Lokatorzy osiedla przy ul. Partyzanckiej w Opolu czekają już półtora roku na mieszkania

Artur  Janowski
Artur Janowski
Na osiedlu powinni być już mieszkańcy, są robotnicy, którzy wymieniają barierki balkonowe.  - Te wcześniejsze spartaczono - mówili nam.
Na osiedlu powinni być już mieszkańcy, są robotnicy, którzy wymieniają barierki balkonowe. - Te wcześniejsze spartaczono - mówili nam. fot. Krzysztof Świderski
Osiedle (96 mieszkań i 40 domków) buduje spółka International Development. Problem w tym, że stawia je już trzeci rok. Pierwszy termin zakończenia inwestycji minął w lipcu 2007 r.

We wtorek (2 grudnia) na budowie pracowało kilkadziesiąt osób, a główna droga dojazdowa przypominała błotnisty trakt. Obok jednego z bloków robotnicy przerabiali balkonowe balustrady.
- Wszystkie spartaczono i nie pasują do balkonów - zżymali się.

- Nie denerwowaliśmy się, bo jakieś opóźnienie może mieć każdy - opowiada pan Krzysztof, właściciel jednej z szeregówek. - Ale, gdy podpisywaliśmy umowę notarialną, to developer zobowiązał się zakończyć inwestycję w kwietniu tego roku. Mamy grudzień, budowa trwa a my nie możemy się wprowadzić.

Na dodatek klienci muszą się wykłócać o każdą, drobną rzecz. Np. zamontowane w jednym z domów grzejniki nie mają regulatorów dopływu ciepła.

Pan Krzysztof usłyszał, od montażystów grzejników, że jak chce je mieć, to musi za nie zapłacić.
- Ponoć developer nie ma pieniędzy, ale co nas to obchodzi? Przecież grzejniki miały być kompletne? - dziwi się pani Urszula, współwłaścicielka szeregówki.
Potem dodaje, że jej domkowi brakuje też obiecanego ogrodzenia oraz wiaty nad wejściem. Inny kłopot ma pani Barbara. W jej szeregówce nie ma wody.

- Brakuje fragmentu jakiejś rurki, ale wciąż nie mogę się doprosić o jej wstawienie
- opowiada.

Mimo pretensji, w części domów ludzie już pomieszkują. - Nie mieliśmy innego wyjścia - zwierza się jeden z mieszkańców. - Żeby kupić domek sprzedaliśmy mieszkanie i gdzieś nasze rzeczy trzeba było przewieźć. W dzień urządzamy dom, spać jeździmy do syna.

Całości obrazu dopełnia fakt, że właściciele domów korzystają z prądu, zasilającego trwającą wciąż budowę.
- Odbiorców jest za dużo i co jakiś czas "wywala" nam korki - opowiada jeden z robotników.
Osiedle to także dwa bloki. Tylko jeden jest skończony. I wokół niego posadzono już nawet trawę.
- Ten budynek ma kupić wojsko, dlatego developer się postarał, choć i tak przekroczył terminy jakie były w umowie - mówią mieszkańcy.

Z Dariuszem Dziewiatkiem, prezesem ID nie udało nam się porozmawiać. W wtorek i środę nie odbierał telefonów.

Wcześniej tłumaczył, że wina nie leży po jego stronie. Na pozwolenie na budowę czekał bowiem aż dziewięć miesięcy. Potem miał problemy ze znalezieniem ludzi do pracy, a wreszcie z brakiem kanalizacji, którą podciągnięto do osiedla dopiero pod koniec 2007 r.

Na budowie zapewniono nas, że w grudniu już na pewno inwestycja się zakończy. Mieszkańcy są sceptycznie.
- Takich terminów słyszeliśmy już wiele - mówią.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska