Drapieżnik może wrócić do Mokrej

Krzysztof Strauchmann
Krzysztof Strauchmann
W Mokrej gospodarze przygotowują się na powrót drapieżnika. Niektórzy szykują w oborach pułapki, zakładają pętle ze stalowej linki.

Niektórzy mówią wprost: skoro służby państwowe do tej pory nie mogą złapać tej pumy, to my sobie z nią poradzimy sami. Myśliwska broń jest w pogotowiu...

- Niedobrze - komentuje krótko sołtys Mokrej Karol Biskup. - U nas nastroje się ostatnio uspokoiły, bo ludzie słyszeli, że puma pojawiła się w rejonie Głubczyc, Kędzierzyna-Koźla, Raciborza. Może miała w Mokrej dobrą zakąskę, że teraz chce wrócić?

Od czterech dni zwierzę polowało na pograniczu sąsiednich gmin Głogówek i Walce.

W czwartek widziano je w Twardawie. Zagryzione sarny znaleziono w piątek w Dobrej, w sobotę pod Głogówkiem, a wczoraj w południe we wsi Kromołów koło Walc.

Do Mokrej jest stąd kilkanaście kilometrów.

- Lekarz weterynarii potwierdził, że ślady na ciele sarny w Kromołowie zostawił najprawdopodobniej duży kot - mówi powiatowy inspektor weterynarii z Krapkowic Bogusław Krasowski.

- W tym miejscu myśliwi także prowadzą obserwację - zapewnia Stanisław Potoniec, kierownik wojewódzkiego sztabu kryzysowego.

W Mokrej pod Białą, gdzie drapieżnika odkryto po raz pierwszy, poszkodowanych jest czterech gospodarzy. Prawie połowa tych, którzy jeszcze prowadzą hodowlę zwierząt.

- Pierwsze dni po tym, jak drapieżnik zagryzł u nas 7 cieląt, mąż był bardzo zdenerwowany - opowiada Justyna Wilczyńska. - Zakładał dodatkowe zabezpieczenia na kojce zwierząt. W nocy wychodził z kolegami pilnować do obory, czy nic się nie dzieje. Teraz się uspokoił, odetchnął z ulgą, bo słyszeliśmy, że puma poszła dalej.

- Tej nocy, gdy zagryzła u nas tucznika, wejście od tyłu było otwarte. Teraz już dobrze je zamykamy - zapewnia Rafał Wilczyński. - Nic więcej nie możemy zrobić.
- Drzwi do obory są porządne, powinny wytrzymać napór drapieżnika - pokazuje Roman Gonsior.
- Drapieżnik może wrócić do Mokrej, gdzie miał przez dłuższy czas "dobrą stołówkę" - podejrzewa Henryk Ferster, dyrektor wojewódzkiego wydziału bezpieczeństwa. - Na wszelki wypadek sprawdzamy także ten rejon.

- Drapieżnik nie powinien atakować człowieka, chyba że sam poczuje się zagrożony. Wtedy może być bardzo niebezpieczny - przestrzega Henryk Ferster. - Nie wolno się do niego zbliżać.

Władze apelują o szybkie sygnalizowanie każdego śladu. Grupa złożona z szefa wojewódzkich służb i dyrektora zoo musi mieć czas, aby dojechać na miejsce z bronią usypiajacą.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska