Wrócił spór o aleje prowadzące do zamku w Mosznej

fot. Beata Szczerbaniewicz
fot. Beata Szczerbaniewicz
Wieś stoi za marszałkiem, a wójt za stadniną

Samorząd województwa - właściciel zamku wystąpił do gminy o przekazanie dwóch prowadzących do niego alei - dębowej i kasztanowej. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że jesienią ub.r. gmina podjęła uchwałę o daniu jednej z nich sąsiadującej z zabytkiem stadninie i to właśnie za gorącą namową marszałka.

- Musielibyśmy unieważnić tamtą uchwałę, ale dlaczego? - pyta Bronisław Kurpiela, wójt Strzeleczek. - Decyzja należy do radnych. Ja takiego rozwiązania nie popieram. Nagła zmiana stanowiska zarządu województwa jest dla mnie niezrozumiała.

Aleja dębowa prowadzi od głównej drogi wojewódzkiej do stadniny, kasztanowa przez jej środek do zamku. Stadnina korzysta z obydwu, a aleja kasztanowa jest zagrodzona.

Stadnina zabiegała o jej przejęcie od 2003 r. 5 lat temu prezes zawarła z wójtem porozumienie o zamianie działek i darowała gminie notarialnie ziemię w Racławiczkach. Jednak radni, gdy przyszło do głosowania w sprawie przekazania alei, nie chcieli jej oddać. Sprawa trafiła do sądu i wróciła przy okazji pertraktacji z urzędem marszałkowskim w sprawie terenu, gdzie ma stanąć nowy pawilon dla Centrum Terapii Nerwic. 6-hektarową działkę od Agencji Nieruchomości Rolnych do niedawna dzierżawiła stadnina.

- Zawarliśmy trójstronne porozumienie dżentelmeńskie - relacjonuje Magdalena Donimirska, prezes Stadniny Koni Moszna. - Ja zrezygnowałam z dzierżawy działki, choć umowę miałam zawartą na 20 lat. Gmina miała przekazać nam aleję, za którą dodatkowo, oprócz ziemi w Racławiczkach, zażądała działki w centrum Mosznej. Ja się wywiązałam z ustaleń, choć mogłam odwoływać się w nieskończoność. Teraz czuję się drugi raz oszukana.

Tymczasem marszałek Józef Sebesta twierdzi, że to Donimirska nie dotrzymała słowa, bo sprawa przejęcia ziemi od ANR się ślimaczy. - Aleja będzie nam potrzebna jako dojazd do luksusowego hotelu, który ma powstać po 2012 roku w zamku.
- Chcemy przywrócić historyczny układ komunikacyjny w Mosznej - mówi marszałek. - Nasze uzgodnienia dotyczyły szybkiego przekazania terenu, więc straciły rację bytu, bo sprawa ciągnie się prawie rok - mówi Sebesta.

O obie aleje rok temu zabiegała również rada sołecka Mosznej oraz tutejsza Grupa Społeczna Programu Odnowy Wsi. Tłumaczyli, że chcą je zagospodarować i otworzyć dla turystów. Rada gminy odmówiła im.

Dziś sołtys Krystyna Gąsior mówi, że jeśli wieś mogłaby wybierać między stadniną a zarządem województwa, to lepiej byłoby, by drogi wziął marszałek.

- Byliśmy przeciwni oddaniu alei stadninie, ale nikt naszego głosu nie wziął wtedy pod uwagę - mówi sołtys. - Województwo ma większe możliwości i chęci, aby zagospodarować tę drogę i odnowić. Liczymy na to, że otworzy bramy na oścież.
Decyzję podejmie rada gminy. Trudno przewidzieć, jaki będzie wynik głosowania, na pewno nie będzie jednomyślne.

- Nie widzę powodu, dla którego mielibyśmy zmienić zdanie, to niepoważne - mówi przewodniczący rady Walter Wieja. - Zawarliśmy porozumienie ze stadniną. Poza tym, jak ona ma funkcjonować, jeśli przez jej środek będzie biegła droga do zamku?

- Odmienne zdanie ma radny z Mosznej Artur Osikowski: - Będę głosował za tym, co jest dobre dla mojej wsi, czyli za przekazaniem dróg województwu - deklaruje. - Aleje są zaniedbane, wymagają rewitalizacji podobnie jak cały park, to kosztowna sprawa, a województwo będzie na to stać.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska