- Jesteśmy traktowani jak pasażerowie drugiej kategorii - denerwuje się Stanisław Stadnicki z Racławic Śląskich, który codziennie korzysta z pociągu relacji Nysa - Kędzierzyn-Koźle. Ostatnio nawet nie tyle korzysta, co usiłuje dojeżdżać nim do pracy w Prudniku. Z wątpliwym skutkiem.
- Kupiłem bilet miesięczny, a skorzystałem z niego chyba tylko piec razy - przyznaje. - Pociągi sie spóźniają, albo w ogóle ich nie ma. Szczytem bezczelności było wyproszenie już usadowionych podróżnych z wagonów. Dziwnym trafem w innych częściach Opolszczyzny takie rzeczy sie nie zdarzają. Czy nasz kurs jest jakiś gorszy?
Narzeka nie tylko Stadnicki, ale prawie wszyscy, którzy codziennie dojeżdżają do pracy i szkół. - Pracodawcy i nauczyciele juz wierzyć nie chcą, że ciągle się spóźniamy przez te pociągi - mówią.
W poniedziałek skarga na opolskiego przewoźnika poszła do urzędu marszałkowskiego. Andrzej Szwed, dyrtektor opolskiego zakładu Przewozy Regionalne tłumaczy, że kłopoty z kursami spowodowane są zimą i niekompletnym taborem.
Więcej w jutrzejszym (26 lutego) papierowym wydaniu nto.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?