Jak żyją współczesne czarownice

Redakcja
Zgodnie ze starą tradycją, czarownicą może zostać siódma córka siódmej córki czarownicy. Aneta tego szczęścia nie miała, w jej żyłach nie płynie magiczna krew.
Zgodnie ze starą tradycją, czarownicą może zostać siódma córka siódmej córki czarownicy. Aneta tego szczęścia nie miała, w jej żyłach nie płynie magiczna krew.
Współczesna czarownica jest wąsko wyspecjalizowana. Podąża własną ścieżką, zapatrzona jest w naturę. Szuka odpowiedzi na pytanie, jak rządzi się świat i co wpływa na podejmowanie przez nas decyzji.

Większości z nas czarownica kojarzy się ze starą wiedźmą z zakrzywionym nosem, w spiczastej czapce, machającą różdżką, wpatrującą się w szklaną kulę i rzucającą zły urok.

Tymczasem współczesna czarownica to osoba idąca własną ścieżką, myśląca logicznie, umiejąca wykorzystać moc swojej intuicji i emocje. Szukająca odpowiedzi na pytanie, jak rządzi się świat, co wpływa na podejmowanie przez nas decyzji, zapatrzona w naturę, zakochana w ludziach i lesie, celebrująca życie.

Współczesne czarownice są też wąsko wyspecjalizowane. Jedne we wróżbiarstwie, inne w astrologii, ziołach, rzucaniu zaklęć, alchemii. Aneta pochodzi z Kędzierzyna-Koźla, oswaja umysł, szuka źródeł magii.

Krok do magii

Mieszkanie w małej miejscowości między Liverpoolem a Manchesterem. Ściany uginają się od zdjęć lasów, pól, drzew i kwiatów, luster i płaskorzeźb przedstawiających dziwne postacie.

Wszędzie stoją świeczniki w nietypowych kształtach, świece, kadzidełka, kryształy, celtyckie krzyże - aż kipi od magicznych symboli i znaków. Wszystko w kolorach natury: brązie, zieleni, żółci i pomarańczy.

W kuchni okno, przez które Aneta wygląda i uśmiecha się do przechodzących chodnikiem sąsiadów. W pewnej chwili czarownica bierze do ręki wahadełko. Duży, metalowy misternie zdobiony stożek, z kulą u podstawy, zawieszony na łańcuchu.

Ręka nawet nie drgnie, a wahadełko powoli zaczyna się poruszać, po chwili zatacza szerokie koła. To dopiero początek. Aneta kładzie przed sobą trzy kartki. Na każdej z nich narysowany jest inny znak. Potem je odwraca, zamyka oczy i prosi, żeby zamienić je miejscami. Głośno wymawia nazwę symbolu, który chce znaleźć, i powoli przesuwa wahadło nad kartkami. W pewnym momencie, nad trzecią z kolei kartką wahadło zaczyna wirować - znalazło to, o co prosiła go czarownica.

- Naszym najbardziej magicznym instrumentem jest nasz umysł, siła woli i intuicja
- tłumaczy Aneta.

Zgodnie ze starą tradycją, czarownicą może zostać siódma córka siódmej córki czarownicy. Aneta tego szczęścia nie miała, w jej żyłach nie płynie magiczna krew, ani mama, ani babka czarownicami nie były, ale od małego wiedziała, a raczej wyczuwała, że oprócz świata, który każdy widzi, jest coś jeszcze.

To, co ją przyciągało jak magnes, to pola, łąki i lasy. Wsłuchiwała się w szum drzew, w szept kamieni. Była z miasta, ale każde wakacje spędzała u babci na wsi. Te dwa miesiące wystarczyły, żeby nabrać energii na cały rok. Jej koleżanki jeździły na basen, a ona wolała iść nad jezioro. Szuka miejsc nie każonych ludzką myślą.

Dopiero później dowiedziała się, że najbardziej magicznym instrumentem, który ma człowiek do dyspozycji, jest umysł właśnie. Lubiła chodzić za kotami. Nie mogła oderwać od nich oczu, śledziła każdy ruch, włóczyła się ich ścieżkami.
I wtedy mama jej powiedziała, że zostanie czarownicą.

Nie można wyznaczyć konkretnego momentu, w którym się nią zostaje. Do tego dochodzi się powoli, słuchając siebie, obserwując naturę i wszystko, co nas otacza - mówi Aneta. - U czarownicy zmienia się podejście do życia. Zaczyna rozumieć, że wszyscy pochodzimy z jednego źródła, że można w nas czytać tak jak w księdze, że intuicja, emocje, wewnętrzna energia mają niesamowitą siłę.

Dużo czytała, w starych księgach szukała informacji o swoich poprzedniczkach. W Polsce dostęp do nich był bardzo ograniczony, za to w Anglii, gdzie kilka lat temu wyjechała, świat magii otoczył ją ze wszystkich stron. Magia pomogła jej wyjechać. Umysł jest w stanie przeniknąć przyszłość.

