Dwujęzyczne tablice w gminie Głogówek?

fot. Krzysztof Strauchmann
Leo Konczalla z Mniejszości Niemieckiej w Głogówku: - Chcemy tablic dwujęzycznych, ale nie na siłę.
Leo Konczalla z Mniejszości Niemieckiej w Głogówku: - Chcemy tablic dwujęzycznych, ale nie na siłę. fot. Krzysztof Strauchmann
Na sesji pod koniec miesiąca rada gminy będzie decydować o wprowadzeniu dwujęzycznych nazw miejscowości.

W przypadku wsi wokół Głogówka sytuacja jest już jasna. W czterech miejscowościach:

Tomice,
Szonów,
Racławice,
Kazimierz
dominuje ludność polska, potomkowie przesiedleńców ze Wschodu. Oni sobie nazw niemieckich nie życzą.

W pozostałych wsiach zdecydowana większość to autochtoni, którzy chcą wprowadzenia dodatkowo nazw niemieckich. W samym Głogówku jest prawie po połowie Polaków i autochtonów. Na sesji każda miejscowość będzie głosowana osobno.

- Zastanawiam się nad wnioskiem, aby odłożyć debatę w sprawie samego Głogówka - mówi miejski radny Andrzej Wawer - Osobiście nie mam nic przeciwko dwujęzycznym nazwom, ale docierają do mnie głosy, że niektórzy mieszkańcy są niechętni. Ze strony młodzieży dochodzą informacje, że będą zamalowywać tablice. Obawiam się, że to niechcący może wywołać konflikt w mieście. Nawet Ślązacy mówią, że to zupełnie niepotrzebne wydawanie publicznych pieniędzy.
Wniosek o dwujęzyczne tablice na drogach dojazdowych do Głogówka już dwa lata temu złożyła w gminie organizacja mniejszości niemieckiej.
- Wtedy jeszcze sprawa nie dojrzała, a my nie naciskaliśmy, choć przegłosowanie decyzji nie byłoby trudne, bo gminą rządził burmistrz z mniejszości - mówi Leo Konczalla, przewodniczący zarządu gminnego DFK. - Wszyscy mieszkańcy doskonale wiedzą, że przed wojną Głogówek to był Oberglogau. Chodzi nam raczej o promocję, pokazanie turystom, gościom, że wjeżdża do miasta wielokulturowego, a przez to ciekawego. Może to kiedyś zachęci jakiegoś przedsiębiorcę, żeby tu zainwestował?

W ubiegłym tygodniu troje radnych z miasta zorganizowało spotkanie z mieszkańcami, żeby omówić temat. Razem z burmistrzem i urzędnikami przyszło na nie 12 osób. Większość obecnych wypowiadała się przeciwko tablicom.

- To dowód, że ludziom sprawa tablic jest obojętna - mówi Leo Konczalla - Pogodzą się z tym, że zostaną zamontowane. Nie sądzę, żeby to doprowadziło do jakichkolwiek konfliktów, bo przecież żyjemy we wspólnej Europie. Jeśli jednak radni zdecydują inaczej, nie będziemy protestować ani naciskać. Ludzie muszą spokojnie dojrzeć do tej decyzji.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska