Szukamy doraźnego rozwiązania, które pomoże naszym firmom przetrwać ciężkie czasy - tłumaczy Jeremi Mordasewicz z Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych "Lewiatan".
Pomysł wygląda tak: przedsiębiorstwa które mają problemy finansowe zamiast zwalniać część załogi będą mogły obciąć ludziom etaty, na przykład o pół. Tym samym ich pensja zmniejszy się o połowę, ale taki na "wpół bezrobotny pracownik" nie zostanie jednak pozbawiony środków do życia.
Dodatkowe pieniądze zostaną mu wypłacone z Funduszu Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych. Na przykład osoby, które stracą 50 procent wypłaty, dostaną w formie rekompensaty 50 procent zasiłku dla bezrobotnych.
Zakład pracy zmniejszy w ten sposób koszty zatrudnienia, ale nie zwolni załogi. Państwo poniesie spore koszty, ale - zdaniem specjalistów - i tak dużo niższe, niż gdyby duża część załogi wylądowała na bruku.
- Kryzys jest przejściowy, teraz firmy muszą ciąć koszty, ale za niedługo sytuacja wróci do normy. Zakłady, które teraz zwolnią ludzi, później będą musiały ich znów szukać na rynku i ponosić z tego powodu niemałe nakłady. Staramy się tego uniknąć - dodaje Mordasewicz.
Pracodawcy wierzą, że uda im się znaleźć wspólny język w tej sprawie z pracownikami.
- Wydaje się, że to dobry pomysł - przyznaje Jan Kaniowski z Federacji Związków Zawodowych Pracowników Przemysłu Cukrowniczego.
Niedawno w Cukrowni Otmuchów zapowiedziano zwolnienie ponad setki osób. Do poniedziałku związkowcy nie chcą się na ten temat wypowiadać, mając nadzieję, że uda im się porozumieć z pracodawcą bez podwyższania napięcia wypowiedziami w prasie.
- Niemniej trzeba pracować nad takimi rozwiązaniami, jak to z tzw. "półbezrobociem". Chociaż wiemy, że od planów do ich realizacji jest jeszcze daleka droga - dodaje Kaniowski.
Rozmowa
Rozmowa
Muszą być gwarancje rządu - mówi Cecylia Gonet, szefowa opolskiej Solidarności:
- "Półbezrobocie" to dobry pomysł?
- Pamiętajmy, że na razie jest to tylko pomysł pracodawców. Z pracownikami nie był on uzgadniany. Dopiero będziemy na jego temat rozmawiali w komisji trójstronnej.
- Czego się po tych rozmowach spodziewacie?
- Gwarancji rządu, że pieniądze na ten cel się znajdą. Bo już nieraz słyszeliśmy zapewnienia, które nie miały pokrycia w rzeczywistości.
Tymczasem rozmowy na ten temat są już na ukończenia i niedługo propozycją takich rozwiązań ma się zająć rząd.
Już wiadomo jednak, że prawo takie nie obejmie zakładów, które miały problemy finansowe przed 1 lipca 2008 roku, kiedy sytuacja gospodarcza była dobra.
- Mamy tu na myśli m. in. stocznie, które nierentowne są od wielu lat - przyznaje Mordasewicz. - Chodzi o to, żeby takie prawo nie było wykorzystywane do innych celów, niż walka z kryzysem.
Warunków będzie więcej: z tego rozwiązania będzie można korzystać tylko przez pewien czas. Firma będzie musiała z góry określić, jak długo jej kłopoty finansowe mogą potrwać. Ten okres nie będzie pewnie dłuższy niż pół roku.
- Ponadto chcemy, by były to zakłady w których załoga nie domaga się w tym czasie podwyżek. Chodzi o to, że pracownicy muszą się zgodzić na pewne wyrzeczenia. Tylko wtedy będzie to uczciwy układ - kończy Jeremi Mordasewicz.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?