Taniec w blasku świec

Wicca

Słowo wicca pochodzi z języka angielskiego (dokładniej ze staroangielskiego) i w dosłownym tłumaczeniu znaczy "mądra kobieta", a określa ruch religijny prężnie rozwijający się w krajach angielskojęzycznych. Główne jego zasady zaczerpnięte są z wierzeń pogańskich, a wyznawcy szczególną czcią otaczają naturę i wszystkie dobra, jakie ona ze sobą niesie. W "Przewodniku dla osób indywidualnie praktykujących magię" można przeczytać, że wicca duchowymi korzeniami sięga szamanizmu i najwcześniejszych form kultu przyrody. Jej charakterystycznymi elementami są: kult bogini i boga, idea reinkarnacji, magia, rytualne obchody pełni księżyca, zjawisk astronomicznych i rolniczych, świątynie stworzone z indywidualnej mocy i będące miejscem odprawiania rytuałów. Wicca jest neopogańską religią czarownic, a ma tyle odmian i odłamów, ile jest osób ją praktykujących - to bardzo indywidualna religia.

- Zapytałam, czy mam jechać, i wszystkie znaki na ziemi i na niebie mówiły "jedź!"
- wspomina Aneta. - Bo można stawiać tarota czy ostatnio bardzo popularne runy, ale ja wolę książkę. To bardzo prosta metoda. Otwieram książkę na dowolnej stronie, pierwszy rzut oka na kartkę i czytam tam, gdzie się oko zatrzyma.

Trzeba przeczytać cały akapit i zrozumieć, co ten fragment nam powie. Najlepiej jest, kiedy książka sama upadnie pod nogi i się otworzy. Sięgam po wróżby od czasu do czasu, oczywiście nie po to, żeby zapytać, co mam zjeść na śniadanie, ale wtedy, kiedy muszę podjąć bardzo ważną decyzję życiową.

To właśnie w Anglii prężnie działa ruch wicca, przez niektórych traktowany jak religia. Powstają organizacje skupiające czarownice, organizowane są warsztaty, szkolenia i zjazdy.

- Miałam oficjalną legitymację czarownicy, ale po roku mi wygasła, bo nie opłaciłam składki - śmieje się Aneta. - Tak naprawdę każda z nas sama wybiera sobie drogę, którą chce iść. Można działać w grupie, ale można też wejść na Samotną Ścieżkę. I ja wybrałam to drugie.

Nawet w bardzo małych miejscowościach, na przykład w tej, gdzie mieszka Aneta, działają sklepy, w których każda czarownica znajdzie coś dla siebie: od ziół, przez amulety, kryształy, księgi, a na ciuchach skończywszy.

- Przez wieki wiele w życiu czarownic się zmieniło, ale moda została taka sama, czyli długa obszerna spódnica i płaszcz z kapturem - mówi nasza czarownica. - Co prawda wolę chodzić w spodniach, ale z okazji świąt zakładam długą spódnicę.

Święta są cztery: wiosenne, letnie, jesienne i zimowe, związane z przesileniami, z przechodzeniem dnia w noc i nocy w dzień. I wtedy właśnie Aneta zakłada długą spódnicę, wyciąga zza kaloryfera swoją miotłę (bo takową posiada) i jedzie na spotkanie czarownic.

Są wróżby, czytanie z kart, patrzenie w niebo. Szukają odpowiedzi na to, co będzie, patrzą w gwiazdy, wirują spódnice, padają zaklęcia. Świętowała także w Polsce. W Kędzierzynie-Koźlu, jest pozostałość kamiennego kręgu - nikt nie wie, skąd się wzięły stojące tam głazy, i właśnie tam odbywało się spotkanie. Brały w nim udział nie tylko czarownice. Chodziło o to, żeby cieszyć się z tego, co jest, było i będzie. Były tańce i śpiewy.

Żeby świętować, trzeba zrozumieć, co się świętuje. Ludzie postrzegają życie jak linię prostą z początkiem i końcem, a my mówimy o kole, o tym, że wszystko się powtarza.

Widzimy podobieństwo natury do życia człowieka. Przemijamy jak pory roku, a wszystko ma swoją przyczynę - mówi Aneta. - Koło z wpisanym równoramiennym krzyżem to jeden z naszych magicznych znaków.

Zaklęcie wychodzi z brzucha

Słowa mają magiczną moc, trzeba tylko wiedzieć, jak je wypowiadać. "Wesołych Świąt", "Dużo szczęścia", "Szczęśliwego Nowego Roku" to zaklęcia. Jest tylko jedno ale... Żeby miały moc sprawczą, osoba, która je wypowiada, musi wierzyć w to, co mówi, i naprawdę chcieć takie zaklęcie rzucić. I nad tym właśnie pracują czarownice.

- Trzeba te słowa wypowiadać z głębi siebie, z intencją. Intencja jest bardzo ważna. Zaklęcie powinno wychodzić z serca i brzucha. Tak, brzucha, bo przecież kiedy jesteśmy czymś podekscytowani, to mówimy, że mamy motyle w brzuchu i wypowiadając zaklęcie, te motyle trzeba obudzić. Ważny jest też umysł. Powinien świadomie wysyłać sygnały - tłumaczy czarownica. - Zamiast więc powiedzieć, "wszystkiego dobrego", powiedz "z całego serca życzę ci wszystkiego dobrego". Powiedz i uwierz w to, co mówisz.

Ten kij ma jednak dwa końce, bo przecież można też powiedzieć "Niech cię wszyscy diabli". To ciemna strona magii, ale żadna rozsądna czarownica po nią nie sięgnie. Rozsądna i przeszkolona w zakresie BHP. A BHP w tym przypadku to magiczna trójka.

- Wszystko, co robisz, wróci do ciebie z potrojoną siłą. Jeżeli więc rzucasz w kogoś czymś złym, to zło do ciebie wróci, ale kilka razy powiększone. Nie wiesz, z której strony cię dopadnie, ale wróci. Na szczęście dobro też wraca - mówi Aneta.

Moc ludzkiego umysłu jest wielka. Była kiedyś czarownica, która prawie trzy czwarte swojego życia poświęciła na to, żeby siłą umysłu wygiąć łyżeczkę. Ślęczała nad tym po kilka godzin dziennie, aż wreszcie jej się udało. Na oczach koleżanek, w trakcie jednego ze spotkań, łyżeczka zaczęła się giąć jak plastelina.

- Tylko pytam: po co wyginać łyżkę i poświęcać na to prawie całe życie? - mówi Aneta. - To już lepiej wykorzystać ten czas na pisanie książki. Jeżeli wyjdzie z tego coś ciekawego, to też będzie magia, bo przecież pomysł jakoś musiał się w naszej głowie narodzić, rozwinąć, musieliśmy znaleźć słowa, żeby to, co w głowie, opisać. Czyż to nie jest magia?

I tak już od wieków

Magia jest starsza niż religia, towarzyszy ludziom od zarania dziejów. Dzisiaj mamy DNA, cechy osobowe zapisane w kodzie genetycznym, a kiedyś był kalendarz astronomiczny - układ planet w chwili narodzenia człowieka determinował jego losy.

Dzisiaj mówimy o medycynie naturalnej, a przed wiekami życie ludzkie ratowały zioła. Podobno w ruinach spalonego w 1241 roku Opola archeolodzy znaleźli wiele pogańskich amuletów i tylko jeden krzyżyk. O czarownicach świat usłyszał dosyć późno, bo w późnym średniowieczu. To wtedy pojawiły się chodzące od wsi do wsi akuszerki.

Kobieta powinna była rodzić w bólach, a one przecież ten ból łagodziły. Starały się ulżyć cierpieniu, działały więc wbrew prawu. Zaczęły się prześladowania - opowiada Aneta.

W Starym Testamencie napisano: "Nie pozwolisz żyć czarownicy". W łacińskim przekładzie użyto słowa malefica, a więc złoczyńca rodzaju żeńskiego, łajdaczka, bezbożnica, niecnota. Na mocy tego prawa około dwóch milionów "czarownic" straciło życie.

W XIII wieku uznano, że czary to coś realnego i że macza w nich palce diabeł. Innocenty VIII w 1483 roku wydał bullę potępiającą czarowników obu płci. Dominikanie Heinrich Institoris i Jakob Sprenger pięć lat później przygotowali instrukcję dla inkwizytorów, podręcznik "Młot na czarownice". Można tam przeczytać, że 'Wszelkie czarostwo pochodzi od żądzy cielesnej, która u kobiet jest niespożyta". Zapłonęły stosy.

- Jest historia mówiąca o tym, że któregoś roku w zbożu pojawił się grzyb. Ludzie zjedli chleb z tego właśnie zboża, zmielonego razem z grzybem, co wywołało u nich halucynacje. Widzieli diabły, ogień piekielny, tańczyli. Potem, kiedy doszli do siebie, szukali sprawców swojego zachowania i znaleźli - w kobietach posługujących się ziołami - mówi Aneta.

Ostatni stos zapłonął w Europie w 1793 roku, ale wrogość ludzi wobec nieznanego nadal dawała o sobie znać. W 1926 roku człowiek skazany za napaść na czarownicę miał powiedzieć "Kryminał kryminałem, ale co pomogło, to pomogło".

Dzisiaj zwłaszcza w Anglii czarownice żyją otoczone powszechnym szacunkiem i przyjaźnią. Myślę, że dobrą robotę zrobił nam Harry Potter - mówi Aneta. - Nie trzeba się nas bać. Kochajcie czarownic, bo jest w każdym z was.

Podczas pisania tekstu korzystałam z magazynu "Esensja".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska