Salmonella - coraz więcej zatruć

Redakcja
Kobietę, która zatruła się koglem-moglem, czekają jeszcze trzy tygodnie leczenia. Do lekarzy trafiła w bardzo ciężkim stanie.
Kobietę, która zatruła się koglem-moglem, czekają jeszcze trzy tygodnie leczenia. Do lekarzy trafiła w bardzo ciężkim stanie. fot. Krzysztof Świderski
Od lipca na Opolszczyźnie salmonellą zatruło się aż 87 osób. Według sanepidu to wierzchołek góry lodowej. Do statystyk nie trafiają bowiem lżej chorzy.

Kilka dni temu na oddział zakaźny Szpitala Wojewódzkiego w Opolu trafiła 50-letnia kobieta w bardzo ciężkim stanie. Miała 40 stopni gorączki, biegunkę, była mocno osłabiona.

- U chorej doszło do zakażenia całego organizmu, bo bakterie salmonelli przeniknęły aż do krwi - mówi Wiesława Błudzin, ordynator oddziału. - Mamy tu do czynienia z sepsą salmonellozową, takie przypadki zdarzają się niezwykle rzadko. Na szczęście chorej już nic nie zagraża. Ale leczenie potrwa co najmniej trzy tygodnie.

Kobieta przyznała, że jadła w domu kogel-mogel z surowych jajek. Bo chciała się wzmocnić. Niestety, jajka były skażone bakteriami.

Na oddziale zakaźnym opolskiego szpitala stale przebywa co najmniej kilka osób, u których stwierdza się zatrucie pokarmowe. Jedni pacjenci wychodzą, a na ich miejsce przyjmowani są natychmiast kolejni.
- Pewien mężczyzna trafił do nas po zjedzeniu hot doga, kupionego na jednej z podopolskich stacji benzynowych - opowiada dr Błudzin. - Wczoraj po intensywnym leczeniu opuściła nasz oddział kobieta, która podjadała... surowe ciasto w trakcie jego przygotowywania. I się zatruła. W obu przypadkach to również była salmonelloza.
Tylko od lipca na Opolszczyźnie doszło do 87 zatruć salmonellą. Są to wyłącznie przypadki zgłoszone sanepidowi przez lekarzy szpitalnych. Statystyki nie ujmują natomiast chorych, którzy leczyli się w przychodniach. Mogło ich być o wiele, wiele więcej.

Np. do zbiorowego zatrucia pokarmowego doszło niedawno w Strzelcach Op.
- Poszkodowanych było aż 37 osób, w tym troje dzieci - informuje Anna Zimon z działu epidemiologii strzeleckiego sanepidu. - 12 osób trafiło do szpitala. Wszyscy bawili się na weselu w miejscowej restauracji. Wiadomo już, że weselnikom zaszkodziło ciasto, w którym wykryliśmy bakterie salmonelli. Nie udało się jednak ustalić, czy do skażenia ciasta doszło podczas jego przygotowywania w cukierni, przewożenia do restauracji czy było potem nieodpowiednio przechowywane.

Żniwo zbiera nie tylko salmonella. Na Opolszczyźnie doszło do dwóch zatruć jadem kiełbasianym - u 17-letniej dziewczyny i u 50-letniego mężczyzny. Wcześniej odnotowywano tylko pojedyncze takie przypadki w skali kraju - i to raz na kilka lat! Chorych uratowało błyskawiczne rozpoznanie choroby i sprowadzenie specjalnej surowicy od producenta. Bo zatrucia jadem kiełbasianym są zwykle śmiertelne.

Tamten chory mężczyzna pamiętał tylko, że jadł wcześniej mięso, którym ktoś poczęstował go na polu namiotowym...

- Tak dużo zatruć pokarmowych już dawno nie mieliśmy - podkreśla dr Błudzin. - Ich liczba nie maleje, choć upały już się skończyły. Niestety, ludzie zatracili czujność, lekceważą zasady wpajane im kiedyś latami. Żywią się byle jak, byle gdzie, narażając się i ryzykując, że coś może być nieświeże. Zapominają o zakazie jedzenia potraw z surowych jaj, o częstym myciu rąk. A o salmonelli mówi się przecież, że to choroba brudnych rąk...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska