CeZik: Już nie śpiewam wspak

Katarzyna Kownacka
Rozmowa z Cezarym Nowakiem, znanym ze śpiewania piosenek od tyłu u Szymona Majewskiego i gwiazdą YouTube, która podbija wirtualny świat klipami.
- Potrafiłbyś zaśpiewać od tyłu taki nasz opolski folkowy kawałek "Te opolskie dziołchy"?
- Nie, bo nie znam tej piosenki.

- A wszystkie, które znasz, potrafiłbyś wykonać ot tak?
- Ot tak oczywiście nie. Musiałbym je najpierw opracować.


- Odkąd nie ma mnie w programie Szymon Majewski Show, już tego praktycznie nie robię. Przejadło się. Ale kiedy było trzeba wykonywać co tydzień inny utwór, to nagrywałem piosenkę w swoim wykonaniu, słuchałem jej setki razy i zapisywałem wstecz każdy dźwięk i każdą sylabę. Potem składałem to w całość, nagrywałem próbnie, śpiewając od tyłu z kartki według fonetycznych zapisów i sprawdzałem, czy wszystko jest okay. A na koniec uczyłem się kawałka na pamięć.

- Długo trwała ta procedura?
- Różnie, w zależności od utworu. Czasem trzy dni, czasem więcej. W każdym razie musiałem się wyrobić w tydzień - do nagrania kolejnego odcinka programu.

- Studiowałeś, pracując dla TVN-u. Dawałeś radę, przygotowując swój występ tylko popołudniami, po zajęciach?
- Jakoś się udawało, choć czasem - kiedy piosenka nie była najłatwiejsza, uczyłem się jej też na przykład w trakcie wykładów… Oczywiście tak, żeby ich nie zakłócać.

- A dlaczego już nie śpiewasz u Szymona?
- Po prostu wyczerpała się idea. Wszystko stało się przewidywalne i powtarzalne, więc zrezygnowaliśmy. Ale przygoda była fajna.

- Nikt nie próbował cię przejąć z rynku i zatrudniać do takiego śpiewania?
- Propozycje były i są. Piszą do mnie ludzie i proszą, żebym wystąpił na imprezach firmowych, integracyjnych i tym podobnych. Odmawiam, bo nie chciałbym tego robić na stałe. To był po prostu ciekawy epizod.

- To co teraz robisz?
- Obroniłem właśnie dyplom z automatyki i robotyki na Politechnice Śląskiej w Gliwicach.

- Kierunek dość daleki od muzyki, zwłaszcza tej wykonywanej na wspak…
- O to chodziło. Wybrałem tak zwany kierunek z przyszłością. Może to smutne, ale praktyczne. Chciałbym po prostu mieć co włożyć do garnka w dorosłym życiu.

- Powiedz jeszcze, jak wpadłeś na robienie tych piosenek?
- Nie był to mój pomysł. Podpatrzyłem go na amerykańskim YouTubie, gdzie robił to pewien koleś. Posłuchałem i stwierdziłem, że może to być niezła zabawa i warto spróbować. Filmik znalazłem w kwietniu ubiegłego roku, a mój pierwszy klip powstał już w czerwcu. Zamieściłem go na naszym YouTubie, ktoś go znalazł w sieci, podesłał do Szymona Majewskiego i tak poszło.

- Na YouTubie można też znaleźć inne twoje nagrania, na przykład klipy Szajki CeZika, czyli twojego zespołu, w którym jednocześnie grasz na perkusji, gitarze, wykonujesz chórki i śpiewasz główny głos. I to wszystko robisz sam, tylko… w sześciu albo siedmiu okienkach filmowych! Na ilu instrumentach grasz?
- Tak naprawdę tylko na gitarze. Na perkusji tyle o ile. A to, że na niej gram w miarę dobrze, to tylko złudzenie - masz sześć plansz z obrazem i nie śledzisz mocno tylko perkusisty czy tylko basisty. Więc nie widać, że trochę ściemniam. Przynajmniej nie bardzo. Patrzysz na całość i to ona robi wrażenie.

- A jak powstają te klipy?
- Każdą swoją rolę nagrywam osobno, najpierw jako szkic. Sprawdzam, czy jest w miarę równo zagrana i zaśpiewana, w razie czego się poprawiam, a potem je nagrywam już na dobre i dokładnie ze sobą zestawiam. To samo trzeba zrobić z dźwiękiem.

- Znów zapytam: ile to trwa?
- Nagranie jednego z ostatnich klipów - o krokodylu, inspirowanego filmikiem popularnym na YouTubie, zajęło mi jeden dzień. Z montażem dwa, może trzy. Z Szajką nie było tak gładko. Robiłem ją ze dwa miesiące. Oczywiście nie non stop. Podchodziłem do niej, odstawiałem, znów wracałem.

- Tak jak wiązankę piosenek śpiewanych od tyłu? Czasem z przekleństwem na ustach?<
- Bywało i tak.

- Swoją drogą - efekty towarzyszące tej wiązance, czyli sekwencja z rozrzucaniem w rytm śpiewanej wspak piosenki kart, zdmuchiwaniem świeczek czy przebijaniem baloników, wymagała pewnie tygodni ćwiczeń.
- To prawda, długo nad tym siedziałem. Tylko samo nagranie - bez opracowania tekstów, melodii, wymyślania scenariusza klipu i zgromadzenia rekwizytów - trwało bodaj dwa tygodnie. Tak się przy tym zmęczyłem, że bałaganu po tych efektach nie chciało mi się sprzątać ze dwa miesiące.

- Kolejny twój pomysł to na przykład zestaw czterech chwytów na gitarę, dzięki którym można zagrać kilkanaście romantycznych piosenek i oczarować nimi dziewczyny. Działa?
- Żeby się od razu rzucały na szyję, to nie… (śmiech). A szkoda. Ale kiedy odkryłem to, że da się dzięki czterem chwytom grać i grać, to postanowiłem się tym podzielić. Może się komuś przyda.

- Podzieliłeś się też, w kolejnym swoim filmiku, zatytułowanym "Te ostatnie niedziele", spostrzeżeniem, że muzycy różnych gatunków mają pewne wspólne cechy, i z humorem ich sparodiowałeś.
- Nie miałem zamiaru nikogo parodiować, choć oczywiście wyciągnąłem pewne cechy i może je nieco przerysowałem. Ale to raczej na zasadzie uśmiechnięcia się niż parodii.

- Nie wolałbyś czasem pójść na piwo, zamiast śpiewać od tyłu albo klonować się w muzycznych rolach i tworzyć filmiki do internetu?
- Na piwo też chodzę! Ale nie codziennie, bo można popaść w alkoholizm. A poważnie - jedno nie wyklucza drugiego. Trzeba robić to, co się lubi. Choćby po to, żeby się nam jakiś talent nie zmarnował.

- Niektóre twoje klipy obejrzało już 800-900 tysięcy ludzi. Schlebia ci to?
- No pewnie. Gdyby nie takie zainteresowanie, pewnie nie robiłbym tego wcale albo w miarę regularnie. W końcu jak się coś tworzy, to jest potrzeba, żeby to ktoś obejrzał, ocenił. Nie wiem, co na te moje poczynania powiedzieliby profesjonaliści, ale chyba jak na poczynania amatora poziom tych moich klipów jest dosyć wysoki.

- Widać w tym również pasję. Masz jakieś zawodowe plany związane ze swoim niepowtarzalnym hobby?
- Marzy mi się nagranie autorskiej płyty i to, by móc robić to, co lubię. Nie chciałbym rezygnować z tego z tak bardzo przyziemnego powodu jak pieniądze. Ale pewnie łatwo nie będzie. Pomysł jest dobry w internecie, gorzej go dobrze sprzedać.

- Koncertować z samym sobą pod banderą Szajki Cezika raczej byś nie mógł.
- Niestety. Ale tak naprawdę - marzenia mogą zostać marzeniami. Nie mam zbyt wielkiego parcia, żeby robić to na siłę.

- To jaki jest twój plan na życie? Obroniłeś się - i co dalej?
- Nie mam żadnego planu. Powiedziałbym nawet, że mój stan jest mocno niestabilny. Pewnie po prostu poszukam jakiejś stałej pracy. Tak frywolnie, jak do tej pory w związku ze studiami, hasać nie mogę. Na pewno coś się wymyśli. Poza tym wierzę w przychylność Opatrzności.

- Dziękuję za rozmowę.


Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska