Absurd. Wziąłeś dopalacz? Możesz wsiąść za kółko!

Fot. Witold Chojnacki
Fot. Witold Chojnacki
Po naszych drogach jeżdżą kierowcy pod wpływem środków działających jak narkotyki. I nie łamią prawa. Ale nawet gdyby łamali, to policja nie ma testów do wykrywania takich prochów.

O problemie dopalaczy mówi się od ponad dwóch lat. Wtedy, jak grzyby po deszczu, w całym kraju, w tym także na Opolszczyźnie zaczęły powstawać sklepy oferujące środki działające jak narkotyki.

Można je kupować i zażywać, bo nie ma ich na liście środków psychotropowych i odurzających w ustawie o przeciwdziałaniu narkomanii. Powód jest banalny: chemiczne nowinki wyprzedzają skostniałe prawo.

- To tak, jak z dopingiem - mówi prof. Piotr Wieczorek, chemik i prorektor ds. nauki Uniwersytetu Opolskiego. - Jak tylko zakażą jednego środka, natychmiast pojawia się inny o podobnym działaniu.

I tu pojawia się problem. Co z kierowcami, którzy otumanieni dopalaczami siadają do samochodów i stwarzają takie samo zagrożenie jak pijacy za kółkiem? - Właściwie nic.

Bo nie dysponujemy żadnymi narzędziami do tego, aby taki dopalacz wykryć - mówi Jacek Zamorowski, naczelnik Wydziału Ruchu Drogowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Opolu.

- Żaden alko- czy narkotest nie wykryje dopalacza. Policja jest pewna, że po naszych drogach jeżdżą kierowcy pod wpływem dopalaczy.

- Bo skoro jeżdżą po alkoholu i narkotykach, dlaczego nie mieliby jeździć po dopalaczach? - pyta Zamorowski. - Przecież jest bardzo duży popyt na te produkty, skoro powstają kolejne sklepy.

Nie ma natomiast szans, aby w najbliższym czasie w rękach policji znalazły się "dopalaczotesty". W tej sytuacji policjantom byłoby łatwiej, gdyby w Polsce zacząć stosować amerykańskie metody, tzw. manualne.

- Tam sprawę załatwiono bardzo prosto - wyjaśnia Jacek Zamorowski. - Karze się kierowców lub chociaż zabrania im dalszej jazdy, gdy któryś nie potrafi wykonać najprostszych czynności jak przejście po linii prostej czy wykonanie tzw. jaskółki.

Zdaniem prof. Wieczorka, testy na dopalacze trzeba opracować, ale... - Ale trzeba byłoby też stale monitorować pojawiające się na rynku nowe - podkreśla naukowiec. - Potrzebne są też zmiany w prawie, bo po co komu testy na legalne środki?

Rzecz bowiem w tym, że jazda po legalnych dopalaczach nie jest zabroniona. Sprawę mógłby załatwić zapis w kodeksie drogowym, że grzywną lub pozbawieniem prawa jazdy można ukarać kierowcę prowadzącego "po spożyciu alkoholu lub innego środka odurzającego". Ale póki co, nikt o tym nie myślał.

- Najprościej jednak zakazać tego typu środków i już! - dodaje naczelnik opolskiej drogówki. W Sejmie trwają prace nad nowelizacją ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii.

Na razie zamiast sprzedaży dopalaczy zabronione jest reklamowanie ich przy użyciu symboli kojarzonych z substancjami o działaniu psychotropowych czy odurzającym.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska