Lokalne podtopienia w Korfantowie

- Opady i wezbrane rzeki to jedno, ale inna sprawa, że niektórzy gospodarze zasypują rowy i urządzenia melioracyjne, a później dziwią się, że woda nie ma którędy spływać z pól - irytuje się burmistrz korfantowskiej gminy Zdzisław Martyna, który przez cały weekend walczy z lokalnymi podtopieniami.

Dzisiaj strażacy mieli pełne ręce roboty w Jegielnicy, gdzie lokalna rzeczka wystąpiła z brzegów i wdarła się ludziom na obejścia gospodarstw oraz do piwnic. Strat na razie nie oszacowano, bo wypompowana woda w każdej chwili może się cofnąć, ale już teraz rolnicy utyskują, że będą mieli spore straty w uprawach.

Ale nie tylko Jegielnicę podtopiło. Workami z piaskiem obłożono kilka innych miejscowości m.in. Rzymkowice i Kuźnie Ligocką, gdzie woda również podeszła niebezpiecznie blisko pod zabudowania. Równiż w samym Korfantowie przy ul. Krótkiej strażacy mieli co robić, gdyż tam woda dostała się do piwnicy jednego z gospodarstw.

- We Włostowej również może być nieciekawie jak woda zacznie cofać się z pól - mówi Martyna. - W innych miejscowościach jest podobnie. No ale trudno się dziwić skoro jeden z rolników zaorał kawałek rowu na swoim polu, inny w jego miejscu wybudował garaż...

Zdaniem burmistrza powodem lokalnych podtopień jest właśnie niedrożność systemów melioracyjnych, a tych korfantowska gmina ma najwięcej w całym powiecie nyskim, bo aż 280 kilometrów. - Na konserwację i pogłębianie pieniędzy nikt nie ma, inny dla wygody zasypie, a póxniej jak ulewy przychodzą, to w gminie szukają winnych - mówi Martyna. - Z takim podejściem to my tu wszyscy niedługo pływać będziemy...

Martyna ma jednak nadzieję na poprawę sytuacji. Juz wstępnie umówił sie ze starostą na spotkanie, w którym wezmą udział równiez przedstawiciele zarządu dróg. Burmistrz chciałby bowiem aby cześć samorządowych pieniędzy przeznaczyć na utrzymanie rowów melioracyjnych. Albo chociaż aby administrowane były przez jednostki odpowiedzialne, które przynajmniej nie będą ich bezmyślnie zasypywać.