanie o powierzchni 140 metrów kosztował panią Grażynę trochę ponad 100 tys. zł. Wybudowano go w latach 80., tak więc nowa właścicielka szybko zabrała się do modernizacji. W większych miastach Czech ceny nieruchomości specjalnie nie odbiegają od polskich. Inaczej jest w przygranicznych wioskach i małych miasteczkach. Dla Czechów północne Sudety to peryferia, gdzie trudno o atrakcyjną pracę. Młodzież ucieka stąd do wielkich miast. Ceny domów są więc konkurencyjne, a przez otwartą granicę blisko do pracy w Polsce. Dla przykładu dom w Mikulovicach koło Głuchołaz (poniemiecki, 230 metrów powierzchni, właściwie dwa osobne mieszkania, do tego 34-arowa działka) kosztuje ok. 190 tys. zł.

W malowniczym i zabytkowym Javorniku koło Paczkowa można kupić starą kamienicę w centrum miasta do poważnego remontu (300 metrów kwadratowych) za jedyne 240 tys. zł. 75-metrowe mieszkanie w bloku w Zlatych Horach jest oferowane do sprzedaży za ok. 125 tys. zł. Za metr kwadratowy wychodzi 1,6 tys. zł, tymczasem w sąsiednich Głuchołazach metr mieszkania w bloku przekracza 2 tys. Jeszcze taniej można kupić mieszkanie w niewielkim bloku w Czarnej Wodzie poniżej Otmuchowa - 84 tys. zł (ok. 1000 zł za metr). Koło Vidnavy, która kiedyś miała linię kolejową do Nysy, można dostać dom za 140 tys. zł. W Hornym Udoli za Zlanymi Horami wystawiono do sprzedaży duży budynek (284 metry) n a pensjonat lub dom rodzinny za 115 tys. zł. W Bernarticach przy samej polskiej granicy ktoś proponuje 168-metrowy nowy dom na 4-arowej działce za 123 tysiące. Po polskiej stronie granicy ceny za takie nieruchomości zaczynają się od 200 - 300 tys. zł. Znacznie taniej jest także w rejonie Cieszyna.
- Za takie pieniądze w Polsce domu nie kupię, a tu na dodatek mam ładną okolicę - mówi mieszkaniec Głuchołaz, który już wybrał sobie nieruchomość w Czechach. Mężczyzna prosi o anonimowość, bo przed kupieniem domu musiał się uciec do fortelu. Żeby zdobyć wymaganą kartę pobytu, poprosił znajomych Czechów o czasowe zameldowanie go u siebie.

- Poza tym wszystkie formalności związane z kupnem są dużo prostsze niż u nas, a umowy można zrozumieć samemu, bez pomocy prawnika - opowiada. - Do pracy w Głuchołazach będę dojeżdżać codziennie autem, to w końcu tylko parę kilometrów.

Zarobić na pensjonacie
Drugą metodą na obejście czeskich przepisów jest sposób na firmę. Czeskie prawo zezwala bez żadnych ograniczeń na kupowanie nieruchomości przez firmy zarejestrowane w kraju, a należące do cudzoziemców. Trzeba więc wynająć czasowo pomieszczenie na siedzibę firmy, zarejestrować w Czechach działalność gospodarczą, co też nie jest specjalnie skomplikowane, a potem kupić na firmę dom. Nikt się nie zainteresuje, jeśli po kilku miesiącach firma przestanie istnieć, a nieruchomość przejdzie na osobę fizyczną. Niektóre czeskie biura pośrednictwa nieruchomości od razu proponują pomoc w założeniu firmy. W ten sposób właśnie polski przedsiębiorca z Górnego Śląska kupił zabytkowy, malowniczy pensjonat w Hornym Udoli koło Zlatych Hor. Na brak gości nie będzie narzekał, bo sto metrów dalej jest wyciąg narciarski. Budynek jest po pożarze poddasza, ale nowy właściciel już się zabrał do remontu. Dwa lata temu ośrodek wypoczynkowy Bohemaland w Zlatych Horach sprzedał kilku Polakom drewniane domki campingowe w sąsiedztwie dzisiejszej kolejki narciarskiej. Nabywcom zaproponowano jeszcze inne rozwiązanie prawne. Domki sprzedano bez udziału w gruncie, na którym leżą. Dzięki temu zostały potraktowane jako zwykła ruchomość, nie wymagająca żadnych zezwoleń na zbycie. Zachęcony tym przykładem właściciel Bohemy szuka teraz w Polsce chętnych na apartamenty w budynkach na terenie ośrodka. Cena jest jednak bardzo wysoka. Za 28-metrowe mieszkanko ok. 154 tys. zł (5,5 tys. zł za metr kwadratowy).

- Zainteresowanie jest niewielkie, prawdopodobnie ze względu na cenę - mówi Małgorzata Chaszczewicz z biura nieruchomości w Głuchołazach, które pośredniczy w sprzedaży. - Zresztą mieszkańcy Głuchołaz czy Nysy mogą bez trudu dojechać na narty do Zlatych Hor bez potrzeby wynajmowania mieszkania.

Sudety przyciągają także Niemców. Niedaleko naszego Podlesia pewien Niemiec kupił stare gospodarstwo rolne. Przebudował je na nowoczesny pensjonat z hodowlą koni i rozkręca działalność agroturystyczną.

- Polacy coraz bardziej interesują się Czechami - przyznaje Piotr Gach z głuchołaskiego biura nieruchomości. - Ze strony Czechów nie ma żadnego zainteresowania naszymi nieruchomościami.

- Znajomi z Polski z podziwem słuchają moich opowieści o domu w Czechach - opowiada Grażyna Zajączkowska. Polka ucząca czeskie dzieci gry na fortepianie często wpada do rodzinnych Głuchołaz na spotkanie z rodziną czy przyjaciółmi w kawiarni. - Polacy mówią mi, że nigdy w życiu nie zdobyliby się na taki eksperyment. Czesi są dość powściągliwi w okazywaniu emocji, ale sąsiadów mam bardzo miłych. Zapraszają mnie na herbatkę, proponują kwiaty ze swojego ogrodu. To raczej mnie brakuje czasu na odwiedziny.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska