Pies największym wrogiem listonoszy

fot. Tomasz Dragan
Katarzyna Wojciaczyk, listonoszka z gminy Wilków:- Do tej pory mam ślady po ostatnim pogryzieniu przez psa.
Katarzyna Wojciaczyk, listonoszka z gminy Wilków:- Do tej pory mam ślady po ostatnim pogryzieniu przez psa. fot. Tomasz Dragan
Listonosze chcą, by pogryzienia przez psa wpisano na listę chorób zawodowych branży pocztowej.

W państwowym wykazie chorób zawodowych znajdziemy m.in. pylicę, uszkodzenia układu mowy czy też słuchu. Nie ma tam jednak psów, a raczej dolegliwości, które mogłyby wywołać przez pogryzienie. Pocztowe związki zawodowe chcą to zmienić.

- Dla listonoszy pies jest większym zagrożeniem niż rabusie - ocenia Sławomir Redmer, przewodniczący Wolnego Związku Zawodowego Pracowników Poczty w Warszawie. - Naszym obowiązkiem jest dostarczanie przesyłek. Niestety, ludzie nie pilnują swoich czworonogów, a te rzucają się na listonoszy. Zdarzają się powikłania chorobowe po pogryzieniach.

Psy to głównie zmora listonoszy pracujących w małych miasteczkach i na wsi. Trudno tam znaleźć doręczyciela, który nie miałby śladów po psich kłach. Nie pomagają gazy pieprzowe ani paralizatory, jakie listonosze obowiązkowo zabierają, wychodząc w teren.

- Teraz już się zagoiło, ale mam jeszcze dwa małe czerwone punkty na nodze - mówi Katarzyna Wojciaczyk, listonoszka pracująca w gminie Wilków w powiecie namysłowskim, pokazując ślady po psich zębach.
Podobnie jak wszyscy listonosze, popiera pomysł z "psią" chorobą zawodową.
- Niestety, pogryzienia przez psy to w naszym zawodzie standard. Ludzie myślą tylko o odebraniu listów, zapominając o doręczycielach. Puszczają psy luzem, a one nas gryzą.

Pod lupą

Pod lupą

W Poczcie Polskiej pracuje ponad 25 tysięcy listonoszy. Rocznie odnotowywanych jest blisko 160 ich pogryzień przez agresywne psy. Do większości zdarzeń dochodzi na terenie prywatnych posesji, w domach jednorodzinnych lub gospodarstwach rolnych. W większości przypadków psy nie mają żadnych szczepień, a dla listonoszy spotkanie z agresywnym burkiem kończy się zwolnieniem lekarskim i koniecznością leczenia ran po ukąszeniach.
Dlatego też pocztowcy, mimo że w centrali firmy działa aż 55 związków zawodowych, w tej sprawie mówią jednym głosem. Swoje pomysły dotyczące poszerzenia listy chorób zawodowych zamierzają niebawem przedstawić w ministerstwie pracy oraz komisji trójstronnej, w której pracach również uczestniczą przedstawiciele rządu.

Dlaczego czworonogi tak często atakują listonoszy?
- Bo czują różne zapachy, jakie doręczyciele przenoszą na ubraniach - twierdzi Kazimierz Dubiński, lekarz weterynarii. - Odwiedzają przecież miejsca, gdzie np. są inne psy. Zapachy wywołują agresję zwierząt.

Zdaniem weterynarza pomysł z psią chorobą zawodową pocztowców jest przesadzony. Jednak podkreśla, że pogryzienie to poważna sprawa. Zwłaszcza dla człowieka ukąszonego przez nie szczepionego psa. Wtedy konieczna jest obserwacja zwierzęcia, a listonosza czekają zastrzyki.

Sceptycznie do inicjatywy pocztowców podchodzą też inspektorzy pracy. Tłumaczą, że choroba zawodowa to przypadłość nabyta przez wieloletnie wykonywanie pracy w szkodliwych warunkach.

- Trudno sobie wyobrazić, aby psy uznano za szkodliwe środowisko - ocenia Ryszard Furtak, zastępca okręgowego inspektora pracy w Opolu.

Na razie Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej zna ten pomysł tylko z mediów.
- Zmiana wykazu chorób jest mało prawdopodobna. Oznaczałoby to bowiem konieczność poszerzenia grup zawodowych uprawnionych do wcześniejszych emerytur.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska