Ranking strażników miejskich w Nysie, Paczkowie i Głuchołazach. Wypisują mandaty, aby awansować

Klaudia Bochenek
W Nysie za picie w miejscach publicznych jest mandat na bank. Nie jest on najwyżej premiowany,  za to często wypisywany. Ilość przechodzi w jakość...
W Nysie za picie w miejscach publicznych jest mandat na bank. Nie jest on najwyżej premiowany, za to często wypisywany. Ilość przechodzi w jakość...
Pozycja uzależniona jest od liczby zdobytych punktów. Tych z kolei można nałapać poprzez m.in. wystawianie mandatów, pouczenia, upomnienia czy skierowanie wniosków do sądu grodzkiego.

Zrobił się tutaj istny wyścig szczurów - irytuje się część nyskich strażników miejskich. - Każdy przychodzi do pracy z nastawieniem nałożenia jak największej liczby mandatów. To na pewno niemoralne, a być może również niezgodne z prawem.

Robią tak, żeby nie znaleźć się na szarym końcu listy komendanta Grzegorza Smolenia, autora obowiązującego od pięciu lat regulaminu.

Zgodnie z jego głównymi założeniami wprowadzony został tzw. ranking strażników miejskich. Pozycja na liście uzależniona jest ściśle od liczby zdobytych punktów, a tych z kolei można nałapać poprzez wystawianie mandatów, pouczenia, upomnienia, skierowanie wniosków do sądu grodzkiego, przyłapanie sprawcy przestępstwa na gorącym uczynku oraz za cała masę innych służbowych powinności, których konsekwencją ma być zaprowadzenie w gminie ładu i porządku.

- Czepiają się wszystkiego na każdym kroku i za byle co lepią mandaty - mówi o strażnikach pan Edward z Nysy. - Doszło do tego, że na widok strażników niektórzy sztywnieją ze strachu. Bo przecież na każdego można znaleźć jakiś paragraf.

Ale pani Maria jest zadowolona: - Gonią pijaczków i bałaganiarzy - mówi.
Władze Nysy uważają, że dzięki rankingowi zwiększyła się skuteczność funkcjonariuszy i widoczne są efekty ich pracy. Że system działa, dowodzi zainteresowanie straży miejskiej w innych gminach. Niektóre, jak Paczków czy Głuchołazy, wdrożyły go również u siebie.

- To nie jest tak, że strażnicy wystawiają mandaty bez powodu, byle nałapać jak najwięcej punktów - przekonuje Artur Pieczarka, rzecznik prasowy nyskiego magistratu. - Chodzi o to, by mieć oczy i uszy szeroko otwarte i jak najczęściej reagować. Zresztą mandat nie jest akurat najlepiej premiowany...
Istotnie - najwięcej, bo aż 10 punktów można zarobić np. za złapanie wypalacza traw na gorącym uczynku. Przy czym sprawca przekazywany jest wówczas w ręce policji i strażnik nie dostaje żadnego mandatu. - Można zatem przez cały miesiąc nie nałożyć żadnej kary, a dostać największą premię - stwierdza Grzegorz Smoleń.

Albo nie dostać premii wcale. To nowy przepis dołączony do regulaminu. Na jego podstawie tych strażników, którzy słabo się "wykazują", komendant ma prawo w ogóle nie nagrodzić. Od momentu wprowadzenia tego zapisu u niektórych funkcjonariuszy liczba punktów zaczęła się podwajać, a nawet potrajać.

Krzysztofowi Maślakowi, zastępcy komendanta straży miejskiej w Opolu, nie podoba się ranking Smolenia. - My mamy pomagać społeczeństwu, a nie stosować represje - podkreśla Maślak. - Rywalizacja wymusza pewne działania, a my mamy przecież tylko pilnować porządku...

Policja też jest na nie. Kilka lat temu w szeregach mundurowych funkcjonował podobny ranking, ale szybko z niego zrezygnowano. - Dochodziło do niezdrowej rywalizacji, dziwnych sytuacji i kolekcjonowania mandatów - mówi Zbigniew Hazik, naczelnik wydziału prewencji w komendzie powiatowej nyskiej policji. - A przecież nie o to w tym wszystkim chodzi...

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska