Niepełnosprawni z Brzegu rozpoczęli wypoczynek nad Jeziorem Dominickim

fot. Jarosław Staśkiewicz
Dla Grażyny Biśto (z lewej), Małgorzaty Mindur i Krzysztofa Baranowskiego tegoroczny turnus to już druga taka wyprawa.
Dla Grażyny Biśto (z lewej), Małgorzaty Mindur i Krzysztofa Baranowskiego tegoroczny turnus to już druga taka wyprawa. fot. Jarosław Staśkiewicz
Dwutygodniowy turnus rehabilitacyjny ma bogaty program. Uczestnicy pływają m. in. kajakami.

Osiemdziesiąt osób jest już w Boszkowie pod Lesznem. Podopieczni Warsztatów Terapii Zajęciowej i Brzeskiego Stowarzyszenia Chorych na Stwardnienie Rozsiane (BSSM) już po raz drugi mają okazję przeżyć prawdziwą przygodę na wodzie.

- Po takim wysiłku bolą trochę ręce i kręgosłupy, a na dłoniach robią się odciski - przypominają sobie pierwszą wyprawę Grażyna Biśto i Małgorzata Mindur. - Ale jest baaardzo fajnie. - Zależy nam na rozruszaniu ludzi, to też jest ważna forma rehabilitacji - podkreśla Robert Hejman, prezes BSSM, który sam od lat zmaga się z chorobą, ale energii i nowych pomysłów ma za trzech zdrowych.

Kajaki to też jego pomysł. Najpierw trzeba było znaleźć pieniądze na sprzęt pływający, potem go odpowiednio przygotować i wreszcie nauczyć niepełnosprawnych poruszania się na wodzie. - Rok temu pojechaliśmy do Boszkowa po raz pierwszy - wspomina Hejman.

- Urządzaliśmy spływy kajakowe po jeziorze dominickim na przemian z wycieczkami autobusowymi po szlaku cystersów. Tamta wyprawa była i krótsza, i mniej liczna. Teraz powinno być jeszcze ciekawiej. - Bardzo fajny był festiwal muzyczny w Boszkowie (jeden z największych w Polsce festiwali muzyki klubowej - przyp. red.), który oglądaliśmy od strony wody - opowiada Łukasz Kolbusz.

- Zwiedzaliśmy też stadninę koni i kościoły. - A na wodzie nie zaliczyliśmy żadnej wywrotki - dodawała Grażyna Biśto.

Wśród uczestników tegorocznej wyprawy jest Sebastian Dec, który jeździ na wózku inwalidzkim. - Nigdy w życiu na niczym nie pływałem i to będzie dla mnie duże przeżycie - mówi z lekkim niepokojem. w głosie.

Może być jednak spokojny, bo niepełnosprawni wodniacy oprócz obowiązkowych kapoków, są też ubezpieczani przez swoich opiekunów. - Na turnus jadą rodzice, opiekunowie ze stowarzyszenia i warsztatów, są też wolontariusze, którzy będą cały czas służyć pomocą - wymienia Hejman, który sam ma uprawnienia motorowodniaka.

- Płynie z nami też ratownik i instruktor żeglarstwa Waldemar Ziobrowski, mamy łodzie motorowe, więc wyprawa jest naprawdę dobrze zabezpieczona.

Nie ruszyli na nią z marszu - podczas weekendów organizują też krótsze wypady na Nysę Kłodzką, Stobrawę czy Wartę, a wsiadanie i wysiadanie z kajaków czy ich wodowanie przećwiczyli na wydzierżawionym przez BSSM stawie przy ul. Włościańskiej w Brzegu.

- Niektórzy z podopiecznych, szczególnie ci z niedowładem rąk nie są w stanie pływać samodzielnie. Ich po prostu przewozimy Siadają łodziami - mówi szef stowarzyszenia.

W tym roku turnus będzie trwał aż dwa tygodnie, m.in. dzięki pomocy sponsorów: Urzędu Miasta w Brzegu, brzeskiego starostwa i Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie. - W ten sposób zgromadziliśmy prawie połowę potrzebnych funduszy, bo cała wyprawa kosztuje nas około 60 tys. złotych.

Część tych kosztów pokrywamy z pieniędzy stowarzyszenia, a częściową odpłatność ponoszą uczestnicy - wyjaśnia Robert Hejman. - Staramy się obniżać koszty. Dlatego mieszkamy na kempingu, a posiłki przygotowujemy we własnym zakresie.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska