Udawana choroba i zwolnienie lekarskie, czyli jak uciekamy od pracy!

sxc
W ubiegłym roku ZUS skontrolował w całym kraju 287,5 tys. zwolnień lekarskich. Uznał, że co ósma osoba nie miała do nich prawa
W ubiegłym roku ZUS skontrolował w całym kraju 287,5 tys. zwolnień lekarskich. Uznał, że co ósma osoba nie miała do nich prawa sxc
Pracownicy opolskiej firmy, zwiedzając Budapeszt, spotkali na moście Gellerta całującą się parę. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że rozpoznali w niej swoich współpracowników, którzy powinni być w tym czasie na zwolnieniu lekarskim.

Pewna Opolanka pojechała na wczasy do Turcji, zadzwoniła stamtąd do swojego lekarza i poprosiła o wypisanie chorobowego - opowiada Agnieszka Granatowska, rzecznik prasowy oddziału ZUS w Opolu. - Spełnił jej życzenie, ale oszustwo się wydało i sprawa trafiła do sądu.

Z kolei mężczyzna, który był zatrudniony w dwóch firmach, w tym samym czasie w jednej pobierał zasiłek chorobowy, a w drugiej jakby nigdy nic pracował. Do czasu. Musiał zwrócić pobrany zasiłek.

W ubiegłym roku ZUS skontrolował w całym kraju 287,5 tys. zwolnień lekarskich. Uznał, że co ósma osoba nie miała do nich prawa. Dzięki temu zaoszczędził 7,2 mln zł. ZUS sprawdzał też, czy zwolnienia nie są wykorzystywane przez rzekomo chorych po to, by np. pojechać na wycieczkę, zrobić remont w mieszkaniu czy porządki na działce. Takich kontroli odbyło się 95,7 tys. W ich efekcie wstrzymano zasiłek 3402 osobom - na kwotę 5,7 mln zł. Na Opolszczyźnie skontrolowaliśmy w minionym roku 12 997 zaświadczeń lekarskich, z czego zostało zakwestionowanych 990 - wylicza Agnieszka Granatowska. - Gdy przyjęliśmy kryterium, czy Opolanie wykorzystywali je właściwie, to na 1157 osób prawo do zasiłku straciło siedemnaście. Łącznie dało to 370 dni i przyniosło ponad 16 tys. zł oszczędności.

- Nie można więc powiedzieć, żeby Opolanie nagminnie nadużywali zwolnień lekarskich - twierdzi Henryk Kowalczyk, naczelnik wydziału zasiłków oddziału ZUS w Opolu. - Nasi jednak szanują pracę. Nieraz obserwujemy, że ludzie boją się zostać w domu, nawet mimo fatalnego samopoczucia. Nie chcą podpaść szefowi. Wiadomo też, że pensja jest wtedy okrojona. To wszystko powoduje, że coraz więcej osób przechodzi na rentę, bo zaczyna się leczyć zbyt późno, gdy choroba już się rozwinie. Ale do oszustw czy symulowania chorób i tak dochodzi. Dlatego kontroli nie unikniemy.

Pewna kobieta dostała zwolnienie z powodu podejrzenia wstrząsu mózgu. Miała leżeć w łóżku, istniało ryzyko powikłań. - Ale ta pani do zaleceń lekarza się nie dostosowała, tylko pojechała na dwutygodniową wycieczkę zakładową do Włoch - opowiada kontrolerka z opolskiego ZUS-u. - Pewnie nigdy by się to nie wydało, gdyby kobieta nie skłóciła się potem ze swoim pracodawcą. Dopiero wtedy, pewnie w ramach zemsty, dowiedzieliśmy się o jej nadużyciu ze zwolnieniem.

Pracownikom bardziej się opłaca pójść na chorobowe, niż przejść na zasiłek dla bezrobotnych. Dlatego jeśli w regionie jest likwidowany większy zakład, do ZUS trafia od razu lawina zwolnień. - Zdarzają się też sytuacje, że kierownik zleca podwładnemu pracę w godzinach nadliczbowych, a ten na drugi dzień przynosi zwolnienie - opowiada kontrolerka. - Mieliśmy rekordzistę, mistrza w korzystaniu ze zwolnień. Pracował dwa miesiące, po czym przez 180 dni chorował, znowu popracował, ponownie szedł na zwolnienie, aż w końcu proceder ukrócił ZUS.

Kontroler ZUS - u niczym szpieg
Za pierwsze 33 dni chorobowego płaci zakład pracy, później ZUS. W zasadzie płacimy my wszyscy, bo co miesiąc każdemu z nas potrącają od każdego zarobionego tysiąca blisko 50 zł składki na zasiłek chorobowy. Dlatego teoretycznie nam wszystkim powinno zależeć, żeby z L-4 (nazwa ta funkcjonuje już tylko w języku potocznym) korzystały osoby faktycznie chore. Jak wynika z badań CBOS z 2008 r., Polacy bardzo źle oceniają lewe zwolnienia. Społeczna dezaprobata nie przekłada się jednak na rzeczywiste działania. Bowiem osoby "chorowite" traktuje się zwykle pobłażliwie, a czasem z podziwem, że tak świetnie sobie radzą, bo zawsze podupadają na zdrowiu akurat wtedy, gdy kończy im się urlop, zaczyna się rok szkolny (a mają w domu ucznia i trzeba go wyprawić) lub zbliżają się święta (wypada umyć okna). Przede wszystkim w trakcie pobierania zasiłku chorobowego można nie tylko zafundować sobie dodatkowy wypoczynek, wykafelkować łazienkę czy pomalować płot koło domu, ale też zwielokrotnić miesięczne wynagrodzenie.

- Wchodzimy do salonu fryzjerskiego, a tu jego właścicielka stoi przy lustrze i czesze klientkę, choć oficjalnie przebywa na zwolnieniu lekarskim - opowiada kontrolerka z opolskiego ZUS-u. - Często się zdarza, że wkraczamy do zakładu, a kierownik czy dyrektor, choć powinien leżeć w łóżku, siedzi za biurkiem. Próbuje się tłumaczyć, że wstąpił tylko na chwilę, że chciał jedynie doglądnąć pracowników...

Udowodnienie, że ktoś nieuczciwie korzysta z chorobowego, nie zawsze jest jednak proste. Dlatego kontroler musi się czasem wcielić w rolę detektywa i odgrywać sceny niczym z filmu. - Wchodzę do sklepu. Wiem, że jego właściciel, który w tym czasie korzysta z chorobowego, stoi za ladą, ale od razu się nie ujawniam - zdradza kontrolerka. - Robię to dopiero wtedy, gdy poproszę o jakąś rzecz i on mi ją poda, zdejmie z półki, położy na ladzie. Bo wtedy osoba kontrolowana już się nie wykręci, że znalazła się za ladą przypadkowo.

Podobnie przebiegają kontrole np. w warsztatach samochodowych. Nieraz pracownik ZUS zastaje "chorego", jak wychodzi spod samochodu, który właśnie naprawiał. Dlatego ZUS-u z powodu tych metod (choć niby wiemy, że ściga nieuczciwe osoby) nikt nie lubi. A jak ktoś kontrolera przechytrzy, tym lepiej.
- To nie jest tak, że my chcemy tylko ludzi gnębić - zapewnia naczelnik wydziału zasiłków. - Każdy przypadek jest rozpatrywany indywidualnie. Każdy może się odwołać od decyzji ZUS-u do sądu. Lekarz, wypisując pacjentowi zwolnienie, nie ma pewności, jak zareaguje on na leczenie. Jeden potrzebuje na to samo schorzenie tydzień, a drugi 3 tygodnie, by dojść do siebie. Jeśli lekarz orzecznik ZUS-u stwierdzi, że pacjent w momencie badania jest już zdrowy, to nie oznacza, że podważa wcześniejsze zwolnienie. Tylko że badany może już wrócić do pracy.

Najlepiej udawać ból korzonków
- Jak mi się nie chce pracować, to idę rano do lekarza i mówię, że przez całą noc bolał mnie brzuch - zwierza się Ania, pracownica banku. - Zawsze skutkuje. Ostatnio dostałam 3 dni zwolnienia z zaleceniem, żebym potem przyszła na kontrolę. Jest szereg chorób, które można łatwo udawać. Należy do nich np. zapalenie korzonków, bo jak lekarz ma udowodnić, że cię nie bolą? To samo dotyczy różnych neurologicznych schorzeń. By zwolnienie mieć jak w banku, wystarczy poczytać encyklopedię zdrowia. Wśród symulantow modna jest depresja. Zwłaszcza że na to nie trzeba leżeć. Mnóstwo rad można znaleźć w internecie. Pamiętajmy jednak, że wiedzą też o nich lekarze i kontrolerzy ZUS-u. "Polecam zjedzenie surowego ziemniaka lub kilka łyżeczek proszku do pieczenia i gorączka jest jak na zawołanie" - radzi jakiś internatuta. Ktoś jednak od razu ostrzega, że może się to również skończyć biegunką i torsjami. Inne porady na sztuczne wywołanie przeziębienia to: nasmarowanie oczu sztyftem do nosa lub gąbką nasączoną miętą. Wywołuje to efekt łzawienia. Żeby wyglądać, jakby się miało wysypkę, należy... biczować całe ciało gałązkami świerku. Takich porad na forach internetowych są setki.

Co jakiś czas wybuchają afery z powodu wypisywania zwolnień lekarskich za pieniądze. Częściej jednak pacjenci próbują wymusić na lekarzu L-4.
Jak człowiek ma opinię, że jest dokładny i uczciwy, to żaden pacjent sobie na to nie pozwoli - odpowiada Danuta Rawicka, lekarz rodzinny i specjalista chorób wewnętrznych z ZOZ-u "Zaodrze" w Opolu (w 2009 zwyciężczyni w plebiscycie nto na Lekarza Roku). - Jestem znana z tego, że każdego chorego wnikliwie diagnozuję, więc żaden taki "numer" u mnie nie przejdzie. A jak miałam jakieś wątpliwości, to kierowałam wtedy pacjenta na konsultację do odpowiedniego specjalisty. Raz tylko przyszedł nie znany mi pacjent i próbował coś kombinować, powoływał się na kogoś... Ale krótko i zdecydowanie go odprawiłam. Już się więcej nie pojawił.
Doktor Mirosław Małowski z opolskiej Przychodni "Polimed" dodaje: - Jeśli pacjent przychodzi i mówi, że się źle czuje, to ja mu wierzę. Dlaczego mam z góry zakładać, że chce mnie oszukać?

Ciąża to nie choroba
Zakłady, które zatrudniają więcej niż 20 osób, mogą same skontrolować chorych pracowników w domu. Jeśli liczą ich mniej, mogą o to poprosić ZUS. Zakłady jednak oficjalnie nie chcą się do takich kontroli przyznawać, ani tym bardziej ujawniać ich wyników. - My nie chodzimy sprawdzać naszych pracowników, bo nie ma takiej potrzeby - mówi Elżbieta Drozd, kierownik działu personalnego Przedsiębiorstwa Wyrobów Cukierniczych "Odra" w Brzegu. - Jeśli pracodawca dobrze płaci, nie zwalnia, dobrze traktuje swoich podwładnych, to oni nie muszą kombinować, uciekać na zwolnienia. Z kolei jak jest sezon grypowy, to przecież nie będziemy ludzi ścigać z powodu kataru. Jak są przeziębieni, to tym bardziej powinni zostać w domu. Produkujemy przecież żywność.

Dużo kontrowersji wzbudzają zwolnienia lekarskie dostarczane przez kobiety w ciąży. ZUS kontrolował ostatnio taki przypadek: osoba prowadząca działalność gospodarczą zatrudniła (po znajomości)kobietę będącą już w 8. miesiącu ciąży. Ta przepracowała 30 dni, po czym poszła na zwolnienie lekarskie, a następnie na zasiłek macierzyński. Wpłynęła za nią składka w wysokości 90 zł, a z tytułu zasiłku mogła potem łącznie pobrać 8,5 tys. zł.
- Proponuję wnikliwszą kontrolę L-4 wystawianych z powodu ciąży, bo w 100 proc. pochodzą z prywatnych gabinetów, co uważam za skandal - twierdzi właścicielka dużej firmy, pragnąca zachować anonimowość. - Mam 4 takie pracownice. Ani jedna z nich nie była w przychodni w gabinecie ginekologicznym i każda rozchorowała się w momencie ujrzenia na teście ciążowym 2 kreseczek. Tak jakby ciąża była chorobą. Natomiast gdy u mnie zaczął się poważny problem z kręgosłupem, to dostałam L-4 tylko na 5 dni, a zastrzyki i to dwa razy dziennie miałam brać przez 10 dni. Czy to nie paradoks? Usłyszałam od lekarza, że za mnie ma kto pracować, a sprawy związane z działalnością zakładu mogę załatwiać przez telefon.

- Jak można ciężarnej nie dać zwolnienia, gdy o nie prosi? - zadaje z kolei pytanie opolski ginekolog.
Jak twierdzi naczelnik wydziału zasiłków opolskiego ZUS, np. w Czechach to, czy zwolnienie jest prawidłowo wykorzystywane, sprawadza lekarz, który je wystawił. - On już na tym druku zaznacza, w jakim czasie pacjent powinien być w domu, bo wtedy powinien spodziewać się wizyty - dodaje Henryk Kowalczyk. - Wypisuje konkretne godziny. W Szwajcarii i Austrii jest podobnie.
U nas lekarze i bez tego narzekają na nadmiar pracy. Dlatego na razie kontrolerzy ZUS-u mają robotę zapewnioną.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska