W miniony weekend w Walcach wystąpiły zespoły śpiewacze mniejszości niemieckiej

Krzysztof Ogiolda
Krzysztof Ogiolda
Na festiwalu w Walcach wystąpiło 7 chórów i 27 zespołów śpiewaczych mniejszości niemieckiej - więcej niż przed rokiem. Na scenie pojawiło się też więcej niż dawniej młodych wykonawców. To cieszy najbardziej.

Tłoczno było na tegorocznym Przeglądzie Chórów i Zespołów Śpiewaczych Mniejszości Niemieckiej na scenie, na widowni i w kuluarach gościnnego Gminnego Ośrodka Kultury w Walcach. Szczególne powody do radości mieli, oczywiście, laureaci.

- Myślę, że wygraliśmy, bo mieliśmy ambitny i najbardziej zróżnicowany repertuar - mówi Jan Groeger, kierownik chóru Bel Canto z Polskiej Cerekwi, laureata Grand Prix w sobotnim konkursie chórów. - W naszym śpiewaniu było miejsce i na patos, i na żart. Śpiewaliśmy czysto i brzmieliśmy dobrze.

Bel Canto występowało już w wielu miejscach, w tym roku m.in. także w Rzymie dla papieża. Ale sukces w Walcach jest dla nich bardzo ważny.

- Bo niełatwo przecież być prorokiem we własnym Heimacie - mówią.

Z sukcesu mogli się cieszyć także Agnieszka i Przemysław Ślusarczykowie. I to podwójnie, bo aż dwa prowadzone przez nich zespoły znalazły się w szpicy przeglądu. Kupskie Echo zdobyło Grand Prix w gronie zespołów, a Ligockie Wrzosy z Ligoty Prószkowskiej zajęły w tej klasyfikacji drugie miejsce.

- Muzyka, sztuka jest dla nas pasją - przyznaje Przemysław Ślusarczyk. - W Ligocie jest silna tradycja muzyczna, a członkowie zespołu niezwykle muzykalni. Tradycja podtrzymywania tożsamości małych ojczyzn jest tam bardzo żywa. Cieszymy się też, że zostaliśmy zaakceptowani przez zespół w Kup, który przejęliśmy, i wspaniale razem muzykujemy, z pasją.

Właśnie pasja i radość wspólnego śpiewania łączy wszystkie zespoły.

- Lubimy śpiewać i lubimy spotykać się razem - mówi Maria Czeczor, szefowa zespołu Frohsinn z Leśnicy, zdobywcy pierwszego miejsca. - Staramy się co roku przygotować jakiś repertuar tematyczny. Tym razem śpiewaliśmy o Dzikim Zachodzie. Są powody do radości, skoro mamy w zespole ośmioro wykonawców poniżej 16. roku życia. Wykonujemy wszystko - stare pieśni i zasłyszane w latach 70., z nut, z kaset i z płyt.

Zofia Kokott śpiewa w Opolskich Dziołchach z Antoniowa od 1969 roku, czyli tak długo, jak istnieje zespół. I wciąż sprawia jej to radość.

Dwanaście pań spotyka się raz lub dwa razy w tygodniu na trzygodzinnej próbie.

Śpiewają, pod kierownictwem Krystyny Buczek, po polsku, po niemiecku i po śląsku. Koniecznie w pięknych, specjalnie uszytych strojach. Dlaczego? Bo to prawdziwa przyjemność, okazja, by się oderwać od domowej codzienności i trochę gimnastyka. Bo jak człowiek pośpiewa od razu czuje się zdrowszy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska