Nie ma znaku i winnego. Co miesiąc z opolskich dróg znika 30-40 znaków

fot. Krzysztof Strauchmann
Bożena Klag: Byłam pewna, że mogę jechać, bo zgodnie z regułą prawej ręki miałam pierwszeństwo.
Bożena Klag: Byłam pewna, że mogę jechać, bo zgodnie z regułą prawej ręki miałam pierwszeństwo. fot. Krzysztof Strauchmann
Ludzie wywożą je na złom, niszczą albo po prostu zabierają na pamiątkę. Bez znaków nie da się bezpiecznie jeździć. Są już pierwsze ofiary.

Kadną je złomiarze, choć odkąd ceny złomy spadły takich przypadków jest mnij.. W czasie weekendów spustoszenie czyni młodzież wracająca z dyskotek. Wygina tablice, obraca, zamalowuje sprayem. Przerabia trójkę na ósemkę na znakach ograniczenia szybkości. Pod Brzegiem ktoś napis “stop" przerobił na “sto lat". Pod Prudnikiem jeden ze znaków posłużył jako tarcza strzelecka, pięciokrotnie go przestrzelono. Pod Nysą jeden z obywateli chciał z nich zrobić ogrodzenie. Tylko Wojewódzki Zarząd Dróg na uzupełnianie znaków drogowych wydaje miesięcznie ok. 5 tys. zł. Ale od strat gorsze jest zagrożenie dla kierowców.

Wie coś o tym Bożena Klag, która zderzyła się na skrzyżowaniu, z którego ktoś usunął znaki. Od dwóch lat nie może się doprosić odszkodowania za zniszczony wóz.

5 czerwca 2008 roku na krzyżówce obok wsi Ciesznów w gminie Głogówek jej audi zderzył się z mercedesem.

- Nie dostałam odszkodowania ani za samochód, ani za utratę zdrowia czy koszty leczenia - opowiada. - Firma ubezpieczeniowa napisała mi, że wypłaci odszkodowanie z polisy osoby uznanej prawomocnie za sprawcę wypadku. Tymczasem po dwóch latach procesów okazuje się, że winnego właściwie nie ma.
W dniu wypadku zabrakło tu dwóch znaków pokazujących pierwszeństwo przejazdu. Ukradli je prawdopodobnie nigdy nie złomiarze. Według zatwierdzonej urzędowo organizacji ruchu na skrzyżowaniu, główna droga prowadziła z Kazimierza i jechał nią Mariusz O. Ale według powołanego przez prokuraturę biegłego ds. wypadków drogowych, jeśli na skrzyżowaniu znaków nie ma, to wszystkie drogi są równorzędne a wtedy o pierwszeństwie przejazdu decyduje zasada “prawej ręki".

Biegły uznał, że prawidłowo jechała Bożena Klag. Prokurator oskarżył Mariusza A. o nie zachowanie ostrożności, nie ustąpienie pierwszeństwa i doprowadzenie do wypadku. Sąd podszedł do sprawy inaczej.

W pierwszym procesie uznał, że Mariusz A. wprawdzie popełnił zarzucany czyn, ale w stanie “usprawiedliwionej nieświadomości". Był przekonany, że może jechać szybko, bo był poza terenem zabudowanym, na drodze głównej. Mógł przypuszczać, że znak skradziono i to go usprawiedliwia. Po apelacji prudnicki sąd całkowicie uniewinnił Mariusza A.

Sąd uznał, że akty wandalizmu, niszczenie czy kradzież znaków nie mogą zmienić organizacji ruchu na drodze. Tak więc kierowca mercedesa nie naruszył zasad ani reguł ostrożności. Oboje kierowcy mieli obowiązek poruszać się zgodnie z urzędową organizacją ruchu, a nie zgodnie ze stanem na drodze. Sąd Okręgowy utrzymał wyrok.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska