15 sierpnia Olga pasła się za gospodarstwem przywiązana na łańcuchu. Państwo Lebokowie mieli ją już zamykać na noc do obory. Nie zdążyli. Przyszło tornado i jedyne co mogli zrobić, to schować się w domu.
- W jednym momencie zrobiło się ciemno i wszystko zaczęło fruwać - mówi babcia Elżbieta Szewczuk. - Najpierw przewróciło ścianę w oborze, później porwało płot. Nawet nie wiem kiedy Olga zniknęła z pastwiska.
Krowę odnalazł znajomy w sąsiednim Nakle oddalonym od Balcarzowic o kilometr. Olga przez pierwsze dni w ogóle nie chciała wyjść na pastwisko. Przestała też dawać mleko.
- Teraz czuje się już dobrze - mówi Artur Lebok. Wszystkie rany się zagoiły. Daje tyle samo mleka co wcześniej. Tylko jak wiatr mocniej zawieje to robi się niespokojna. Kuli głowę i chciałaby uciekać. Szczególnie boi się łopoczących plandek i folii.
Niesamowita historia - więcej szczegółów w czwartek w papierowym wydaniu "Nowej Trybuny Opolskiej"
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?